Rey

711 52 5
                                    

Rey ocknęła się.

Otworzyła oczy i wstała. Czuła się orzeźwiona i pełna nowych sił.

A więc to tak działa Moc.

Zobaczyła, że jest w saloniku sama, wszyscy wyszli, Luke'a też już nie było.  Jednak o niego była już spokojna, zagłębiając się w Mocy widziała, że nic mu nie jest.

Nieprawdopodobne, że była ta cienka nić między nimi, która pozwalała im się komunikować. Rey nie mogła uwierzyć, że jest tak blisko legendy, tak blisko Luke'a Skywalkera.

Wzięła plecak i wyszła z pustego Sokoła Millenium.

Gdy zeszła z rampy, zabrakło jej tchu. Anderoos była piękna.

Właśnie zachodziły nad nią trzy pomarańczowe słońca. Wszędzie w zasięgu wzroku było zielono - drzewa, krzewy i trawa. Wprost przed Rey rozciągał się ocean, spokojny, delikatnie falujący, a na horyzoncie - kilka skalistych wysp. Uśmiech mimowolnie wpełzł na twarz dziewczyny.

- Pani kapitan! - usłyszała głos Damerona. Niech wreszcie przestanie mnie tak nazywać. - Generał Organa wzywa!

No, wracamy do rzeczywistości.

Rey podeszła szybkim krokiem do Poe, nadal nie mogąc oderwać wzroku od oceanu i wyspy.

- Co ze Skywalkerem? - zapytała.

- Wybudził się, nic mu nie jest, ma tylko drobne problemy z chodzeniem - wyjaśnił chłopak. - I uszkodzoną sztuczną rękę. I kilka ran w boku.

- Och - westchnęła. - Widział się już z Leią?

- Nie - zaprzeczył Poe. - Czekaliśmy na ciebie, w końcu to ty miałaś go przyprowadzić - uśmiechnął się do Rey i otworzył przed nią drzwi do największego transportowca.

Dameron zaprowadził ją do sporej sali wypełnionej sprzętami medycznymi. Luke siedział w dużym fotelu a mały robot pracował przy metalowej dłoni mężczyzny.

- Jak się czujesz? - zapytała cicho Rey, czując, że wyrzuty sumienia ściskają jej gardło.

- Dobrze wiesz, że to nie twoja wina - odpowiedział, czytając jej w myślach. - Jest dobrze. Moc jest ze mną - uśmiechnął się. - Gdzie jest Leia?

Rey popatrzyła na Poe. Zrozumiał i wyszedł, by znaleźć generał Organę.

- Ciężko jest czuć jej obecność a nie móc wreszcie jej zobaczyć - wyjaśnił Luke. - Ben i Amineria uciekli...

- Amineria? - przerwała mu.

- Nowa uczennica Snoke'a - odparł Skywalker z poważnym wyrazem twarzy. - To moja była uczennica. Była dobra. Porwał ją i zmienił w kolejną ze swoich marionetek.

- Sithów nie może być trzech - powiedziała dziewczyna szybko. - Jest ich dwóch. Zawsze.

- Tworzą nowy zakon Ren. Ustalają nowe zasady, mają nowe pomysły, by nas zniszczyć - Luke patrzył prosto w oczy Rey. Niebieskie jak ten ocean. - Chcą naszego końca, a my jesteśmy ostatni.

- Nieprawda! - dziewczyna podniosła głos. - Jest Keiter, jest Samer, jest ich siostra, tylko musimy ją odnaleźć. Jest generał Organa. Jest nas więcej, tylko musimy się znaleźć.

- Żaden z nich nie ma w sobie tyle Mocy, ile ty - powiedział Luke cicho, ale dobitnie.- Jesteś ostoją nowego zakonu Jedi, Rey. Mam podstawy by twierdzić, że jesteś naszą ostatnią nadzieją.

Zmieniona - Star WarsWhere stories live. Discover now