Kylo Ren

855 69 10
                                    

Otrzymawszy rozkazy od Snoke'a, Kylo Ren szedł zająć miejsce w dużym statku, na którym znajdował się już oddział klonów. Cieszył się, że są to klony, a nie wyszkoleni szturmowcy. Wśród klonów nie zdarzy się zdrada.

Szedł, a u jego boku podążała Amineria. Szli ramię w ramię, jakby byli równi.

Nigdy nie byliśmy i nigdy nie będziemy równi.

Dziewczyna szła prosto, z usniesioną głową, a po jej twarzy błąkał się uśmiech.

Kylo Ren zdawał sobie sprawę, że wyglądają jak zgrany duet. Nawet ubrani byli identycznie, w czarne spodnie i bluzy, a na wierzch zarzucone mieli długie do ziemi płaszcze. Zatknięte za pasami mieli dokładnie takie same, czerwone miecze świetlne. Różnili się tylko wzrostem i tym, że Kylo miał na twarzy swoją maskę.

Dotarli na miejsce. Statek miał otwarte wejście, a wokół wznosił się biały dym. Przy samej klapie stał wyprostowany jak zwykle Hux.

A ten tu co?

- Chciałem życzyć powodzenia - powiedział generał. Słowa zapewne miały brzmieć miło i ciepło, jednak kamienna twarz tego nie wyrażała. Amineria przystanęła przy nim i promienie się uśmiechnęła.

- Dzięki, Hux - powiedziała, po czym weszła na pokład.

- Powodzenia, Ren - powiedział równie sztywno rudy, jednak tym razem w jego głosie zabrzmiała nutka niepewności. Niepewności, ale nie nienawiści.

Kylo jednak nie odpowiedział. Odwrócił się od generała i wszedł na pokład.

Wewnątrz statku stał już oddział klonów ubranych w nieskazitelnie czyste, białe zbroje. Kylo przez chwilę poczuł absurdalną potrzebę zatrzymania się przy nich i wypowiedzenia jakichś kilku pokrzepiających, zagrzewających do walki słów. Szybko jednak zdusił w sobie to uczucie i ruszył dalej, do kokpitu.

Za dużo czasu spędzam z tą dziewczyną. Prawie tak dużo jak wtedy, gdy miałem cztery lata, a ona przychodziła do mnie po każdej lekcji ze Skywalkerem.

Zacisnął pięści. Wiedział, że nie może wspominać przeszłości, ale duchy tamtych wydarzeń wciąż do niego powracały i nie mógł się od nich odpędzić.

Jak mam zapomnieć o Neri, gdy codziennie muszę patrzeć jej w oczy?

Wszedł do kokpitu. Amineria siedziała już na fotelu pierwszego pilota i ustawiała kurs. Kylo zajął drugie miejsce i zdjął maskę.

- Dlaczego ją nosisz? - zapytała dziewczyna, nie odwracając wzroku od ekranu.

Ukrywa twarz słabego chłopaka, którym kiedyś byłem.

- Kiedy inni widzą maskę, zamiast twarzy, nie wiedzą z kim mają do czynienia. To wzbudza respekt - wyjaśnił Kylo. - Ty też powinnaś o jakiejś pomyśleć.

- Uważasz, że mam zbyt miłą twarz? - zapytała Amineria zaczepnie.

- Zbyt dużo światła z niej bije - powiedział chłopak, czując delikatny ucisk w gardle. Światło mnie prześladuje. Znowu. Słabość. - I zbyt często się uśmiechasz. Pod maską nie byłoby tego widać - wziął do ręki komunikator i podniósł do ust. - Baza, wahadłowiec 78 gotowy do startu.

- Lordzie Kylo, proszę lecieć. Osłona pańskiego statku jest już w powietrzu - odpowiedział mu z głośnika głos przestraszonego oficera.

- Przyjąłem.

Zmieniona - Star WarsWhere stories live. Discover now