[nie ma związku z fabułą - jest to luźny rozdział, ale można uznać, że miało to miejsce i przy okazji poznać kilka faktów o postaciach]
〷〷〷〷〷〷〷
Święta kojarzą się nam zapewne z białym puchem przed domem oraz rozmaitymi prezentami obwiniętymi w kolorowy papier i przyozdobionymi często wstążką, barwnymi światełkami i okrągłym, brodatym dziadkiem w czerwonej czapeczce z białym pomponikiem.
Inni mogą z kolei kojarzyć ten czas z bieganiem z łopatą i usilnym odśnieżaniem podjazdu, wydawaniem ciężko zarobionych pieniędzy na prezenty, ale też opakowania do nich, a także rachunkami za prąd i jakimś otyłym dziadku, który nie golił się od dawna oraz paraduje w jakimś obciachowym wdzianku rodem z kabaretu.
Boże Narodzenie w Czarnym Zakonie...wydawać by się mogło, że będzie ono tam wyglądać zgoła odmiennie, ale tak nie było. Każdy mógł liczyć na niepowtarzalny prezent i zjeść kolację w towarzystwie swojej ogromnej ,,rodziny". Zacierały się różnice między Egzorcystami, Poszukiwaczami i działem naukowym, a także można było podziwiać majestatyczną choinkę, której każda gałąź była obwieszona lampkami, połyskującymi bombkami we wszelkich kolorach tęczy, łańcuchami czy z papieru, czy z koralików, słodyczami, które w większości powyjadał pewien białowłosy chłopak, oraz wielką gwiazdą na samym czubku, ale nie wyglądała ona jak inne - była symbolem Zakonu.
- Ależ wyglądasz przecudownie Kanda! - krzyczał generał Tiedoll.
- Zamknij się - wysyczał w porywie gniewu, usiłując zedrzeć sobie z głowy obciachową czapeczkę.
Zakryłam sobie ręką buzię aby się nie roześmiać i podeszłam nieco bliżej.
- Nie zdejmuj jej - powiedziałam. - Do twarzy ci - dodałam uśmiechając się lekko.
- Skoro ci się podoba, a Kanda prędzej wydrze sobie włosy.... - zaczął Tiedoll i po chwili owa czapka znajdowała się na mojej głowie.
- Racja...Tobie w niej do twarzy, Yami - zadrwił szermierz, ale dostrzegłam u niego mały uśmiech.
- Z-zamknij się - mruknęłam, rumieniąc się nieco. - Z resztą...zaraz ci oddam tą cudowną czapeczkę - wycedziłam złowieszczym wręcz tonem i wystartowałam z jego kierunku z morderczymi intencjami.
- Co robi Yami-chan? - zapytała Rose generała, poprawiając w międzyczasie luźnego warkocza przypominającego łany zboża.
- Bawi się z Kandą - zaśmiał się Tiedoll, wskazując w naszym kierunku, co naszej uwadze nie uszło i jednocześnie zaprotestowaliśmy.
〷〷〷〷〷〷〷〷
CZYTASZ
〷●Jestem Kanda Yū●〷
FanfictionHistoria o tym, jak przypadkowe spotkanie zmieniło moje życie. O tym, jak wiele musiałam utracić, by zyskać to, co tak bardzo ważne w życiu. O tym, że nawet, gdy ma się okropny charakter można znaleźć kogoś podobnego, kto będzie potrafił zrozumieć b...