〷mas: D.Santa-man 〷

998 78 45
                                    

[nie ma związku z fabułą - jest to luźny rozdział, ale można uznać, że miało to miejsce i przy okazji poznać kilka faktów o postaciach]

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

[nie ma związku z fabułą - jest to luźny rozdział, ale można uznać, że miało to miejsce i przy okazji poznać kilka faktów o postaciach]

                                                                            〷〷〷〷〷〷〷

Święta kojarzą się nam zapewne z białym puchem przed domem oraz rozmaitymi prezentami obwiniętymi w kolorowy papier i przyozdobionymi często wstążką, barwnymi światełkami i okrągłym, brodatym dziadkiem w czerwonej czapeczce z białym pomponikiem.

Inni mogą z kolei kojarzyć ten czas z bieganiem z łopatą i usilnym odśnieżaniem podjazdu, wydawaniem ciężko zarobionych pieniędzy na prezenty, ale też opakowania do nich, a także rachunkami za prąd i jakimś otyłym dziadku, który nie golił się od dawna oraz paraduje w jakimś obciachowym wdzianku rodem z kabaretu.

Boże Narodzenie w Czarnym Zakonie...wydawać by się mogło, że będzie ono tam wyglądać zgoła odmiennie, ale tak nie było. Każdy mógł liczyć na niepowtarzalny prezent i zjeść kolację w towarzystwie swojej ogromnej ,,rodziny". Zacierały się różnice między Egzorcystami, Poszukiwaczami i działem naukowym, a także można było podziwiać majestatyczną choinkę, której każda gałąź była obwieszona lampkami, połyskującymi bombkami we wszelkich kolorach tęczy, łańcuchami czy z papieru, czy z koralików, słodyczami, które w większości powyjadał pewien białowłosy chłopak, oraz wielką gwiazdą na samym czubku, ale nie wyglądała ona jak inne - była symbolem Zakonu.

- Ależ wyglądasz przecudownie Kanda! - krzyczał generał Tiedoll.

- Zamknij się - wysyczał w porywie gniewu, usiłując zedrzeć sobie z głowy obciachową czapeczkę.

Zakryłam sobie ręką buzię aby się nie roześmiać i podeszłam nieco bliżej.

- Nie zdejmuj jej - powiedziałam. - Do twarzy ci - dodałam uśmiechając się lekko.

- Skoro ci się podoba, a Kanda prędzej wydrze sobie włosy.... - zaczął Tiedoll i po chwili owa czapka znajdowała się na mojej głowie.

- Racja...Tobie w niej do twarzy, Yami - zadrwił szermierz, ale dostrzegłam u niego mały uśmiech.

- Z-zamknij się - mruknęłam, rumieniąc się nieco. - Z resztą...zaraz ci oddam tą cudowną czapeczkę - wycedziłam złowieszczym wręcz tonem i wystartowałam z jego kierunku z morderczymi intencjami.

- Co robi Yami-chan? - zapytała Rose generała, poprawiając w międzyczasie luźnego warkocza przypominającego łany zboża.

- Bawi się z Kandą - zaśmiał się Tiedoll, wskazując w naszym kierunku, co naszej uwadze nie uszło i jednocześnie zaprotestowaliśmy.

                                                                          〷〷〷〷〷〷〷〷

〷●Jestem Kanda Yū●〷Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz