Rozdział 24

315 27 2
                                    

Przegadaliśmy z wujkiem i moimi kuzynami cały wieczór. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Klan Tora tak naprawdę jest najłagodniejszym klanem w całej Federacji. Co nie oznacza, że najsłabszym. Wystarczy podpuścić taką osobę, a masz jak w banku, że zginiesz. Posiadanie instynktu drapieżcy czasami jest beznadziejne, ale w większości przypadków bardzo pomocne. Dowiedziałam się również co nie co o kulturze i obyczajach w Wschodniej Federacji Zjednoczonych Klanów. Shinobi jak i mieszkańcy wiosek uwielbiają pewne święto na cześć księżniczki Lotosu. Jest ona specyficzną osobą. Wujek opowiedział mi wspaniałą legendę na temat pierwszej księżniczki Lotosu.

Będąc już w łóżku nadal rozmyślałam o wszystkim co dzisiaj usłyszałam. Obok słyszałam miarowy oddech Fujiego. Zamknęłam oczy i starłam się zasnąć.

Moja śnieżna szata powiewała na wietrze. Stałam na krawędzi balkonu i patrzyłam się jak moja wioska płonie. Łzy spływały po moich policzkach. Patrzyłam jak moja rzeczywistość rozpływa się w ogniu. Ktoś dotknął mojego ramienia. Podniosłam głowę i spojrzałam się na mojego ukochanego. Jego czarne, długie włosy związane zazwyczaj w niskiego kucyka rozwiewał teraz wiatr. Jego smutne oczy upewniały mnie o tym, że teraz nie ma odwrotu. Nie mogę cofnąć czasu. Dotknęłam policzka mężczyzny i spojrzałam na niego pełna nadziei. Czarnooki pochylił się i musnął moje usta swoimi. - Nie martw się o przyszłość. Zastąpie ci ją.
- Wierzę w to całym sercem.
Przytuliłam się do niego i od razu poczułam się lepiej, bezpieczniej.

Obudziłam się zlana potem. Co to było? Rozpoznałam swojego tatę, ale czy ta kobieta, którą pocałował to moja mama? Nie mogłam się tego dowiedzieć, bo nie widziałam jej twarzy. Mogłam jedynie snuć domysły.
- Nie możesz spać?
Odwróciłam się i spostrzegłam swojego wujka. Siedział na krześle i patrzył się na księżyc. Wstałam i podeszłam do mężczyzny. Usiadłam obok niego i oparłam głowę o ręce.
- Miałam dziwny sen. Mimo to wiem, że był prawdziwy. Czuje to.
- Co się w nim wydarzyło?
Opowiedziałam wszystko. Każdy szczegół, każdą najdrobniejszą rzecz. Sama byłam zaskoczona, że pamiętałam to tak dokładnie. Podczas trwania snu nie widziałam połowy rzeczy, które wymieniłam. Kiedy skończyłam, spojrzałam się na wujka i czekałam na jego reakcje. Rudowłosy sciągnąl brwi i tak zamyślony nadal wpatrywał się w księżyc.
- Musiała to być scena z pożaru wioski Nieba. Co prawda została odbudowana, ale nie dano rady zbudować identycznych budowli jakie stały tam przez setki lat.
Czyżby była to wina mamy i taty? Czy może jednak skorzystali po prostu z czyjegoś pomysłu i zrobili z niego zasłonę do ucieczki? Nie ważne. Wiem jedno, mama i tata tamtego dnia uciekli z wioski Nieba. Musiało się wtedy coś stać. Dowiem się co. Podobno klan Uchiha jest stworzony do zemnsty i ciemności jaka ich otacza. Natomiast klan Tora to światła, które wskazują drogę ku lepszemu życiu. Jakim cudem udało im się spotkać i zakochać mając taki los w swoich genach? Czego jeszcze nie wiem? Miałam nadzieję, że dowiem się prawdy. Przeczesałam swoje włosy i wstałam od stołu.
- Idę spać. Dobranoc wujku.
Mężczyzna uśmiechnął się do mnie nadal nie odwracając wzroku od tarczy księżyca. Może to księżyc zna odpowiedzi na moje wszystkie pytania. Położyłam się z powrotem na futonie i przykryłam się kocem. Zamknęłam oczy i starałam pogrążyć się w świecie snu. No właśnie, starałam się. Dzięki Koruto i jego wspaniałym mówieniu przez sen, nie mogłam ponownie zasnąć.
- Hina kopsnij się po rogaliki. Co? Nie ma? A jest coś innego?
Po chyba piątym zdaniu wstałam zła i podeszłam do chłopaka. Zamachnęłam się i kopnęłam śpiącego Hyuge w brzuch. Oczywiście nie mocno, ale na tyle, aby go obudzić.
- Co?! Jak?! Gdzie?! Kiedy?!
Zakryłam usta, aby nie wybuchnąć śmiechem. Kucnęłam obok Koruto i przyłożyłam mu z pięści w ramię.
- Zamknij się. Inni chcą spać.
- To ty mnie obudziłaś.
Jego oskarżycielski ton sprawiał, że chciałam się śmiać. Oczywiście, że to ja go obudziłam, a kto mógłby to być? Uśmiechnęłam się wrednie i zniżyłam głos prawie do szeptu. Jednak chłopak mógł mnie słyszeć.
- Przestań rozmawiać przez sen. Przez ciebie nie mogę zasnąć.
Poklepałam go po głowie jak psa i ruszyłam do swojego posłania. Tym razem mogłam już w spokoju zasnąć.

Rano obudziłam się jako ostatnia. Kurami wgramoliła się na moje kolana i domagała się uwagi. Jako, że nie zdążyłam przez nią zjeść wczoraj wieczorem, dzisiaj byłam na nią zła, dlatego po prostu wstałam nie przejmując się nią.
- Zbieraj się wracamy do wioski. Nasza misja nie ma sensu.
Przytaknęłam i szybko pozbierałam swpje rzeczy. Pożegnałam się z wujkami i kuzynami po czym cała nasza drużyna ruszyła w kierunku wioski. Oddalając się usłyszałam jak Izar krzyczy:
- Odwiedzaj nas czasami! Będziemy tęsknić!
Uśmiechnęłam się i już na spokojnie mogłam wrócić do wioski.

Losy umarłychWhere stories live. Discover now