❝Akademia Beauxbatons - część II. ❞

158 24 12
                                    

felix

chciałbym, żeby ktoś mi powiedział czy patrzy. może to tylko moja wyobraźnia? może wyolbrzymiam? potrzebuję wyraźnego znaku. czystego i przejrzystego przekazu. może wymagam zbyt wiele? Przenoszę wzrok na Nancy stojącą po mojej prawej stronie. Spytanie jej to zbyt wiele, prawda? Ale ona widzi. Widzi więcej niż ja. Może ona jest mi w stanie odpowiedzieć? Oczywiście, że jest. Problem jest tylko taki, że ja nie jestem w stanie spytać. Sprawdzam, w którą stronę patrzy. Przebywam wzrokiem drogę, którą pokonało jej spojrzenie i zatrzymuję się w tym samym miejscu, w którym zacząłem. Patrzy na mnie.

— Co tam, Collins? — pytam.

— Mam nadzieję, że nie każą nam tańczyć. — mówi, niemalże bezgłośnie. Brzmiało to bardziej jakby wypuściła powietrze, które nabrało kształtu zdania.

spoglądam na swoją lewą stronę i dostrzegam sue, przestępującą z nogi na nogę. wygląda zupełnie tak jakby podekscytowała się tymi durnymi tanecznymi zajęciami.

— files files. — kobieta o siwych włosach klasnęła w dłonie a wszystkie uczennice ustawiły się w rządku. — coś tam coś tam atensjon, silvuple. —chyba nie oczekiwaliście, że będę wiedział jak to cholerstwo napisać.

— dziewczęta, dziewczęta. proszę o uwagę. —szepnął do nas thomas. wywróciłem oczami. odkąd tu jesteśmy wszystko nam tłumaczy, niczym chodzący słownik, od którego nie możesz uciec.

nauczycielka odwróciła się w naszą stronę. kątem oka dostrzegłem przerażoną minę Nancy i podekscytowaną minę sue. miałem ochotę się roześmiać ale fakt, że kobieta dalej na nas patrzyła, sprawił, że się powstrzymałem. wyciągnęła swoją dłoń i wskazała nią stojącą obok mnie rakietę emocji.

—sue! — przypomniała kobiecie gryfonka.

— susan! — rzuciła tamta, dodając do tego francuski akcent. — czy ty ... coś tam capable ... tańczyć?

— si! si! — odpowiedziała jej dziewczyna, tak podekscytowanym głosem, że aż zrobiłem krok w bok by się od niej odsunąć. zmarszczyłem brwi. tańczyła?

— si vu bla bla pokazać? — uniosła brew ku górze.

white pokiwała ochoczo głową.

— excellemment! — nauczycielka klasnęła w dłonie.

sue zrobiła krok do przodu podczas gdy kobieta przeniosła swój wzrok na walkera.

— że ma jakąś tam pellę thomas. — powiedział chłopak, dość niepewnie.

— thomas! — powtórzyła za nim kobieta. chyba lubiła wypowiadać imiona. uśmiechnęła się w dziwaczny sposób i dodała — super! ty danse duet z susan!

sue pobladła. Nancy odetchnęła z ulgą. nie wytrzymałem. musiałem się roześmiać.


[❀]


Sue ◊ 14.11.1970

(Opisane poniżej wydarzenia mogą być dla niektórych dość szokujące i niezrozumiałe. Nie martwcie się, miałam podobne odczucia.)

Nie. Nie, nie i jeszcze raz NIE. Dostaję jedną szansę. Jedną, jedyną szansę zaprezentowania swoich umiejętności we francuskiej szkole i JAK ZAWSZE NIC NIE IDZIE PO MOJEJ MYŚLI. ... CHOLERA! ... przepraszam.

Rzucam wściekłe spojrzenie w stronę Toma, na co on wzrusza tylko ramionami. Dlaczego spytała mnie czy umiem tańczyć, ale jego to już nie? Na brodę Merlina, jestem wręcz przekonana, że on nie umie tańczyć. Może powiem, że źle się poczułam? Może wcale nie będzie tak źle? Może, może, może. Usłyszałam parsknięcie śmiechu ze strony Felixa. Ukatrupię gościa, jak cynamonowe pixie puffs kocham! Obu ich ukatrupię. Ukatrupię ich wszystkich, żeby nie musieli patrzeć na tę artystyczną porażkę. ... przepraszam.

Kobieta podchodzi do gramofonu, podczas gdy ja i Thomas stajemy na środku parkietu.

"Zrób coś!" próbuję mu przekazać wzrokiem.

"Lubię placki." jego wzrok wyrażał mniej więcej właśnie tyle. Drodzy państwo i tak oto mamy szansę obserwować dalsze przygody zagubionego turysty. Tylko dlaczego ja musiałam brać w nich udział?!

Muzyka zaczęła grać. Od razu wyczułam rytm i wyobraziłam sobie każdy ruch jaki mogłabym wykonać, nawet w duecie! Walker natomiast, cały czas stojąc sztywno, postanowił wyciągnąć ręce w moją stronę, tworząc coś na wzór pozy do walca. Chciał tańczyć walca do takiej muzyki! Ha!

— Ne soy ... nie wstydźcie się! — usłyszałam głos kobiety. Fuknęłam pod nosem. Na to było zdecydowanie za późno.

Zrobiłam krok w stronę Thomasa, próbując wykorzystać to co sobą oferował ale gdy zobaczyłam, że dalej spina wszystkie mięśnie, jakby bał się wykonać najmniejszy ruch, straciłam wszelkie nadzieje.

Kątem oka dostrzegłam, że Felix ruszył w naszą stronę.

— Ukróćmy wszystkim cierpienia. — powiedział, po czym położył dłoń na ramieniu Toma, gwałtownym ruchem odepchnął go w stronę Nancy i stanął na przeciwko mnie. Blisko. Zdecydowanie zbyt blisko.

— Whitmore, co ty ... — zaczęłam, ale chłopak szybko przerwał mi krótkim

— Zamknij się. — po czym .... po czym .... nieeee, i tak mi nie uwierzycie.

Scena ta wydała się chyba dla naszej czwórki bardziej niemożliwa niż akramantule w wielkiej sali. Niż śmiercionośny tunel czy wodna pułapka. To wydarzenie, różniło się jednak od poprzednich. Byliśmy poza murami Hogwartu. Tu nie było Dumbledora. Nie było dziwnych mocy, które mogły kierować naszymi decyzjami. Wszystko to wydarzyło się z naszej własnej woli. Felix nie został do niczego zmuszony. Mógł pozwolić nam na kompletną kompromitację i pośmiewisko. Mógł dołożyć swoje trzy grosze do jednej z największych porażek mojego życia. Ale z jakiegoś powodu wkroczył do akcji. Gdybyście widzieli jego twarz! Na każdej najmniejszej jej części widać było skupienie, gdy próbował wsłuchać się w muzykę. Napiął mięśnie, podobnie do Thomasa, ale nie po to by stać niczym kołek ale by ... by ... by ... BY ZE MNĄ ZATAŃCZYĆ. HA! MÓWIŁAM, ŻE ZABRZMI TO SZOKUJĄCO I NIEMOŻLIWE. MÓWIŁAM! Ale to wszystko wydarzyło się na prawdę. Chyba. Zabiłabym się gdyby to wszystko okazało się snem. Ja śniąca o tańcu z Felixem?! HA! Utwór powoli się kończył, podczas gdy Felix ułożył dłonie na moich biodrach i uniósł mnie do góry. Chwilę później opuścił mnie na dół i pochylił nas, układając rękę pod moimi plecami. Utwór się skończył a my pozostaliśmy w tej pozie. Cała sala zamarła, by chwilę później wypełnić się głośnymi oklaskami.

— Przepraszam. — powiedziałam, starając się wyrównać oddech.

— Za co? — spytał Whitmore, marszcząc brwi.

Właśnie Sue, za co?! 

Westchnęłam ciężko.

— Za Twojego Ojca. Za wszystko co Ci zrobił, za piwnicę, za ... — nie zdążyłam dokończyć gdyż chłopak gwałtownie mnie puścił i wyprostował się. Upadłam na podłogę, podczas gdy on wyszedł z sali. Nancy pobiegła za nim a Tom podszedł do mnie, wyciągając dłoń w moją stronę.

— Wszystko w porządku? Co się stało? — spytał a ja wzruszyłam tylko ramieniem i podniosłam się, bez pomocy Thomasa.

... nie wyjaśnię tego. Chciałabym. Ale zwyczajnie nie umiem. Przepraszam.

❝Pojednanie❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz