Rozdział 10.

215 17 1
                                    

Albus siedzi na krawędzi swojego łóżka i przygląda się zdjęciu w ramce, które podarowała mu jego matka. W pokoju leży śpiący Scorpius i Yann.

-Tato, gdybym mógł ci pokazać, że możesz mi ufać -zatrzymał palec na postaci Harry'ego.

Do pokoju weszła profesor McGonagall i Draco Malfoy. Rozejrzenie się po pokoju.

-Dzień Dobry Albusie -uśmiechnęła się pani profesor -Czemu nie śpisz jak twoi koledzy?

-Miałem zły sen -Draco spojrzał kontem oka na chłopaka -Dzień Dobry.

-Albusie -podszedł bliżej Draco -Miło cie widzieć.

-Postaraj się dobudzić kolegów. Po śniadaniu zacznie się przesłuchanie i ty jako najlepszy przyjaciel Scorpiusa, masz prawo do uczestniczenia w przesłuchaniu -spojrzała na przygnębioną minę Albusa -Powinieneś się cieszyć, że twój przyjaciel wyszedł z tego cało -pauza -Zostawię was samych.

Profesor zniknęła za drewnianymi drzwiami. Draco przeszedł jeszcze po pokoju i zatrzymał się przy łóżku swojego syna, przyglądał mu się uważnie.

-Pokłóciliśmy się wieczorem -wykrztusił tak, jakby przez to połknął kamień.

-Co się stało? -usiadł w fotelu na przeciwko łóżka Albusa i Scorpiusa.

-Moim zdaniem jego wypadki, to nie zbieg okoliczności. Scorpius się z tym nie zgadza -Draco zmarszczył czoło -Podobno uratowała go półmagiczna. Dopóki nie usłyszałem skąd pewności, że to jedna z nich, uważałem, że to absurd. Moja koleżanka jest.. -Draco zrozumiał co młody Potter chciał powiedzieć.

-Kłócicie się o takie błachostki -oparł się wygodnie -Ja z twoim ojcem kłóciliśmy się o stawki warte życia. Ale my nie byliśmy przyjaciółmi i nigdy nimi nie będziemy, rozumiesz?

Chłopak rozumiał.
Z łóżka podniósł się Scorpius, zdziwiony widokiem swojego ojca i Albusa.

-Witaj synu -zaczął spokojnie Draco -Gawędzimy z Albusem.

-Gawędzicie? -powtórzył -Od kiedy ty "gawędzisz"?

-Ludzie się zmieniają -wzruszył ramionami -Zaskoczyła mnie wiadomość z Hogwartu. Ministerstwo powinno się tym zajmować, ale dobrze widzieć cię zdrowego.

-Witaj Scorpiusie -chłopak odwrócił wzrok.

-Dzisiaj przesłuchanie? -zapytał Scorpius, wyciągając się na łóżku.

-Od razu po śniadaniu. Albus i ja bierzemy w nim udział -pauza.

Albus wstał z łóżka i podszedł do szufladki. Wyjął z niej serwetkę i rozwinął.

-To ten pierścień, proszę pana -obrócił w dłoni, a Scorpius zmierzył go wzrokiem.

-Jaki pierścień? -zmarszczył czoło Draco. Zmarszczki bardziej się podkreśliły.

-Na brodę merlina! Zapomniałem -zaśmiał się Albus -Scorpius wytłumaczy, ja nie jestem tutaj potrzebny.

Albus urażony całą sytuacją, wyszedł.

-Znalazłeś innego przyjaciela, że porzucasz swojego najlepszego brata? -ironicznie zapytał syna.

-Tato, on wcale nie cieszy się, że ktoś mnie uratował. Woli przejmować się tym, że osoba, która mnie uratowała, prawdopodobnie jego koleżanka, zostanie ukarana za wejście do ciemnego lasu -Scorpius opuścił dłonie zaciśnięte w pięści.

-Nie przyszedłem słuchać twoich wyjaśnień, Scorpiusie -przerwał -Albus podejrzewa, że ktoś cię torturuje.

-A gdzie od razu tortury -prychnął -Kilka szkolnych żartów.

-Prawie się utopiłeś -warknął.

-Ale się nie utopiłem -zeskoczył z łóżka -Muszę iść na śniadanie.

-Kiedy ty się tak zmieniłeś? -odwrócił się w jego stronę Draco.

-Nie zmieniłem się -rzucił od niechcenia -Pójdę porozmawiać z Albusem.

-Pójdziesz w piżamie w pioruny? -zakpił Draco.

-Sam mi ją kupiłeś -przerzucił oczami i zaczął się śmiać -Widzimy się w sali, tato.

Albus Potter i zaginiony klejnotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz