Hux

1.4K 88 4
                                    

- Wyłączyć główne zasilanie, zostawić awaryjne - powiedział Hux do dowódców na mostku i odwrócił się, by odejść.

Starał się trzymać idealnie prosto, ręce założył za plecami i szedł równym krokiem. Chciał wyglądać tak jak zawsze, groźnie i chłodno, ale wewnątrz aż kipiał.

Był wściekły, że znowu musiał ratować tego rozpuszczonego dzieciaka, Kylo Rena. Nie chciał, ale musiał, inaczej Najwyższy Wódz nigdy by mu nie wybaczył.

Nie dając nic po sobie poznać, Hux minął kolejną grupę szturmowców i skierował się do pomieszczenia głównego dowodzenia, by zdać raport, mimo że nie miał na to ochoty.

Był zmęczony.

Od naprawdę dawna, był zmęczony. Od momentu, w którym wstąpił na służbę Nowego Porządku, nie czuł takiego zmęczenia, takiej bezsilności. Zawsze miał siłę, a sen właściwie nie był mu potrzebny. Teraz jednak było drastycznie inaczej.

Wstukał kod dostępu na ekranie po prawej stronie drzwi. Rozegł się charakterystyczny dźwięk i wejście otworzyło się. Ukazało się niewielkie pomieszczenie o granatowych ścianach, oświetlone mocną żarówką i z jedynym, małym okienkiem na jednej ze ścian. Na środku pokoju stał czarny stół, a na nim duży, smukły komputer. Hux podszedł do niego i pochylił się nad klawiaturą, szybko pisząc sprawozdzanie z ostatniej akcji.

Nagle, w połowie tekstu, poczuł, że musi wyjść. Nie wiedział czemu, po prostu odczuł silną potrzebę odwrócenia się, otworzenia drzwi i odejścia. Zdawał sobie sprawę, że nie może zostawić otwartego raportu, ale dziwna chęć zwyciężyła w nim. Zapisał to, co zdążył napisać, w wersjach roboczych i wyszedł. Zmienił kod dostępu, by nikt się nie dowiedział, że wykazał się niekompetencją.

Szedł w stronę sali spotkań z Najwyższym Wodzem Snoke'em. Szedł i czuł, jakby na jelitach zawiązał mu się supeł. Nie powinien tam iść. Nie powiniem zostawiać raportu. Nie powinien zmieniać kodu dostępu.

Co się z nim dzieje?

Szybkim krokiem przeszedł kilka korytarzy i znalazł się przed wysoką, ciemną ścianą. Rozejrzał się szybko, a upewniwszy się, że nikt go nie widzi, przyłożył dłoń do odpowiedniego miejsca. Mechanizmy poruszyły się i w ścianie pojawiła się niewielka dziura. Hux rozejrzał się raz jeszcze, po czym prześliznął się na drugą stronę i zamknął wejście.

Trafił do obszernej, słabo oświetlonej sali spotkań z Najwyższym Wodzem Snoke'em. Szedł powoli przed siebie, a stukot jego wojskowych butów roznosił się echem po całym pomieszczeniu. Dotarł po chwili do fotela przygotowanego dla Wodza, gdy ten zdecyduje się wreszcie przybyć.

Hux obszedł go. W oparciu znajdował się niemal niewidoczny klawisz. Nacisnął go ostrożnie. Usłyszał zgrzyt i ściana przed nim ukazała mu wewnętrzną wnekę, w której było to, co przyszedł zobaczyć.

Duża, dwumetrowa bryła karbonitu. Wydawała się zupełnie gładka, ale Hux wiedział, że w środku coś jest. Niejednokrotnie z ust Wodza Snoke'a słyszał o "broni", o "broni, która ostatecznie pokona Ruch Oporu", o "broni, która będzie dla nas największym wsparciem".

Tak, wiedział, że coś mają, ale nie mógł się domyślić, co to takiego. Inna sprawa, że nie zastanawiał się nad tym, bo nie miał powodu.

Dlaczego więc nagle zaczęło go to interesować?

Dotknął delikatnie karbonitu, jakby obawiając się, że coś może się stać.

- Generale Hux? - usłyszał nagle za sobą tak znany mu głos Wodza Snoke'a.

Zaczął powoli się obracać, a strach wciąż nim narastał. Nowy Porządek nie różnił się od Imperium, przywódcy nadal mieli w zwyczaju zabijać tych, którzy ich zawiedli. Dlatego też Hux w myślach układał sensowną wymówkę, jednocześnie żegnając się z życiem.

- Tak, Najwyższy Wodzu? - odezwał się swoim zwyczajnym, chłodnym tonem.

- Generale Hux - wódz odezwał się tonem, który nie wskazywał na to, by był zdziwiony. - Nie powinien generał teraz pisać raportu?

- Tak, zacząłem to robić - przytaknął Hux, zachowując niewzruszony wyraz twarzy. - Jednak byłem zmuszony wspomnieć w nim o tym, że mamy zapasową broń, która pomoże nam po utraceniu bazy Starkiller. Przyszedłem więc, by ją zobaczyć, by umieć ją opisać.

- Myślę, że możesz pominąć ten fakt w swoim raporcie - odpowiedział gorzko Snoke, powoli prostując palec wskazujący prawej dłoni. W tym samym momencie Hux poczuł przejmujący ból w lewym kolanie. Jęknął i przeniósł ciężar ciała na prawą nogę, by poczuć ulgę. - Nową broń wkrótce ujrzysz na własne oczy. Poczekaj jeszcze, bądź cierpliwy. Nie jest to coś, co można wyjąć w każdej chwili, uwolnić kilkoma tępymi uderzeniami młotka, krusząc karbonit. To coś innego. Delikatniejszego - Wódz zgiął wyprostowany palec, a ból opuścił generała, który wciągnął głośno powietrze do płuc. - I następnym razem powstrzymaj swoją ciekawość. Wracaj do pracy.

Hologram zniknął i głos ucichł.

Hux odetchnął z ulgą i jeszcze raz rzucił okiem na bryłę karbonitu. Przyglądał się jej, próbując dostrzec coś więcej niż tylko gładką, błyszczącą szarość.

Coś delikatniejszego, pomyślał, coś o co trzeba dbać, uważać, by nie uszkodzić ostrym narzędziem... Co to, do cholery, może być?

Zaczął intensywnie myśleć, analizując dokładnie każde słowo Wodza. Nie miał pojęcia czemu, ale po prostu zapragnął dowiedzieć się, co się tam kryje. Co tak ważnego tam jest, czym jest coś, co ponoć ma wygrać wojnę, a jednocześnie jest kruche i delikatne.

Hux potrząsnął głową. Takie zagadki i metafory nie są dla niego, nigdy nie były. Nie wychodziło mu domyślanie się i szukanie drugiego dna. Był żołnierzem, prosto zbudowanym, oczekiwał jasnych, klarownych informacji. Jeśli takie nie były, nie poświęcał im uwagi.

Jednak tym razem dzwinie zawoalowane stwierdzenie dało mu do myślenia. Nagle jedna z lamp na suficie zasyczała, pomrugała i zgasła.

Wtedy Hux'a nagle olśniło.

W karbonicie musiało znajdować się coś żywego.

Poczuł dreszcz wzdłuż kręgosłupa, gdy sobie do uświadomił. Popatrzył z niepokojem w stronę schowka. Nie widział już sam, czy czuje bardziej strach, czy podniecenie.

Zapewne oba naraz.

Usatysfakcjonowany swoimi domysłami, nacisnął klawisz w siedzeniu i wnęka zamknęła się z cichym zgrzytem. Hux odwrócił się i swoim zwyczajnym, spokojnym krokiem odszedł. Przed drzwiami przeczesał ręką włosy i wyprostował się. Nic nie mogło być po nim widać.

Wyszedł z pomieszczenia i skierował się do swojego gabinetu, zupełnie zapominając o niedokończonym raporcie.

To była jego pierwsza niesubordynacja. Bynajmniej nie ostatnia. Ale jeszcze o tym nie wiedział.

Zmieniona - Star WarsWhere stories live. Discover now