27. Kiedy twój lokator każe ci zapomnieć

1.3K 206 91
                                    

Rano Chris obudził się z mocnym kacem, ale nie miał problemu z pamiętaniem tego, co on zrobił. Burknął coś cicho i poszedł pod prysznic. Wszedł do środka i uderzył w ścianę, wściekły.
Jason ocknął się bez Chrisa u jego boku. Ziewnął i leniwie poszedł do łazienki.
- Siema.
- Wyjdź - warknął Chris, wycierając się powoli.
- Co się stało? Chodź, śniadanie zrobię.
- Nie jestem głodny. Wychodzę - mruknął Chris pod nosem.
Odwrócił od niego wzrok i ubrał się dość szybko. Demon złapał go za rękę z leniwym uśmiechem.
- Nie pocałujesz mnie na dzień dobry?
Zaraz po tych słowach Chris odepchnął go mocno i spojrzał mu w oczy z furią.
- Tak, bo inaczej mi rozkażesz? Czy zaraz znów rozkażesz mi o wszystkim, kurwa, zapomnieć?!
Jason zamrugał.
- ...Chris?
- Zostaw mnie w świętym spokoju! - wrzasnął Chris, zakładając buty. - i spierdalaj ode mnie raz na zawsze!
Ciemnowłosy zamarł w jednym miejscu.
- Mówiłeś, że mnie kochasz.
- Ty też. Jak mogłeś mi to zrobić? Zabrać wspomnienia... I bliskich - spojrzał na niego z łzami w oczach - zresztą nawet nie odpowiadaj, nie chcę tego słuchać.
- Gdybym tego nie zrobił, miałbyś depresję! Twoje życie nie miałoby sensu, nienawidziłbyś mnie i wszystko jeszcze bardziej niż teraz! Tak, ja cię kocham! Kurwa, wiedziałem, że tak będzie, a mimo to...! Wszystko ci powiedziałem!
- Bo to na tobie wymusiłem - Chris warknął wściekle, patrząc na niego ze łzami w oczach - nie chcę Cię więcej widzieć - trzasnął drzwiami, wychodząc.

Demon wrzeszczał przekleństwa ile sił we płucach, po czym już po krótkiej chwili wybiegł za nim. Złapał go od tyłu.
- Tyle zrobiłem, żeby cię zatrzymać. Nie pozwolę ci teraz uciec. - powiedział zimno.
- Odwal się ode mnie. Znajdziesz sobie inną zabawkę - warknął głośno, wyrywajac się z jego uścisku.
- Rozkazuję ci się nie wyrywać, do cholery. - odezwał się Jason, uderzając go w żołądek. Chris jęknął cicho, łapiąc się za brzuch. Spojrzał na niego ze strachem w oczach.
- Jak widzę, kochałeś mnie, póki byłem posłuszny - mruknął cicho, trzymając się za brzuch.
- Kocham cię. I ta miłość jest i będzie wieczna. - powiedział demon, patrząc na niego z góry.
- Jest już martwa - jęknął Chris, podnosząc się z trudem. - więc mnie zostaw...
Jason bez słowa przetrwał jego słowa i uderzył go w głowę, tak, by stracił przytomność.
- Pieprzony...
Chris patrzył na niego ze łzami w oczach, jedno mocne uderzenie sprawiło, że upadł na ziemię. Demon wziął go na ramiona i zaniósł z powrotem do domu. Chris zaczął już odzyskiwać przytomność. Próbował otwrzyć oczy i dowiedzieć się, co jest nie tak, ale głowa bolała go jak jasna cholera.
Sam Jason przez większość czasu spał na krześle obok. Gdy zauważył, że Chris zaczyna się budzić, podniósł głowę. Chris zacząłem wiercić się w miękkim, znanym mu łóżku.
- Co się dzieje...? - mruknął cicho. Demon uśmiechnął się lekko.
- Obudziłeś się, kochanie.
Chris warknął coś na niego, próbując się podnieść... ale nie potrafił. Cholera.
- Coś ty mi zrobił?!
- Tylko zadbałem o to, żebyś nie uciekł. Jesteś tylko i wyłącznie mój. Nie cieszysz się?
- Nie, do cholery, co ja mam na oczach?! - warknął Chris, próbując się jakkolwiek poruszyć. Nie był jednak w stanie nic zrobić. Jason podszedł do niego.
- Jesteś taki rozbrajająco niewinny. Masz tylko słowa.
Demon dotknął jego policzka palcami... Ale to nie były jego palce.
- Są twoje.
Chris krzyknął głośno, panikując i próbując się jakoś odsunąć od dotykających jego policzka jego własnych, chłodnych palców.
- Przestań, do cholery, to nie jest śmieszne!
- Czemu myślisz, że żartuję, kochanie? Pomyśl tylko... Czy aby czasem czegoś ci nie brakuje?
- Czemu to zrobiłeś do kurwy, dlaczego nie widzę?! - Chris wrzasnął, przerażony.
Jason usiadł na przeciwko niego, wodząc dłonią po gładkiej skórze w miejscu, w którym powinna być ręka. - A jak myślisz?
- N-nie mów, że oczy też... - jęknął Chris z przerażeniem - dlaczego mnie nie zabiłeś?
- Bo cię kocham. - Jason pocałował go lekko - przecież to jedyny sposób, żebyś był ze mną już na zawsze. Tylko mój... - zaśmiał się cicho.
- Jesteś potworem. Wypuść mnie, błagam - Chris jęknął cicho - ja nie chce być kaleką...
- Nie rozumiem cię. Kochasz mnie, prawda? Teraz możemy być razem. Tak długo, jak jesteś ze mną, wszystko jest w porządku. Jesteś moją najcenniejszą rzeczą.
- Nie jestem czyjąś rzeczą, zrobiłeś że mnie kalekę - powiedział cicho Chris - dobij mnie.
- Nie kochasz mnie? Przecież mnie kochasz, więc w czym problem? - demon uniósł jego podbródek.
- Bo nie chcę takiego życia - powiedział Chris cicho - nie chcę takiego życia...
- Nie mów bzdur. Będziemy tak trwać... Już zawsze. - ostatnie zdanie demon wyszeptał wprost do jego ucha.

DaemonicaWhere stories live. Discover now