Witch&why i czy to przełom

506 33 4
                                    

Siedzieli w jakiejś knajpce. Małej, na uboczu, ale czystej i uroczej. Chloe już dawno była w połowie ciastka malinowego, Sam na cześć zwycięstwa Mitchell zamówił najbardziej kaloryczny kawałek tortu jaki kiedykolwiek widział i Dean obawiał się, że jego brat mógł dostać zawału w każdej chwili. Za to Ava i starszy Winchester siedzieli nad kartą dań i nie wiedzieli co wybrać. Jak mogli wiedzieć co zjeść, skoro wypisanych było aż pięć placków? W końcu wytypowali dwa, które najbardziej chcieli i ku przerażeniu młodszego łowcy, zamówili oba. A kiedy przyszło ich zamówienie, Chloe i Sam prawie dostali ataku. Podzielili placki na pół i każde z nich wbiło widelczyk w swoją połówkę. I wyglądało to jakby stare, dobre małżeństwo obchodziło swoją kilkudziesiętnią rocznicę.

- Więc, Chloe.. - zaczęła Ava z pełnymi ustami. I nawet nie zauważyła, że Dean prawie nie mógł oderwać od niej wzroku. - Co u Roweny?

I tym razem to Dean i Chloe się zakrztusili.

- Cze... Mom.. Moment. Co? - wydusił starszy Winchester. - Co? Jaka Rowena?

- Ćśśśś. Siedź cicho, pysiu. Rozmawiam z tą młodą panną - i Deanowi specjalnie nie przeszkadzało to, że nazwała go tak, jak go nazwała czy to, że położyła mu przy tym dłoń na ramieniu. Powinien odzywać się częściej. - Więc? Jak tam u tej starej wiedźmy?

- Hmm.. Nawet spoko. Dobra nauczycielka, cierpliwa, dobrze tłumaczy - powiedziała Chloe, odchrząkując lekko. Ava kiwnęła głową, wpatrując się w przyjaciółkę przenikliwym wzrokiem i przeżuwając agresywnie jedzenie.

- Ale nie ma żadnych konspiracji, podstępów ani niczego takiego? Tylko się uczysz, tak? - Chloe kiwnęła głową, przyzwyczajona do tego, że Ava zawsze wali prosto z mostu. Nie musiała kłamać przyjaciółce. Nie chciała. Od zawsze były ze sobą szczere, czasem tylko nie było dobrego momentu, żeby coś powiedzieć. - Chciałaś mi to powiedzieć, prawda?

- Tak, chciałam, ale cała ta sprawa z Lucyferem.. Nie chciałam was bardziej martwić - westchnęła, przełykając ostatni kęs ciastka. - Po prostu.. Czułam, że tu nie pasuje. Nie mam siły fizycznej, wzrostu ani niczego takiego. Samym pistoletem nie dałabym rady, bałabym się, więc wolałam mieć inne wyjście.

- I wybrałaś magię? Serio? - zironizowiał Dean. Przestał jeść i teraz jedyne co go obchodziło to to, że pod dachem mieli chyba najbardziej zwariowaną ekipę jaka kiedykolwiek chodziła po ziemi.

- A co? Przeszkadza coś? - syknęła na niego, od razu zmieniając nastawienie. Spojrzała na niego niemalże wrogo, a kiedy zwróciła się do Avy znowu miała ten zwyczajny wyraz twarzy. Dean zrobił zdziwiona minę, która wyrażała tyle co 'bitch, excuse me?'. - Rozumiesz mnie, co nie?

- Chyba jasne, że tak. Dopóki nie spiskujesz przeciwko nam, jestem jak najbardziej za - zaśmiała się Mitchell. - Pamiętam jak kiedyś mi jęczałaś, że chcesz mieć jakąś moc, cokolwiek, żeby być jeszcze większym pojebem. To teraz masz, baw się ile wlezie.

- Whoa, nie ile wlezie. Dopóki jest po naszej stronie, może być, ale nie krzywdź nikogo, kto nie zasłużył, jasne? - Dean wskazał na nią widelcem. Przewróciła oczami.

- Tak, mamo - westchnęła, a Sam prychnął śmiechem.

- To brzmiało jakby Ava była spoko ojcem, a Dean sztywną mamuśką - wytłumaczył, kiedy Mitchell rzuciła mu pytające spojrzenie. Zaśmiała się i lekko uderzyła starszego Winchestera w ramię.

- Widzisz? Mówiłam, że jesteś sztywny - zaśmiała się głośniej na widok jego miny i całe szczęście, bo nie usłyszała jak Chloe mówi do Sama 'Ciekawe na czyj widok'. Młodszy Winchester się zakrztusił, ale to nie przeszkodziło Avie w śmianiu się z Deana.

Another Not Natural Story // SPN [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz