The end of the case i czemu tylko trójka bohaterów

370 35 0
                                    

- Tak, Sammy, jestem w barze. Nie drzyj się tak - westchnął Dean, patrząc w nocne niebo. Wsadził dłoń do kieszeni. - Jeez, Sam, shut up - warknął. - Po prostu jedź spal te zwłoki. Znalazłem Aileen, więc dowiemy się czy Caroline go nie wezwała - urwał na chwilę, żeby jego brat mógł wtrącić swoich kilka słów. Przewrócił oczami. - Tak, tak, jasne, oczywiście.. - mruknął, rozłączając się w pół słowa. Odetchnął głęboko, wpatrując się w parę ulatującą z jego ust. Zrobiło się zimno, w końcu zbliżała się połowa października. Zadrżał lekko. - Wh, piździ - mruknął, po czym wszedł do środka baru.

- Już myślałam, że pan sobie odpuścił - westchnęła Aileen, wycierając długą szklankę.

- Mnie nie da się tak szybko spławić - uśmiechnął się, puszczając barmance oczko. Ta tylko przewróciła oczami, zirytowana.

- Aileen, słońce, wszystko w porządku? Ten pan cię zaczepia? - usłyszał obok siebie. Dean spojrzał na kolesia, który nawet nie dorastał mu do nosa.

- Nie, wszystko w porządku, Troy - uśmiechnęła się niemrawo.

- Na pewno, kochanie? - drążył dalej facet. Z twarzy wyglądał na takiego, co próbuje udawać wielkiego playboy'a, ale jedyne co mu wyszło to pajacowanie. Dean uśmiechnął się pod nosem, próbując ukryć prychnięcie. - Co cię śmieszy? Próbujesz podrywać moją kobietę?

- Wyraźnie widać, że nie jest i nie chce być twoja, a ja jestem tylko prostym agentem FBI, który w dwie sekundy może skopać ci tyłek, jeśli się nie odczepisz - Dean nagle zmienił minę z rozbawionej na w pełni poważną i wbił wzrok w twarz nachalnego gościa. Ten tak zwany Troy nieznacznie się wyprostował, przełykając nerwowo ślinę, ale oczywiście nie chciał wyjść na frajera przed dziewczyną jego marzeń.

- Jeszcze się policzymy, agenciku - syknął tylko i prawie odtruchtał do swojego stolika. Dean przewrócił oczami.

- Byłbyś idealnym chłopakiem. W sensie do związku - westchnęła Aileen, ale łowca tylko się zaśmiał.

- Przepraszam, ale się nie angażuję - puścił do barmanki oczko.

- A ja jestem zajęta - odparowała ku zdziwieniu Winchestera, wzruszając ramionami. Trochę go zaskoczyła odpowiedź dziewczyny, więc zamówił tylko podwójną whisky i siedział sącząc ją. Kiedy Aileen spytała czy może pić podczas służby, on tylko się uśmiechnął i zatonął we własnych myślach.

W tym samym czasie Sammy znalazł życie pana Heckmanna. Zaczął kląć na swojego brata, który w tym czasie siedział w cieplutkim barze. Młodszy Winchester chwycił za łopatę i zaczął kopać.

Mógłby przysiąc, że minęły godziny odkąd zaczął. Kiedy wreszcie dokopał się do wieka trumny, westchnął głęboko. Był spocony, włosy kleiły mu się do czoła, a jego kurtka wisiała na krzyżu. Wyprostował się z niejakim trudem. Bolały go plecy. Przeciągnął się i chwycił za łom. Podważył wieko i odsunął je na tyle, żeby było widać szczątki. Wrócił na górę i stojąc nad grobem dopiero poczuł jak było zimno. Zadrżał lekko, nakładając kurtkę. Potem obficie posypał szkielet solą, oblał benzyną i podpalił. Patrzył w płomienie z dłońmi w kieszeniach. I w sumie nawet o niczym nie myślał. Był nadzwyczajnie odprężony. Nie martwił się już niczym, nie musiał. Dziewczyny były bezpieczne u swoich rodzin, Gabe zachowywał się już względnie normalnie i powoli przebaczał mu tak niesprawiedliwe zachowanie, a on i Dean wrócili do starego trybu życia - cały czas w drodze, nigdzie na stałe. Teraz pewnie będą rzadko wracać do bunkra. Nie mieli w sumie po co. Oczywiście, to był ich dom. Ale ich prawdziwy dom to Dziecinka, tam gdzie pojechali, tam mieli swój kąt, jeśli tylko byli razem. W końcu tak było od zawsze - ich dwójka i nikt więcej. Ludzie przewijający się przez ich życie nie zostawali w nim na długo. Teraz Cas będzie przebywał głównie z Chloe i przy okazji z Avą, więc aniołek też odpadał z gry. Sam westchnął jeszcze raz. Brakowało mu dziewczyn i Casa. Tęsknił, ale wiedział, że tak będzie lepiej.

Another Not Natural Story // SPN [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz