K
likam zaakceptuj i od razu mu odpisuję.
Sophie Evans:
Em, poznawaliśmy się, znaczy, wszyscy mi się przedstawiali, chyba rozumieszLeondre Devries:
A, to okej, dziękiSophie Evans:
No luzik
— Czaisz, Leondre napisał do mnie z kulturą, ogłaszam święto narodowe, ktoś z własnej woli do mnie napisał i chce mnie poznać — śmieję się, a Jason wyciąga do mnie rękę.Pokazuję mu wiadomości, a on w spokoju je czyta.
— No wiesz, ja bym to zapisał w kalendarzu.
— Wiem! Ja też! — Przybijamy sobie piątkę, co jest zabawne.
Zawsze jesteśmy zabawni.
— Od jakiej lekcji jutro zaczynasz? — pyta, zapatrzony w telefon – tym razem swój.
— Wtorek? — przyjaciel przytakuje — biologia — wzdycham niezadowolona.
— O, mój wychowawca kochany — uśmiecha się, choć jego wypowiedź ocieka sarkazmem.
— Nie lubisz go? — marszczę czoło.
— Nigdy nie lubiłem moich wychowawców — wzrusza ramionami.
— Ale tego nie poznałeś jeszcze! — oburzam się.
— Groził mi uwagą, nie mając założonego nawet dziennika — uświadamia mnie.
— O Boże, to serio idiota, ale myślę, że go polubię — wzruszam ramionami.
— Ty lubisz każdego nauczyciela, podkreślmy, nauczyciela.
— To nie ma znaczenia! — uderzam go w rękę — nauczycielki też są spoko.
— Tak, ale wolisz towarzystwo chłopców — porusza brwiami, a ja przykładam dłonie do twarzy.
No debil.
Przecież ja nic nie sugeruję, ale tak, wolę towarzystwo płci przeciwnej.
'*'
Kolejny dzień, kolejna rutyna, kolejne słowa, że dam radę, że nie mogę się poddać.
Tak, to zdecydowanie mi pomaga.
Z uśmiechem na ustach schodzę na dół i witam się z moim przyjacielem, który pije swoją kawę.
Zabieram mu kubek z ręki i upijam łyk.
— Fuj — krzywię się — jest niedobra — komentuję.
— Tak, jak twoja twarz, a nadal tu jesteś — obraża mnie, dlatego mrużę oczy.
— Jak ja cię szczerze nienawidzę — mówię pod nosem, a następnie robię sobie tosty – najlepsze śniadanie.
— Słyszałem, szmato — lekko mnie popycha.
— Miałeś słyszeć, szmato — udaję jego ton głosu, przez co wybucha śmiechem.
— Masz dwadzieścia minut — oznajmia i zabiera mojego tosta, aby go zjeść.
Znów mrużę do niego oczy, ale na szczęście został mi drugi.
Wzdycham i smaruję go kremem czekoladowym, a następnie go jem – polecam, takie są najlepsze.
'*'
Wchodzimy do szatni, gdzie obowiązkowo musimy zmienić obuwie, co jest bezsensowne, i tak tego nie będę robić.
YOU ARE READING
Live Your Life |BaM|
FanfictionCzy w trzy lata da się zapomnieć o osobie, która znaczyła dla ciebie wiele? Ewidentnie tak, oni zapomnieli. Spotykają się po tym czasie i co? Nie poznają się. Zachowują się jak normalni znajomi, nie osoby, które tak mocno się kochały. Ciekawe, jak t...
Rozdział 8
Start from the beginning