Still party i jak kończy się impreza

725 37 10
                                    

  Baltazar zaproponował grę w karty, jednak jedyną grą jaką dała radę ogarnąć pijana banda i jego sztywny braciszek, a przynajmniej kiedy wcześniej taki był, okazało się najprostsze makao.

  Tak, więc się stało, że na środku bunkra, w holu, na ziemi, siedziało lub leżało w kręgu siedmioro pijanych, choć nie za bardzo, osób, anioł i archanioł, którzy też odczuwali skutki spożycia alkoholu. Na środku leżała kupka kart, każdy trzymał wyjściowe osiem zamiast pięciu, bo Ava niechcący się trochę rozpędziła. Każdy na każdego patrzył podejrzliwie, jakby od tej gry zależało nie tylko ich życie, ale i ich majątek. Ich wersja była o tyle trudniejsza, że grali czterema taliami, co wywalczyły Ava i Chloe.

  Zaczynał Kevin, łagodnie wyszedł dwoma 6*. Charlie rzuciła 7, Chloe i reszta też zaczęli niepewnie. I wtedy kolejka wróciła do Avy, która ze złośliwym uśmiechem, rzuciła Jokera. Czarnego w dodatku. Spojrzała na Deana, który był przed nią w kolejce.

  - Sonofabitch - warknął cicho. Kolejna kolejka znów przeszła spokojnie. A raczej przeszłaby, gdyby nie to, że Dean w akcie zemsty, rzucił dwie 3. Ava z politowaniem dołożyła jeszcze jedną. I ku przerażeniu Winchestera, zrobił tak każdy w kółeczku.. Tylko nie on. - SONOFABITCH - zawołał, dobierając masę kart.

  - Wiedziałam, że tak będzie - warknęła Chloe, kiedy po kilku minutach Ava przeciągała się, zadowolona z wygranej. - Rzadko kiedy przegrywa, jebaniutka..

  - Wal się, przegrywie - rzuciła tylko, wstając i idąc po coś do picia. Miała zamiar wziąć sok albo Colę. I wzięła. W proporcji 1:8 z wódką. - Hej, Deano.. Pomóc ci? - spytała, kładąc się praktycznie na jego plecach i przewieszając ramiona przez jego barki.

  - Byłoby miło - mruknął, próbując nie skupiać myśli na tym, że czuje jej piersi na plecach. Szło mu opornie, więc kiedy zaproponowała mu drinka, odmówił.

  - Ej, to niesprawiedliwe - zajęczała Charlie. Ava pokazała jej język. - Uważaj, żebym cię w ten języczek zaraz nie ugryzła - syknęła cicho.

  - Whoawhoawhoa! Trzymaj lesbijskie zapędy na wodzy, Królowo, to nie to królestwo - ostrzegł Dean, rzucając na stos, wybrane przez Avę karty.

  - W połowie tak - powiedziała. Wszyscy, oprócz Chloe, która dusiła się ze śmiechu, spojrzeli na Mitchell zdziwieni. - Byłam kiedyś z Chloe, wiecie..

  - Że co, że jak? - zawołała Alex zszokowana.

  - Whoa.. To znaczy.. W sensie.. - jąkał się Dean.

  - Tak, w sensie całowałyśmy się, chodziłyśmy za rączkę.. Jakoś kilka godzin po naszym pierwszym spotkaniu - puściła oczko do przyjaciółki, która zwijała się ze śmiechu na samo wspomnienie tego. - What? It was ComicCon.. And we were drunk - wzruszyła ramionami.

  Po kilku cichych minutach, nikomu już nie chciało się grać. Czuli, że zaczynają  już trzeźwieć, a dochodziła dopiero trzecia.

  Po kilku kolejnych kieliszkach, wróciło ciepło w żołądku i przyjemne kręcenie się w głowie. Alex i Claire zaczęły prawie płakać w swoje ramiona i przepraszać za wszystko, co kiedykolwiek złego sobie powiedziały. Kevina trzeba było przenieść do jednego z pokoi, bo biedaczek okazał się słabym konkurentem w piciu. Tym zajął się Baltazar, a zaraz potem poprosił do tańca Alex, z którą bardzo fajnie mu się rozmawiało. Z czystymi intencjami chyba pierwszy raz na Ziemi, zatańczył ze swoją, chyba mógł tak to nazwać, przyjaciółką.

  Claire tym czasem położyła się na sofie i patrzyła w sufit. Słyszała muzykę, trudno było jej nie słyszeć, ale jej umysł zajmowało co innego. Castiel, który był dla niej jak ojciec, zachowywał się dziwnie przy Chloe. Nie, żeby coś, była spoko, ale.. Coś jej w tym nie pasowało.

Another Not Natural Story // SPN [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz