What's up with Blade i jakie decyzje zostają podjęte

Začít od začátku
                                    

- Przestań - przerwał jej ostrym tonem. Spojrzała na niego zdziwiona i odrobinę przestraszona. - Nie umrzesz. Nie tym razem i nie na mojej warcie, jasne? - praktycznie warknął.

- Ale w sumie to pomyśl.. Jakby tak dwie pieczenie na jednym ogniu. Jeśli mielibyśmy pewność, że Ostrze.. nie wiem.. Nie wybuchnie? To po tym całym wchłonięciu go, moglibyście je zetrzeć z powierzchni ziemi i od razu osłabić Lucyfera.. Wtedy to miałoby sens..

- Przegięłaś, Mitchell! - krzyknął Dean, uderzając w stół zwiniętą w pięść dłonią. - Nikt nie będzie niczego niszczył, jasne? Żadnych poświęceń dla innych. Zgadzam się na spróbowanie tego zaklęcia dlatego, że może być po prostu łatwiej ci to rozpracować, że może ci być z tym łatwiej żyć, a nie po to, żebyś nie zniszczyła kolejnego motelu - powiedział dobitnie, patrząc prosto na nią. - Wszyscy jesteśmy trochę pieprznięci i dziwni, ale ty już przeszłaś samą siebie.

Mitchell spuściła wzrok. Po chwili ciszy Dean westchnął głośno.

- Kiedy Stark tu będzie?

- Powinien być za kilkadziesiąt minut - burknęła niewyraźnie.

- No pięknie - uśmiechnął się, jakby krzyczał w myślach. - To masz czas wyjaśnić swój genialny plan reszcie naszego Legionu Samobójców. Tylko Chloe jeszcze nie odwaliła nic, co spowodowałoby jej śmierć. I oby dziewczyna była tak mądra dalej, a pożyje jeszcze długo - westchnął, podnosząc się z krzesła i idąc ku łóżku. Ava wstała, ale zdziwiła się, kiedy Dean nie ruszył z kurtką do drzwi, tylko wyjął telefon i usiadł na materacu. - Hiya, Chlowie - zaczął zmęczonym głosem. - Do motelu. Teraz.
... Co? Nie! Chloe! Nie! Nic nie robiliśmy! Przyjedźcie do motelu po prostu! - zawołał, rozłączając się natychmiast. Mitchell nie słyszała co powiedziała jej przyjaciółka, ale domyślając się, udawała, że nic nie wie. W duchu jednak jej dziękowała, bo teraz patrzyła na dorodne rumieńce wypływające na policzki Deana.

- Co się stało? - spytała, próbując się nieśmiać. Co jak co, ale Winchester, którego bały się potwory z rumieńcami to był dość niecodzienny widok.

- Shut up - burknął tylko.

Kilkanaście minut później do drzwi ktoś zapukał. Ava i Dean spojrzeli po sobie zdziwieni, ale łowca powiedział, że można wejść. Drzwi uchyliły się, po czym Chloe wetknęła niepewnie głowę do środka.

- Czysto - powiedziała głośno, a do środka weszły nie dwie, a cztery osoby. Sam był wyraźnie niezadowolony i uraczył Avę bitch face'em jakiego jeszcze nie widziała, a Chloe początkowo sprawiająca wrażenie spokojnej, uśmiechnęła się szeroko do przyjaciółki i Deana. - Który z was debili potrzebuje czarownika do jakiegoś tajnego, w pytkę mocnego zaklęcia, o którym, oczywiście, tylko ja nie wiem? - spytała głosem mocno przesączonym złością.

- Zdaje mi się, że ona - powiedział wysoki facet w garniturze z ciemnymi włosami zaczesanymi do tyłu i wskazał Mitchell.

- Ta, zdaje się, że ja - zachichotała niezręcznie.

- Co tym razem planujesz zrobić bez naszej.. Przepraszam, bez mojej wiedzy? - syknęła Chloe. Ava poczuła wstyd, ale nie dała po sobie tego poznać. - Co się stało, Ava? Co się stało z 'nami', z niezniszczalnym duetem, co? Prawie nic mi nie mówisz i..

- Okej, jestem winna, zrozumiałam, przepraszam. To miał być ostatni raz - przerwała przyjaciółce. - Pan Stark jest tutaj, żeby użyć zaklęcia, które znalazłam u ciebie - westchnęła, wstając od stołu. Pan Stark usiadł i patrzył na nich z zaciekawieniem. - Rowena i Crowley chcą zniszczyć Lucyfera, ale są zbyt słabi, żeby dopaść go takiego, jaki jest teraz. Najpierw przyszliby po mnie i jeśli jakimś cudem udałoby się im wyciągnąć ze mnie Ostrze, to wątpię, że to byłoby szczęśliwe zakończenie, więc.. Chcę scalić Ostrze z moją duszą.

Another Not Natural Story // SPN [PL]Kde žijí příběhy. Začni objevovat