Rozdział 34

167 16 0
                                    

/OPOWIADA NARRATOR/

Stali naprzeciwko siebie w odległości dwóch metrów.

- Witaj Sasuke. Dawno się nie widzieliśmy, nieprawdaż?- rozmowę zaczął Hatake. Patrzył brunetowi prosto w oczy na co ten odpowiedział sharinganem.- Spokojnie. Po co od razu się złościsz, co? Może porozmawiamy?

- Nie ma o czym.- odpowiedział niemal szeptem, jednak dobitnie i wyraźnie. Skierował swój wzrok na różowowłosą . Jej mina była zawzięta, a oczy ciskały pioruny. Uchicha prychnął pod nosem.- Nie jesteście warci, bym zamienił z wami choćby jedno słowo.- już miał odchodzić wraz ze swoją drużyną, która całkowicie nie była zainteresowana tym spotkaniem i zajmowała się sobą, kiedy został powstrzymany.

- Na jakiej podstawie tak sądzisz?- na przód wyłonił się osobnik w płaszczu przyozdobiony ogniem. – Słuchamy...

- Mógłbym was pokonać jednym palcem. Nie ruszając się z miejsca.

- Doprawdy? To co powiesz na zakład?

- Co masz na myśli?

- Jeśli pokona cię Tenshi- wrócisz do Konohy i nie zniszczysz jej. Jeśli ty wygrasz- robisz co chcesz.

- Ty chyba żartujesz.- uśmiechnął się drwiąco.- Może lepiej będzie, żebyście stanęli do walki wszyscy razem? Mielibyście jakieś szanse.

- Nie. Tenshi chodź tu.- przed Sasuke stanął mężczyzna również w białym płaszczu.- Wiesz co masz robić?- bardziej stwierdził, niż zapytał. Odpowiedziało mu skinienie głową.- Dobrze. Przeniesiemy się na nasze pole treningowe koło wioski Dźwięku. Twoi towarzysze niech pilnują Jiray'i. Sakura i Kakashi im pomogą. I żadnych sprzeciwów- rzucił przez ramię do protestującej dziewczyny.

- W porządku. Jugo, Karin, Suigetsu. Idźcie z nimi do tego starucha. My się trochę zabawimy...

- Oczywiście Sasuke-sun.- i już ich nie było. Na drodze pozostał już tylko brunet i Shiro-tachi.

- Kokoro. Przenieś go.- Tenshi odezwał się pierwszy raz, a w jego głowie nie było słychać żadnych uczuć. W chłopaku coś drgnęło. Coś nieznanego, dziwnego. Strach? Nie... chyba nie. Rozczarowanie? Może..., ale czym? Patrzył na niego zastanawiając się nad tym kiedy ten zaczął znikać. Kokoro położył chłopakowi rękę na ramieniu i również rozpłynęli się we mgle.

Znaleźli się na miejscu. Ogromny obszar rozciągał się dookoła nich. Był jeszcze większy niż ostatnio.

- Zaczynajcie. Ja idę pod nasz drzewo.- zwrócił się do Tenshi'ego i w mgnieniu oka znalazł się we wskazanym przez siebie miejscu. Blondyn westchnął i odskoczył od Sasuke kilka metrów przyjmując pozycję obronną.

- Ja pierwszy mam zaatakować? Tylko nie miej później żalu, że nie miałeś okazji zawalczyć.- blondyn nie odpowiedział. Skupił się teraz na walce. Nie mógł przegrać. Nawet zremisować. To nie wchodziło w rachubę.

Brunet zaatakował. Wyciągną katanę i zaczął biec w stronę przeciwnika z niesamowitą szybkością. Naruto również wyciągną broń i w ostatniej chwili zdołał osłonić się przed uderzeniem. Uchiha przyjrzał mu się dokładnie. Teshi niższy był od niego. Nie mógł określić o ile, ale zauważył, że czubek kaptura sięga mu zaledwie do połowy czoła. Aby na niego spojrzeć, Shiro musiał zadzierać lekko głowę. W ten sposób Uchiha dostrzegł granatową maskę na jego twarzy i nad nią dwie linie dolnych rzęs. Musiał przyznać, że dość długich. Spod kaptura, który zsunął mu się lekko z głowy pod wpływem uderzenia, dostrzegł kosmyk blond włosów. Nie zrobiło to na nim zbytniego wrażenia, bo taki kolor jest dość często spotykany. Zastanawiał się bardziej nad tym, że osoba wyglądając na względnie silnego osobnika jest blondynem. Oni właśnie kojarzyli mu się z ofermami i idiotami. (skrzywienie z dzieciństwa. Sasuś niestety musiał zadawać się z niejaką Ino Y. i naszym głównym bohaterem xD- dop. Aut.) Odskoczyli od siebie. Tenshi poprawił kaptur, co nie uszło uwadze bruneta i zaatakował. Teraz wiedział, że ten chce ukryć przed nim swoją tożsamość. Pech chciał, że Uchih'owie są dość zawziętym klanem, dlatego Sasuke za najwyższy cel walki obrał sobie nie tyle zabicie przeciwnika, co zdjęcie mu kaptura i maski. Znów zderzyli się ze sobą, ale Sasuke tym razem nie napierał, tylko wyskoczył w górę. Efektem tego był niefortunny upadek przeciwnika. Przygwoździł go do ziemi i odwrócił przodem do siebie. Wyciągnął rękę, by zdjąć mu nakrycie głowy. Już miał to uczynić, Kidy kataną w drugiej ręce zablokował atak prawdziwego chłopaka. Unieruchomiony nieprzyjaciel znikł w kłębach dymu, a brunet odwrócił się do rywala.

Powerful Naruto PLWhere stories live. Discover now