Rozdział 12

1K 70 8
                                    

/MINATO/

Kiedy się obudziłem Naruto jeszcze spał.

- *Minął już tydzień odkąd się spotkaliśmy, a ja nadal nie mogę w to uwierzyć. Jestem niepoprawnym szczęściarzem. Taka szansa może przytrafić się mniej niż jedna na milion i to właśnie ja dostałem tę szansę. Naruto. Jakże ci dziękuje, że akurat w tamtej chwili spojrzałeś w niebo, że nie powiedziałeś nikomu o tej gwieździe i że byłeś w stanie wytrzymać rok. Jesteś dla mnie jak dar od Boga. Mój aniołeczek. Zawsze będziemy razem. Zobaczysz.* -tak myśląc patrzyłem na twarzyczkę mojego aniołeczka. Bez blizn wyglądał o wiele ładniej. Poleżałem przy nim jeszcze jakieś pół godziny i zacząłem go budzić. Nie potrzebowałem już wspominać o tym, że budka z ramen jest już zamknięta. Teraz mówiłem mu, że czeka na niego miska gorącej zupy. Niestety musiałem zrezygnować z wcześniejszego sposobu, bo już się nie nabierał, ale ten obecny jest po prostu niezastąpiony.

- Naruto.- szeptałem mu do ucha- wstawaj. Ramen czeka.- Jak na komendę Naruto wstał i zaczął szukać zupy. Miałem niezły ubaw, gdyż szukał pod kamieniami, w piachu, krzakach i na drzewach. Gdy jednak doszedł po części do siebie jego mina była zniewalająca. Do tego dodać rozczochrane włosy i dziwną piżamę. Jakimś cudem wstrzymywałem śmiech, ale TYLKO jakimś cudem i TYLKO na chwilę. Po minucie myślałem, że się zleję ze śmiechu na jego widok. Mina którą przybrał była, hm... jakby to ująć (=.=>< ß mina Naru – dop. Aut.) przymulona i obrażona. Włosy były w kompletnym nieładzie, chociaż przykryte czapką można było zobaczyć, że każdy był odwrócony w inną stronę. A co do piżamy. Byłaby normalna gdyby nie idiotyczne nakrycie głowy w kształcie jakiegoś stworka z otworem gębowym w miejscu otworu na głowę.

- Tato...- odezwał się. Chyba nigdy się nie przyzwyczai. Ja na chwilę przestałem się śmiać, aby go wysłuchać-Tato... gdzie ten ramen?- no nie! I pomyśleć, że znowu dał się nabrać. Ja z nim nie mogę. Po raz kolejny śmiałem się z niego jak zawsze z tym samum skutkiem, czyli kałużą łez na ziemi. Turlałem się naokoło nieg. Gdy przestałem on doszedł do siebie i z nadymanymi policzkami poszedł się przebrać w NORMALNE ubrania.

- Że też ciągle się nabieram ta ten sam kawał, a Minato zawsze śmieje się do łez. To jest chore- mruczał pod nosem, abym go nie usłyszał, ale na jego nieszczęście mam doskonały słuch.

- Naruto. Gdybyś przyzwyczaił się do wczesnego wstawania nie było by takich sytuacji. No ale nic. Nauczę cię i tego. A teraz idziemy, bo mamy jeszcze kawałek drogi go wioski mgły.

- Już. Już idę, przecież się nie rozerwę. A tak w ogóle to nic nie jadłem i jestem głodny.

- W wiosce pójdziemy na ramen. Pasuje?

- TAK!!! Super! Na co czekasz? Chodźmy! Chcę jeszcze dzisiaj zacząć trening!

- Nie tak szybko Naruto. Trzeba będzie jeszcze pójść do Mizukage i powiedzieć mu o naszych planach.- To powiedziawszy ruszyliśmy w dalszą drogę. Po godzinie byliśmy na miejscu. Minęliśmy bramę, a strażnicy jak zdążyłem zauważyć przyglądali się nam z zaciekawieniem. W końcu nie widzi się na co dzień dwoje ludzi, którzy wyglądali tak samo. Na szczęście nie mieliśmy opasek ninja, bo by nas zatrzymali. W ten sposób spokojnie przeszliśmy w głąb wioski. Naruto od razu szukał budki z ramen, a gdy ją znalazł przyleciał do mnie i zaczął skakać i ciągnąć za sobą w swoje ukochane miejsce.

- Ohayo. Poproszę 2 miski ramen miso.- powiedziałem, a młody spojrzał się na mnie z wyrzutem.

- Już się robi. Proszę chwilę zaczekać.

- Minato. Dlaczego tylko dwie? Przecież aj się tym nie najem.

- Na razie tylko po jednej, bo jak najszybciej musimy iść do kage wioski. Musimy z nim ustalić gdzie będziemy trenować i na jak dużym obszarze. Nie ma czasu na jedzenie. Po wizycie będziemy musieli znaleźć sobie jakiś lokum. Mieszkania nie warto wynajmować, bo nie będziemy tu na tyle długo. I na koniec musimy wypocząć bo od jutra zaczynamy.

- Czyli dzisiaj nici z treningu?

- Niestety tak. Ale nie łam się jutro będziesz miał dwa razy więcej pracy. No to teraz chodź. Idziemy do Mizukage-sama.- po czym skierowaliśmy się w stronę budynku kage.

/NARRATOR/

Rozległo się głośne pukanie, które zmąciło ciszę panującą w gabinecie Mizukake.

- Wejść! – odezwał się głos przywódcy kraju wody po czym drzwi otworzyły się, a w nich stanęli dwaj blondyni.

- Dzień dobry Mizukage-sama- odezwał się wyższy i wszedł do pomieszczenia, a na nim poczłapał niższy.

- Dzień dobry. Kim jesteście?

- Ja jestem Minato Namikaze, a to jest – tu wskazał na Naruto –mój syn Naruto.

- Hmmm... Namikaze? Niemożliwe. Przecież ty nie żyjesz.

- To prawda, nie żyłem, ale to długa historia, a my nie mamy zbyt dużo czasu Mizukage-sama.

- No ale chyba znajdziesz trochę czasu, aby mi wszystko opowiedzieć co, Minato? Dawnośmy się nie widzieli. O ile pamiętam to ostatni raz się spotkaliśmy kiedy zostałeś Hokage. Chyba masz czas dla swojego przyjaciela z dawnych lat?

- Niestety. Widzisz, razem z Naruto przybyliśmy tutaj, aby trenować. Dlatego przyszliśmy do ciebie Mizukage-sama. Potrzebujemy odpowiednio dużego miejsca i najlepiej, żeby nikt tam nie mieszkał. Musimy jeszcze znaleźć sobie jakiś pokój na nocleg i dobrze się wyspać, aby zacząć już od jutra co zajmie dość dużo czasu.

- Aha. Więc dobrze. Znając twoje możliwości potrzeba będzie dość sporego miejsca. Dobrze się składa, że akurat znam takie miejsce, które będzie idealne. Znajduje się poza wioską jakieś 5 kilometrów. Jest to ogromna dolina, którą otacza z jednej strony woda, z drugiej las, z trzeciej góry, a z czwartej niezbadana przepaść. A co do noclegu osobiście zajmę się tym. Przydzielę wam jeden pokój w najlepszym hotelu. A! i jeszcze jedno. Proszę mów do mnie po imieniu. No a teraz siadajcie i opowiadajcie.

- Dobrze Oda, niech będzie.- to powiedziawszy blondyni usiedli na kanapie, a Oda na fotelu kage. – No więc wszystko zaczęło się od życzenia...- zaczął opowiadać Minato. Natomiast Naruto milczał i słuchał głosu ojca... Przywódca Kraju Wody miał wiele pytań, na które Czwarty odpowiadał ze spokojem bez żadnych przemilczeń. Kiedy skończyli dochodziła północ Oda osobiście odprowadził Minato i Naruto do ich pokoju i życząc im dobrej nocy poszedł do siebie. Blondyni gdy tylko zostali sami od razu położyli się do łóżek.

Następnego dnia

Była już 9 rano, a Naruto nadal spał. Starszy obudził się kilka godzin wcześniej, ale postanowił nie budzić swojego syna. Sam wszedł w stan medytacji i wyciszenia przed dniem pełnym pracy. Nagle Naruto zerwał się z łóżka wyrywając Minato z transu.

- Ramen! Gdzie moje ramen? Gdzie moje ukochane ramen?- krzyczał, gdy uświadomił sobie gdzie jest. Spojrzał na Minato. Jego wyraz twarzy wyrażał nie tyle co zdziwienie ile zaciekawienie.

- Naruto, synku. – zaczął powstrzymując się od śmiechu.- Są pewne granice. Wiem, że kochasz ramen, ale to już lekkie przegięcie. –mówił nadal poważnym głosem. – Niestety, ale wybiję ci ten posiłek z głowy raz na zawsze.

- NIEEEEE!!!! Nie możesz mi tego zrobić! To nie moja wina, że mi się śni po nocach! Proszę ja chce nadal kochać swój ukochany ramen!

- Eh...niech będzie. Nie obrzydzę ci go, ale nie będziesz ciągle o nim myślał. Zrozumiano?

-HAI!

- W porządku. Jeśli tak to możemy już zbierać się do drogi. Za 15 minut masz być przed hotelem. Weź ze sobą całą broń jaką posiadasz.

- Zrozumiano!- to powiedziawszy wystrzelił jak z procy prosto do kuchni. Po porannych czynnościach był zwarty i gotowy. Zostało mu jeszcze 5 minut, więc postanowił iść powolnym krokiem w miejsce spotkania. Gdy dotarł czekał już na niego Minato. Bez żadnych ceregieli wyruszyli w stronę pola treningowego.

- Dobra! Jesteśmy na miejscu.- powiedział Minato.- Możemy zaczynać?

- Oczywiście! Zawsze i wszędzie!

- Wspaniale... – powiedział ściszonym głosem były Hokage posyłając synowi podstępny uśmiech.


Powerful Naruto PLWhere stories live. Discover now