[ manga: tom 4 rozdział 30 ]
-Nie zapominaj się. Jeszcze raz będziesz waliła w ścianę po nocach, a nie ręczę za siebie!
- To już twój problem.
Ledwo się zobaczyliśmy i już skakaliśmy sobie do gardeł. Miałam w planach nie dopuścić do rękoczynów, ale zachowanie Barrego przekraczało już wszelkie granice... Niemal tarzał się ze śmiechu po ziemi, a do tego rzucał jakimiś tanimi tekstami rodem z kiepskiego cyrku.
- Dobra, ja nie mam zamiaru się już kłócić - zaczęłam spokojnie, - więc przepraszam, nie będę już biła ściany - dokończyłam i bez zbędnych ceregieli zajęłam się układaniem kosmyków za uchem, gdyż wiatr znów zaczął nimi szamotać.
- To słowo zaczyna się na ,,z"... - zaczął w miarę spokojnie, choć nerwowe zaciskanie pięści wskazywało na coś kompletnie innego.
- Zaraza? Zadupie? Zez? Zapier**l? Zgryzota? Zagnieździć? - wymieniałam niby od niechcenia.
- Zabić! - warknął wyraźnie wściekły. - Mam często ochotę cię zabić!
- No weź...! - wypaliłam, opuszczając bezradnie głowę. - Kanda! Nie możesz choć raz... - przerwałam widząc, że jestem perfidnie ignorowana. - Kanda.... Kanda...Kanda... - powtarzałam z narastającą irytacją w głosie, ale nie dawało to najmniejszych efektów, więc zdecydowałam się na drastyczny krok. - Yū!
- Nie żyjesz.
CZYTASZ
〷●Jestem Kanda Yū●〷
FanfictionHistoria o tym, jak przypadkowe spotkanie zmieniło moje życie. O tym, jak wiele musiałam utracić, by zyskać to, co tak bardzo ważne w życiu. O tym, że nawet, gdy ma się okropny charakter można znaleźć kogoś podobnego, kto będzie potrafił zrozumieć b...