Rozdział 1 - Idioci, kretyni, imbecyle!

9K 337 433
                                    

— Cześć, Lily — mruknął Severus, na widok dziewczyny.

Lily zmroziła go wzrokiem i najzwyczajniej w świecie przeszła obok niego i zajęła wolny przedział. Za chwilę miała dołączyć do niej Dorcas, która teraz była jeszcze na peronie. Dziewczyna widziała brunetkę przez okno, jak ta żegna się z rodzicami.

Drzwi od przedziału się otworzyły i stanęli w nich roześmiani Huncwoci. Dziewczyna na ich widok wstała, przewracając oczami.

— Musicie tak biegać po całym pociągu?! Nie jesteście tu sami! — pufnęła, jednak uśmiechnęła się, gdy Remus ją przytulił. — Jak wakacje?

— Rodzina się zjechała, więc siedziałem u Jamesa — powiedział Syriusz, siadając na kanapie.

— Całkiem dobrze, a u ciebie, Evans? — James posłał jej swój rozbrajający uśmiech.

— Nie pytałam ciebie, Potter — syknęła. — Remus? Jak pełnia? Wszystko było w porządku?

Lupin posłał rudej smutne spojrzenie, ale się uśmiechnął.

— O mało nie zabiłem Syriusza.

— Naprawdę? Było aż tak źle? — zdziwiła się. Pokiwał tylko głową i westchnął.

— Peter, mógłbyś tak nie jeść cały czas tej czekolady? — zaśmiał się Syriusz.

Pettigrew zmrużył oczy.

— Czekolada to moja jedyna miłość. — odpowiedział z pełnymi ustami, biorąc kolejny duży kęs.

Lily zapatrzyła się w krajobraz za oknem. James podszedł do niej, już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, gdy do przedziału weszła Dorcas, zwracając na siebie uwagę wszystkich.

— Hej, chłopaki! — zawołała wesoło.

— Dorcas! — zawołali, przytulając ją.

Tak, Dor była zawsze najbardziej lubianą dziewczyną w szkole. Wszyscy ją uwielbiali, była wesoła, zawsze uśmiechnięta. Żaden chłopak się nie chciał przyznać, że to właśnie ona jest jego obiektem westchnień.

— Jak tam, Lily? Wszystko dobrze? Jesteś smutna. — zauważyła, podchodząc do Evans.

— Zawsze mogę ją pocieszyć — palnął James.

— Wal się, Potter. Nie jesteś zabawny — mruknęła Lily, patrząc na Jamesa jak na wroga. — Spotkałam Severusa — wyznała cicho.

— Dlaczego się nim tak przejmujesz? To zwykły frajer, nazwał cię szlamą. Nie zaprzątaj sobie nim głowy. — uśmiechnęła się Dorcas. — Chodźmy się przejść po korytarzu.

— Dawno nic nie odwaliliśmy, prawda, chłopaki? — uśmiechnął się Syriusz. — Jakieś plany?

— Och, przestańcie, jest dopiero pierwszy dzień września!

— Co nam innego zostało, niż im pomóc?

Wyszli na korytarz. Spotkali jedną z najbardziej zakochanych par, czyli Alicję Clark i Franka Longbottoma. Zakochani szli za rękę w stronę przedziału Krukonów. Zapewne do Ksenofiliusa Lovegooda, tego dziwaka z szóstego roku.

— Gdzie idziemy? — spytała Lily, mając nadzieję, że wszyscy zgodnie odpowiedzą, że pójdą do Molly Prewett, Amosa Diggory'ego, Artura Weasley'a, Amy Adams i Anny Dark, którzy zawsze siedzieli w jednym przedziale.

— Naturalnie, że pójdziemy do Ślizgonów, dokuczać Snape'owi. Zasłużył na to, kretyn. — wyjaśnił Syriusz, szturchając łokciem Remusa i Jamesa. Peter uśmiechnął się szeroko.

Daj mu szansę, Evans || Huncwoci (cz. I)Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum