Uniosłam głowę, by po chwili przysłonić dłonią oczy, kiedy oślepiły mnie powoli wyłaniające się zza linii horyzontu promienie słońca, które przybrały pomarańczowoczerwony odcień i sprawiały, że kropelki rosy na zielonej trawie mieniły się niczym małe diamenciki.
Niechętnie odwróciłam wzrok od tego cudownego widoku i spojrzałam na posępny budynek szpitala. Jego wysokie ściany przyprawiały mnie o dreszcze, a także napawały nadzieją, kiedy wmawiałam sobie, że przecież tu leczą mojego dziadka i następnym razem będziemy mogli pójść na krótki spacer.
Matka zawsze powtarzała mi, że w każdym człowieku jest miłość, ale to czy ją ukaże zależy wyłącznie od osoby. Jednak ja byłam jak ojciec - uparta, zawzięta oraz nieugięta. Miałam paskudny charakter, ale prawdopodobnie były w nim i jakieś pozytywy, takie jak silne poczucie sprawiedliwości i równości, a także przekonanie, że każdy ma jakiś konkretny cel w swoim postępowaniu, czy to pozytywnym, czy też, pozornie lub nie, niezgodnym z prawem.
- Dobrze... - odezwał się znienacka pan Froi i zwinął kartkę, na której niezbyt starannie nakreślił rozpościerający się przed nami widok - myślę, że w czasie drogi będziemy robili przerwy na odpoczynek, ale także na trening - dokończył, chowając przybory.
Uniosłam nieznacznie brwi i spojrzałam na niego wyczekująco.
- Należy poćwiczyć u ciebie uwolnienie poziomu drugiego - zaczął, ale widząc u mnie nijakie zmieszanie, kontynuował. - W obecnej sytuacji istnieje duże prawdopodobieństwo, że natrafisz na Akumy wyższego poziomu, a nikogo nie będzie w okolicy. Innymi słowy - będziesz zdana na siebie i swoje umiejętności - skwitował oraz poprawił, zsuwające mi się z zaczerwienionego od chłodnego wiatru nosa, okulary.
Przystałam na jego propozycję, bądź bardziej decyzję, ale na jedno wychodziło, a po chwili już szłam kilka kroków za nim, poprawiając jednocześnie umocowane na specjalnym pasie Innocence, obok którego miałam przewieszony niewielki sztylecik.
Powinnam dyskretnie popytać mistrza o Kandę? - pomyślałam, gdy nie miałam już na czym skupić myśli, a słońce już wzeszło i nie było czego podziwiać. Planowałam zapytać o to niby od niechcenia, ale wiązało się to z nijakim ryzykiem, bo w końcu byłam w posiadaniu informacji, które tak naprawdę nie powinny w ogóle być znane mojemu dziadkowi, a już tym bardziej mnie.
CZYTASZ
〷●Jestem Kanda Yū●〷
FanfictionHistoria o tym, jak przypadkowe spotkanie zmieniło moje życie. O tym, jak wiele musiałam utracić, by zyskać to, co tak bardzo ważne w życiu. O tym, że nawet, gdy ma się okropny charakter można znaleźć kogoś podobnego, kto będzie potrafił zrozumieć b...