|Czarny Zakon| Mele!Pov.|
Patrzyłem z nijakim przerażeniem na Krewetkę, która usiłowała obrać Bogu ducha winnego ziemniaka, co skutkowało ufajdaniem całego blatu.
- Daj mi to sieroto, bo aż mi żal serce ściska! - wypaliłem, wyrywając jej narzędzie zbrodni z rąk. - Zabiłaś tego ziemniaka! - dodałem z przekąsem i sam zabrałem się za przygotowywanie posiłku.
- Zamknij się ciapo jedna! - odpyskowała mi i wydęła policzki.
- Teraz wyglądasz jak chomik z nadwagą, Eve - odezwał się znienacka mój brat, który dotąd przypatrywał się temu z nieukrywanym politowaniem.
Obaj zaczęliśmy się śmiać, ale wściekła Eveline wzięła do ręki drewnianą łyżkę z zamiarem zdzielenia nas po głowach. Ja w ostatniej chwili uniknąłem ciosu, ale Carl nie miał już tyle szczęścia.
- Co się lejesz, Charles?! - warknął. - Weź uciekaj, bo ona jest nieszczepiona - dokończył szczerząc się szeroko.
Zamilkłem na moment i zacząłem skakać wzrokiem od siostry do brata na oskalpowanym ziemniaku kończąc i doszedłem do wniosku, że w tej sytuacji mogę zrobić tylko jedno...
- Muszę ocalić ziemniaczka! - powiedziałem z całkowitą powagą i odwróciłem się, by ocenić szkody.
- Hej! Wiem, że wy umiecie gotować, ale ja muszę się nauczyć - wybełkotała Eveline i błyskawicznie zabrała mi sprzed nosa baniak z bulwami.
- To cię nauczymy - odparł bez namysłu Carl i odebrał jej naczynie. - Ale ja obieram, bo się potniesz - dodał, a Krewetka nadepnęła mu na stopę, a ja od razu zabrałem swoją z pola jej rażenia.
CZYTASZ
〷●Jestem Kanda Yū●〷
FanfictionHistoria o tym, jak przypadkowe spotkanie zmieniło moje życie. O tym, jak wiele musiałam utracić, by zyskać to, co tak bardzo ważne w życiu. O tym, że nawet, gdy ma się okropny charakter można znaleźć kogoś podobnego, kto będzie potrafił zrozumieć b...