Rozdział 12

1.4K 124 8
                                    

Harry

Bethany uciekła.

Opuściłem dom zaledwie na parę godzin, a wszystko zaczęło walić mi się na głowę. Nie byłem zdenerwowany z powodu nieodpowiedzialnych zachowań moich przyjaciół, chcieli zapewnić mi bezpieczeństwo, ale nie wiedzieli iż to nie ja potrzebuję opieki.

Szybkim krokiem szedłem w kierunku samochodu, zatrzymałem się pod oknem sypialni w której ją przetrzymywaliśmy i spojrzałem w górę. Odległość parapetu od ziemi była bardzo wysoka, niemożliwym było pokonanie jej bez czyjejś pomocy.

Wyciągnąłem telefon i wybrałem jeden z numerów szybkiego wybierania.

- Liam? Czy słyszałeś jakieś samochody podjeżdżające pod dom albo cokolwiek co cię zdziwiło? - zapytałem.

- Nie, oglądałem... telewizję. - usłyszałem po drugiej stronie słuchawki.

- Ktoś musiał jej pomóc w ucieczce, sypialnia jest zbyt wysoko, jeśliby wyskoczyła z pewnością zrobiłaby sobie krzywdę. - zacząłem znowu iść w kierunku auta. - Powiadom kogo trzeba.

Usiadłem na siedzeniu kierowcy i oparłem czoło o kierownicę. Musiałem się uspokoić, nie chciałem stworzyć zagrożenia na drodze przez bycie tak zdenerwowanym. Odetchnąłem głęboko.

- Weź się w garść Harry. - powiedziałem do siebie i uniosłem głowę. Odpaliłem samochód i wyjechałem z posesji.

Moim zadaniem była ochrona Bethany, ale zawiodłem w każdym możliwym aspekcie. Być może właśnie znajduje się w rękach osób przed którymi próbowałem ją chronić, a ja nie wiem nawet gdzie jej szukać.

Usłyszałem dźwięki mojej ulubionej piosenki, podniosłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz. "Kozan" wyświetlające się w miejscu nadawcy połączenia może sygnalizować albo bardzo dobrą, albo bardzo złą wiadomość.

- Halo.

- Nie wiem jak to się stało, ale Bethany jest właśnie pod domem Lightwoodów. Masz tam jechać i ją stamtąd zabrać! - usłyszałem krzyk po drugiej stronie słuchawki. Słysząc lokalizację w której znajduje się moja zguba z piskiem opon zawróciłem i przyspieszyłem.

- Ktoś jej pomógł w ucieczce. - powiedziałem.

- Słucham? - zdziwił się. - Nikt oprócz zaufanych mi osób nie wiedział gdzie przebywacie, Styles.

- Widocznie ktoś z twoich zaufanych osób nie jest godny tego zaufania, Kozan.

- Są jeszcze twoi przyjaciele.

- Dobrze wiesz, że są wiarygodni. Sprawdzasz ich telefony i zaaplikowałeś im lokalizatory, więc przestań pieprzyć. - warknąłem i zacisnąłem zęby. 

- Przypominam ci, że prowadzisz rozmowę ze swoim szefem Harry.

- Nie śmiem o tym zapomnieć. - odpowiedziałem i zakończyłem połączenie. 

Rzuciłem telefon na siedzenie pasażera i skupiłem się na prowadzeniu samochodu. Nic nie obchodziło mnie w tym momencie bardziej niż jej bezpieczeństwo. 


Bethany

Moje ciało trzęsło się nie tylko z zimna na które naraziłam się wychodząc z ogrzewanego samochodu. Byłam też roztrzęsiona widokiem zgliszcz rodzinnego domu. 

Pożar został ugaszony i strażacy zbierali sprzęt, by zaraz odjechać. Policja wciąż  była na miejscu. Wcześniej, gdy dowiedzieli się kim jestem próbowali wyciągnąć ode mnie informacje na temat tego, czy rodzice znajdowali się w domu przed pożarem. Mike skutecznie ochraniał mnie przed ich dociekliwością, odpowiadając za mnie, że nie było mnie wtedy w pobliżu. Nie pomyślałam nawet, by wspomnieć im o porwaniu. Nie mogłam myśleć o niczym innym, jak o tym, że ludzie którzy wychowywali mnie przez tyle lat prawdopodobnie nie żyją. Michael dał policjantom numer swojego telefonu, by w razie postępów w sprawie moich rodziców powiadomili mnie.

Wtuliłam się w szyję mojego przyjaciela i wdychałam jego zapach z nadzieją, że pozwoli mi to zapomnieć chodź na chwilę.

- Beth wiem, że cała ta... sytuacja jest dla ciebie trudna, ale nie możemy tak tutaj stać. Jest zimno i zaraz całkowicie przemarzniesz. Pojedziemy do jakiegoś hotelu, dobrze? - Michael miał rację, stanie tutaj było kompletnie bezcelowe, kiwnęłam lekko głową zgadzając się na jego propozycję. Chwycił mnie za rękę i poprowadził do samochodu. 

W myślach dziękowałam Bogu, że mam go przy sobie.

***

Postanowiłam zmienić okładkę tego fanfiction i mam nadzieję, że spodobała się wam tak bardzo, jak spodobała się mi :) x

BEAUTIFUL KILLERWhere stories live. Discover now