Amineria

886 70 6
                                    

- Lecą po Skywalkera... Znaleźli go. Przed nami! - syczący głos Snoke'a z trudem przebijał się przez grube, czarne, metalowe drzwi i ściany. 

Amineria przyciskała policzek do zimnej powierzchni, próbując dosłyszeć każde słowo. Snoke pozwolił jej czekać pod drzwiami, ale nie zezwolił na wejście na salę, dlatego musiała podsłuchiwać.

- Jesteśmy w stanie ich prześcignąć, panie, jestem pewien - powiedział Kylo. Jego głos był zdeformowany przez maskę.

- Nie możemy tego zrobić - zasyczał Snoke. - Nie zlokalizowałem jeszcze ich statku, mimo że na pokładzie jest dziewczyna, z którą walczyłeś. Zaatakujemy Takodanę, gdy dziewczyna wróci ze Skywalkerem.

- Jak sobie życzysz, Wodzu - przytaknął usłużnie Ren. Amineria poczuła obrzydzenie - jak można być tak uległym? Jak można rezygnować z własnego zdania?

- Wyruszycie już pojutrze - odezwał się ponownie Snoke. - Oddział klonów jest gotowy na rozkazy, o świcie wyznaczonego dnia zajmą pojazdy. Zabierzesz swą uczennicę, Ren.

- Dziewczyna nie jest jeszcze gotowa - powiedział Kylo. Sam nie jesteś gotowy, śmieciu.

- Zapewniam cię, że da sobie radę. Musi się sprawdzić w terenie - syknął Snoke, a młody Ren tak zapłonął gniewem, że Amineria poczuła to nawet przez ścianę i z odległości.

- Jest to konieczne, Wodzu? - zapytał chłopak po chwili.

- Tak - odparł Snoke stanowczo. Amineria niemal widziała, jak Kylo zaciska dłonie w pięści.

Moja pierwsza misja. Już pojutrze.

Uśmiechnęła się szeroko. Odchyliła głowę i zamknęła oczy.

- Tak - szepnęła i upewniwszy się, że nikt jej nie widzi, podskoczyła z radości.

Wreszcie będę miała szansę odegrać się na Skywalkerze i Organie. Wreszcie zapłacą za to, co mi zrobili

Nagle jednak uświadomiła sobie, że zapewne zobaczy Hana Solo i jego syna. Nie miała pojęcia, jak zareaguje, gdy dojdzie do konfrontacji. Zdawała sobie sprawę, że będzie chciała ich oszczędzić - w przeciwieństwie do reszty jej towarzyszy walki.

Mały Ben jest teraz pewnie w moim wieku. Gdy ja wegetowałam, nie starzejąc się, innym lata mijały normalnie.

Ciekawe czy mnie pozna?

Nagle jednak uświadomiła sobie, że nie może myśleć o tym. Ich misja polegać będzie na zniszczeniu bazy i pojmaniu Skywalkera. Musiała myśleć o tym, a nie o ludziach, którzy niegdyś byli jej bliscy.

Nagle drzwi zadrżały i Amineria odskoczyła. Po chwili rozsunęły się i z sali wyszli Kylo i Hux.

- Widzę, że się cieszysz - powiedział rudy generał, uśmiechając się.

- No pewnie - odpowiedziała wesoło dziewczyna. - Wreszcie coś zrobimy.

- Nie zabrałbym cię, gdyby to ode mnie zależało - powiedział Kylo. - Uczysz się dopiero trzy tygodnie. To zdecydowanie za mało.

- Uczyłam się siedemnaście lat jako Jedi - odparła Amineria. - Umiem dużo. Jestem doświadczona. A to, że wcześniej walczyłam po drugiej stronie nie ma nic do rzeczy.

- Jak się zabijesz, to nie z mojej winy - młody Ren wzruszył ramionami i odszedł.

Amineria zacisnęła zęby. Myślała, że po ostatnich wydarzeniach chłopak polubi ją trochę bardziej - łatwiej by się im razem walczyło.

Nie to nie.

- Widzi w tobie konkurencję - westchnął Hux. - Nie odpuści ci.

- Nie ma o co się bać - Amineria wyrzuciła ramiona w górę. - Jest idiotą, naprawdę, ale lepiej, gdybyśmy się lubili. Jak mamy walczyć, mając taką relację?

- To wasz problem - generał wzruszył ramionami.

- Wy tu wszyscy jesteście tak mało empatyczni - westchnęła dziewczyna.

- To było stwierdzenie, nie pytanie - zauważył Hux. - Pogodziłaś się z tutejszą atmosferą.

- A tobie nie jest tu ciężko? - zapytała Amineria, patrząc z ciekawością na Huxa.

- Nie - generał potrząsnął głową. - Jestem pod opieką Snoke'a od kiedy pamiętam. I Meeliene. Mi też pomagała.

- Wiesz, jak się tu znalazłeś?

- Nie mam pojęcia. Po prostu tu jestem. Od zawsze - ton głosu Huxa nadal był spokojny i rzeczowy. Czy ten facet nie ma uczuć? - A ty coś pamiętasz? Jak się tu znalazłaś?

- Sama przeszłam na drugą stronę, gdy znienawidziłam Skywalkera i Organę. Pamiętam las i Snoke'a, który wychodzi spomiędzy drzew. I światło - Światło. I ciemność. Ona też tam była. - Pamiętam głośny dźwięk silników. Zabrali mnie. Dalej już nie pamiętam. Byłam poraniona. Pamiętam ból.

- Dramatyczna historia - przytaknął Hux. Amineria zauważyła, że idzie bardzo wyprostowany i ręce ma złączone za plecami. Jak zawsze. Sztywniak. - Ale to dobrze, że wybrałaś właściwą stronę. Trzech rycerzy Ren to zawsze więcej niż dwóch. Tym bardziej, że Snoke od lat nie walczy. Siedzi i wydaje rozkazy. Co wychodzi mu dobrze, więc nikt nie narzeka.

- No nie wiem, ostatnio straciliście wielką bazę bojową - zaśmiała się krótko dziewczyna. - Dobrą bazę bojową.

- Nie wierzę, że popełniliśmy błąd Galena Erso przy budowie - Hux zacisnął zęby.

- Erso nie popełnił błędu, tylko zrobił to celowo - powiedziała dziewczyna. - Być może w waszym systemie tez zawiniła zdrada.

- Zdrada się zdarzyła wśród szturmowców. Jeden zdezerterował i dołączył do Ruchu Oporu.

- Jak polecimy na Takodanę, zemścimy się - Amineria się uśmiechnęła. - Ty lecisz?

- Nie. Ja zawsze dowodzę z bazy. A aktualnie muszę znaleźć planetę, na której moglibyśmy zbudować stacjonarną bazę. Przebywanie na statku nie sprawdzi się na dłuższą metę.

- Kiedyś ukrywałam się na Himguraan. Weź ją pod uwagę, to zalesione miejsce.

- Nie masz teraz treningu? - zapytał Hux, spoglądając na swój komunikator.

- Tak, właśnie idę - wskazała na drzwi po ich lewej stronie. - Ren powinien już tam być.

- Powodzenia - Hux spróbował się uśmiechnąć, co poskutkowało jedynie grymas twarzy wyglądającym, jakby rozbolał go ząb.

Muszę ich tutaj nauczyć się śmiać. Albo sama się będę musiała tego oduczyć.

Otworzyła drzwi do sali. Kylo był już w środku.  Dziewczyna zdjęła czarny płaszcz i została w czarnych spodniach i czarnej, szerokiej koszulce. Ubrania wykonane były z unikalnego materiału, który uniemożliwiał oparzenia skóry przy drobnych dotknięciach mieczem. Niemądrze byłoby ryzykować rany na treningach.  Chłopak też był ubrany cały na czarno.

Wszędzie jest ciemno i czarno. Gdzie tu jest światło?

- Jeśli chcesz ze mną lecieć pojutrze, musisz ostro przetrenować te dwa dni. Nie wyjdziesz stąd, dopóki mnie nie pokonasz - powiedział Kylo, machając swoim czerwonym mieczem.

- Więc wyjdę stąd szybciej, niż ci się wydaje - Amineria spojrzała na chłopaka wyzywająco, uśmiechając się delikatnie i wyjmując swój miecz zza pasa.

Kylo Ren spojrzał na nią i dziewczynie przez chwilę wydawało się, że w jego oczach dostrzegła cień sympatii.

Jednak zaraz później została zaatakowana.

Jej najtrudniejszy dotychczas trening się rozpoczął.

______________________________________
Wielkie dzięki za 1,5 tyś wyświetleń! Jesteście kochani.
Piszcie w komentarzach, jak Wam się podoba!

Zmieniona - Star WarsWhere stories live. Discover now