〷 ●Kwiat lotosu●〷

1.6K 72 15
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uniosłam głowę, by po chwili przysłonić dłonią oczy, kiedy oślepiły  mnie powoli wyłaniające się zza linii horyzontu promienie słońca, które  przybrały pomarańczowoczerwony odcień i sprawiały, że kropelki rosy na  zielonej trawie mieniły się niczy...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uniosłam głowę, by po chwili przysłonić dłonią oczy, kiedy oślepiły mnie powoli wyłaniające się zza linii horyzontu promienie słońca, które przybrały pomarańczowoczerwony odcień i sprawiały, że kropelki rosy na zielonej trawie mieniły się niczym małe diamenciki.

Niechętnie odwróciłam wzrok od tego cudownego widoku i spojrzałam na posępny budynek szpitala. Jego wysokie ściany przyprawiały mnie o dreszcze, a także napawały nadzieją, kiedy wmawiałam sobie, że przecież tu leczą mojego dziadka i następnym razem będziemy mogli pójść na krótki spacer.

Matka zawsze powtarzała mi, że w każdym człowieku jest miłość, ale to czy ją ukaże zależy wyłącznie od osoby. Jednak ja byłam jak ojciec - uparta, zawzięta oraz nieugięta. Miałam paskudny charakter, ale prawdopodobnie były w nim i jakieś pozytywy, takie jak silne poczucie sprawiedliwości i równości, a także przekonanie, że każdy ma jakiś konkretny cel w swoim postępowaniu, czy to pozytywnym, czy też, pozornie lub nie, niezgodnym z prawem.

- Dobrze... - odezwał się znienacka pan Froi i zwinął kartkę, na której niezbyt starannie nakreślił rozpościerający się przed nami widok - myślę, że w czasie drogi będziemy robili przerwy na odpoczynek, ale także na trening - dokończył, chowając przybory.

Uniosłam nieznacznie brwi i spojrzałam na niego wyczekująco.

- Należy poćwiczyć u ciebie uwolnienie poziomu drugiego - zaczął, ale widząc u mnie nijakie zmieszanie, kontynuował. - W obecnej sytuacji istnieje duże prawdopodobieństwo, że natrafisz na Akumy wyższego poziomu, a nikogo nie będzie w okolicy. Innymi słowy - będziesz zdana na siebie i swoje umiejętności - skwitował oraz poprawił, zsuwające mi się z zaczerwienionego od chłodnego wiatru nosa, okulary.

Przystałam na jego propozycję, bądź bardziej decyzję, ale na jedno wychodziło, a po chwili już szłam kilka kroków za nim, poprawiając jednocześnie umocowane na specjalnym pasie Innocence, obok którego miałam przewieszony niewielki sztylecik.

Powinnam dyskretnie popytać mistrza o Kandę? - pomyślałam, gdy nie miałam już na czym skupić myśli, a słońce już wzeszło i nie było czego podziwiać. Planowałam zapytać o to niby od niechcenia, ale wiązało się to z nijakim ryzykiem, bo w końcu byłam w posiadaniu informacji, które tak naprawdę nie powinny w ogóle być znane mojemu dziadkowi, a już tym bardziej mnie.

〷●Jestem Kanda Yū●〷Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz