Rozdział 9.

118 5 0
                                    

Komnata w korze drzewa. Delphi pochyla się nad Scorpiusem, odchylając jego głowę i otwierając mu oczy. Throffina wypchnęła Rose i Albusa z chaty, a za nią stoi matka Draco.

-Będą mnie kochać i nosić na rękach, gdy dowiedzą się, że to JA zabiłam Albusa Pottera -śmiała się i podskakiwała -Narcyzo, podaj mi swoją różdżkę.

-Po co ci ona? -kobieta położyła dłoń na biodrze, gdzie miała różdżkę.

-Zabiję Pottera z dwóch. Tak na znak jego niskości -machnęła dłonią w stronę staruszki -Daj mi ją kobieto!

-Nie widzisz, że ten cały plan mojej siostrzenicy, nie ma najmniejszego sensu, gdy zabije Scorpiusa? Jej zemsta wcale nie pomści swojego ojca, a tylko zrani Draco. Przecież on nic nie zmienia w jej przepowiedni. Więcej by zrobił martwy Potter, którykolwiek, niż Scorpius. To nie ma sensu, Throffino -kobieta stanęła obok Albusa -Przejrzyj na oczy!

-Odsuń się, chce zabić Pottera -zaczęła się denerwować.

-Ona ma racje, Scorpius to jakaś głupia wymówka, jeżeli chce się zemścić za smierć Voldemorta -wtrącił Albus -Zdobędzie ciało Scorpiusa i co dalej? Zabije ciebie i nas, zostaje władczynią w ciele dziecka?

Throffina zatrzymała się i zawołała Delphi.

-Czemu mi przerywasz? -rzuciła tak oschle, aż liście zaczęły się skręcać.

-Delphino, oni wszyscy mają racje. Po co ci Scorpius jeżeli chcesz zawładnąć światem. Ciało tego chłopca...

-Zabij mnie zamiast jego! -wtrącił Albus -Wypuść też Rose.

-Młody Potter błaga o uratowanie przyjaciół -zaśmiała się -Macie racje. Zabije ciebie Potter, bo twój ojciec odebrał mi wszytko. Draco, jest tylko głupim zdrajcą, więc nie wart jest tyle zachodu...a ta młoda dziewczynka, zostanie ze mną.

-Ale dalej nie rozumiem, dlaczego uciekanie z Azkabanu dla Scorpiusa Malfoya, chłopca, który nic nie zmienia w twoim życiu? -wyrzuciła Rose.

-Nic? -wyciągnęła różdżkę -Głupia dziewczyno, jego ojciec wycofał się. Gdyby nie stchórzył, mój ojciec by żył i moja matka też. Po odebraniu mu syna, zabiłabym ciebie. Więc tylko przyspieszyłeś przebieg zdarzeń, za co bardzo ci dziękuje -puściła do niego oczko -Throffino, zajmij się w końcu nimi! Rose przynieś mi na górę, Narcyzo, a Pottera zabij.

Delphi wróciła do chaty. Narcyza szarpnęła Rose za ramie i wprowadziła za nią. Albus stał na przeciw Throffiny.

-Byłeś takim przystojnym chłopcem -zaczęła krążyć wokół niego -Jakbym była nastolatką, to zakochałabym się w tobie. Te bujne włosy, śliczne oczy i to spojrzenie!

-Zabij mnie -uśmiechnął się do niej -W końcu nie na to czekasz?

-Nie pogrywaj ze mną, Potter -warknęła.

Zamachnęła się różdżką.

-Avada Kedavra!

Ciało osunęło się na ziemie. Z środka wydobył się szczęśliwy okrzyk Delphiny.

-Throffino, wróć do mnie! -krzyknęła Delphi.

-Accio!

Pierścień wypadła z dłoni Delphi.

-Co ty ... -odwróciła się od ciała -Albus?

-Zniszczę go -trzymał w pieści pierścień -Zniszczę go, a zaraz po nim ciebie.

-Użyłeś zaklęcia niewybaczalnego -podniosła się.

-Siadaj! -trzymał różdżkę przed sobą, a pot zlatywał mu z czoła.

-Kochany Albusie, zabiłeś człowieka -uśmiechnęła się wyciągając do niego ręce -Możemy być razem, jako najwięksi czarodzieje.

-Powiedziałem siadaj i zamknij się! -wykrzyczał.

Delphi usiadła na fotelu.

-Wiesz czyj to dom? -rozejrzała się Delphi -To rodzinny dom Draco Malfoya. Białowłosego chłopca, który nie potrafił się odnaleźć. Nie potrafiono go kochać, więc on nie kochał innych. To tutaj, każdego lata, omawiał z tatą swoje plany, jak upokorzyć Harry'ego Pottera -wzięła wdech -Ta starość i czasy dzieciństwa. Nawet byłam tu jako małe dziecko.

-Poddaj się -trzymał różdżkę na wysokość nosa. -Drętwota! 

- Hahaha -uchyliła się -Przestań walczyć, bo i tak cię zabiję!

Z góry dobiegły okropne wrzaski.

Albus Potter i zaginiony klejnotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz