Harry
Bethany uciekła.
Opuściłem dom zaledwie na parę godzin, a wszystko zaczęło walić mi się na głowę. Nie byłem zdenerwowany z powodu nieodpowiedzialnych zachowań moich przyjaciół, chcieli zapewnić mi bezpieczeństwo, ale nie wiedzieli iż to nie ja potrzebuję opieki.
Szybkim krokiem szedłem w kierunku samochodu, zatrzymałem się pod oknem sypialni w której ją przetrzymywaliśmy i spojrzałem w górę. Odległość parapetu od ziemi była bardzo wysoka, niemożliwym było pokonanie jej bez czyjejś pomocy.
Wyciągnąłem telefon i wybrałem jeden z numerów szybkiego wybierania.
- Liam? Czy słyszałeś jakieś samochody podjeżdżające pod dom albo cokolwiek co cię zdziwiło? - zapytałem.
- Nie, oglądałem... telewizję. - usłyszałem po drugiej stronie słuchawki.
- Ktoś musiał jej pomóc w ucieczce, sypialnia jest zbyt wysoko, jeśliby wyskoczyła z pewnością zrobiłaby sobie krzywdę. - zacząłem znowu iść w kierunku auta. - Powiadom kogo trzeba.
Usiadłem na siedzeniu kierowcy i oparłem czoło o kierownicę. Musiałem się uspokoić, nie chciałem stworzyć zagrożenia na drodze przez bycie tak zdenerwowanym. Odetchnąłem głęboko.
- Weź się w garść Harry. - powiedziałem do siebie i uniosłem głowę. Odpaliłem samochód i wyjechałem z posesji.
Moim zadaniem była ochrona Bethany, ale zawiodłem w każdym możliwym aspekcie. Być może właśnie znajduje się w rękach osób przed którymi próbowałem ją chronić, a ja nie wiem nawet gdzie jej szukać.
Usłyszałem dźwięki mojej ulubionej piosenki, podniosłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz. "Kozan" wyświetlające się w miejscu nadawcy połączenia może sygnalizować albo bardzo dobrą, albo bardzo złą wiadomość.
- Halo.
- Nie wiem jak to się stało, ale Bethany jest właśnie pod domem Lightwoodów. Masz tam jechać i ją stamtąd zabrać! - usłyszałem krzyk po drugiej stronie słuchawki. Słysząc lokalizację w której znajduje się moja zguba z piskiem opon zawróciłem i przyspieszyłem.
- Ktoś jej pomógł w ucieczce. - powiedziałem.
- Słucham? - zdziwił się. - Nikt oprócz zaufanych mi osób nie wiedział gdzie przebywacie, Styles.
- Widocznie ktoś z twoich zaufanych osób nie jest godny tego zaufania, Kozan.
- Są jeszcze twoi przyjaciele.
- Dobrze wiesz, że są wiarygodni. Sprawdzasz ich telefony i zaaplikowałeś im lokalizatory, więc przestań pieprzyć. - warknąłem i zacisnąłem zęby.
- Przypominam ci, że prowadzisz rozmowę ze swoim szefem Harry.
- Nie śmiem o tym zapomnieć. - odpowiedziałem i zakończyłem połączenie.
Rzuciłem telefon na siedzenie pasażera i skupiłem się na prowadzeniu samochodu. Nic nie obchodziło mnie w tym momencie bardziej niż jej bezpieczeństwo.
Bethany
Moje ciało trzęsło się nie tylko z zimna na które naraziłam się wychodząc z ogrzewanego samochodu. Byłam też roztrzęsiona widokiem zgliszcz rodzinnego domu.
Pożar został ugaszony i strażacy zbierali sprzęt, by zaraz odjechać. Policja wciąż była na miejscu. Wcześniej, gdy dowiedzieli się kim jestem próbowali wyciągnąć ode mnie informacje na temat tego, czy rodzice znajdowali się w domu przed pożarem. Mike skutecznie ochraniał mnie przed ich dociekliwością, odpowiadając za mnie, że nie było mnie wtedy w pobliżu. Nie pomyślałam nawet, by wspomnieć im o porwaniu. Nie mogłam myśleć o niczym innym, jak o tym, że ludzie którzy wychowywali mnie przez tyle lat prawdopodobnie nie żyją. Michael dał policjantom numer swojego telefonu, by w razie postępów w sprawie moich rodziców powiadomili mnie.
Wtuliłam się w szyję mojego przyjaciela i wdychałam jego zapach z nadzieją, że pozwoli mi to zapomnieć chodź na chwilę.
- Beth wiem, że cała ta... sytuacja jest dla ciebie trudna, ale nie możemy tak tutaj stać. Jest zimno i zaraz całkowicie przemarzniesz. Pojedziemy do jakiegoś hotelu, dobrze? - Michael miał rację, stanie tutaj było kompletnie bezcelowe, kiwnęłam lekko głową zgadzając się na jego propozycję. Chwycił mnie za rękę i poprowadził do samochodu.
W myślach dziękowałam Bogu, że mam go przy sobie.
***
Postanowiłam zmienić okładkę tego fanfiction i mam nadzieję, że spodobała się wam tak bardzo, jak spodobała się mi :) x
YOU ARE READING
BEAUTIFUL KILLER
FanfictionŻyjemy w świecie, w którym występują głębokie podziały na nieprzyzwoicie bogatych i rozpaczliwie biednych. Bethany należy do pierwszej grupy. Gdy zostaje porwana myśli, że zrobiono to dla okupu. Co jeśli prawda okaże się inna?