Rozdział 20

358 29 6
                                    

Po skończonej kolacji u Naruto-sensei wraz z chłopakami wyszłam na dwór.
- Fuji! Zmieniłeś się i dziwnie się zachowujesz!
- Ciszej idioto, jest już późno.
Dotknęłam palcami czubek nosa. Naprawdę nadal zachowują się jak dzieci. Nie dość, że mam własne problemy to jeszcze musze użerać się z nimi.
- H-Hino? Nie wściekasz się prawda?
- Nie skądże. Wróćmy do poprzedniego temtu. W jakim stopniu Koruto postrzegasz dziwne zachowanie Fujiego?
Widziałam jak chłopak stara się znaleźć odpowiednie słowa.
- Nie jest już taki cichy. Otwiera się na wszystkich. No i chyba to wszystko.
Mentalnie przybiłam sobie facepalma.
- Koruto. To nie jest wada, a zaleta. Oznacza to, że mamy dobry wpływ na niego.
Po tej jakże męczącej rozmowie, każdy z nas ruszył w stronę swojego domu. Fuji szedł obok mnie. Chciałam przemyśleć wszystko co do tej pory się wydarzyło. Odwiedziłam tate, który powiedział, że moja mama żyje. Zaskoczyło mnie to, ale jakoś względnie to przyjęłam. Po za tym od dwóch dni nie widziałam Kurami.
- Fuji?! Widziałeś gdzieś Kurami?!
Chłopak z przerażeniem spojrzał się na mnie i pokręcił prząco głową. Nagle przede mną stanął wujek Pain.
- Chyba coś zgubiłaś.
Podbiegłam do mężczyzny i wzięłam na ręce liska. Była jak zwykle urocza. Dobrze, że jest mądrym zwierzęciem i umie o siebie zadbać. Spojrzałam przed siebie aby podziękować wujkowi, ale już zniknął. Fuji podszedł do mnie i objął.
- Wracajmy już do domu.
Skinęłam głową.
***

Ktoś zaczął pukać w szybę przez co mimowolnie obudziłam się. Spojrzałam na zegarek i zauważyłam, że jest trzecia w nocy. Zerknęłam w okno i omało co zawału nie dostałam. Za szybą stał Kakashi-sensei. Uśmiechał się i machał do mnie ręką. Ale mu się oberwie. Wstałam tak, aby nie obudzić Fujiego i zła na mężczyznę podeszłam do okna. Niechętnie je otworzyłam i wpuściłam senseia do środka. Ten jak gdyby nic przeszedł do kuchni i usiadł przy stole.
- Musimy porozmawiać.
- O czym?
- Zapomniałaś? Miałaś odpowiedzieć mi na każde pytanie dotyczące Fujiego.
Złapałam się za głowę i starała się uspokoić. Czy on na serio musiał przychodzić o trzeciej w nocy? Podeszłam do drzwi od mojego pokoji i zamknęłam je po czym usiadłam naprzeciwko ninjy i podparłam ręką brodę.
- Skoro musze i obiecałam to pytaj o co chcesz.
- Ulubiony kolor?
- Czarny.
- Cel na ścieżce shinobi?
- Harmonia z chakrą i ochrona przyjaciół sądząc po jego ostatnim zachowaniu.
- Całowaliście się już?
-Sensei, takie pytania kieruj do kogoś innego.
- Obiecałaś.
- Tak. Następne pytanie.
Zdenerwowana patrzyłam się w oko Kakashi-sensei. Zadał dopiero trzy pytania, a ja jestem już wykończona. Możliwe, że to przez godzinę, która aktualnie jest. Trzecia w nocy tp nie najlepsza pora do pytań. Czułam jak Kurami skacze na moje kolana i zwija się w głębek po czym zasypia.
- Jakie lubi czytać książki?
- Na pewno nie takie jak ty sensei. Lubi czytać o zwierzętach.
- To był cios poniżej pasa Hino.
Wzruszyłam ramionami i nadal wpatrywałam się w senseia.
- Ulubiony napój?
- Lemoniada.
- Gra może w jakieś gry?
- Nie.
- Mówił ci coś o mnie? No wiesz jak to wszystko znosi czy coś.
- Jeszcze z nim o tym nie rozmawiałam.
- Czym się interesuje?
- Lubi rysować, czytać i chyba to wszystko z takich rzeczy.
- Żadne inne pytania nie przychodzą mi do głowy.
- W takim razie ja pójdę spać.
- Jeszcze nie.
Przewróciłam oczami. Z nudów zaczęłam drapać Kurami za uchem. Lisiczka w odpowiedzi mocniej wtuliła się w mój brzuch. Nie widziałam sensu, aby Kakashi-sensei nadal siedział ze mną w kuchni. Gdyby pojawił się rano, pewnie jakoś bym wytrzymała, ale teraz moja irytacja zaczęła sięgać szczytu.
- Jak twoje sprawy z Painem?
To pytanie nie powiem zaskoczyło mnie. Spodziewałam się raczej kolejnego pytania z serii ,, Bezsensowne, ale musze wiedzieć". Przełknęłam ślinę i zaczęłam:
- Wujek przyszedł aby coś mi dać, to wszystko. Był grzeczny, więc nasza umowa nadal obowiązuje.
Shinobi skinął głową i wyparował.
Prychnęłam i wzięłam na ręce Kurami. Zaniosłam ją do jej posłania i położyłam ją na czerwonym kocu. Podkradłam się do łóżka i tak aby nie zbudzić chłopaka wślizgnęłam się pod kołdrę. Miałam do przemyślenia teraz jedną ciekawą rzecz. Mianowicie dwa łancuszki należące do mojej mamy. Pochodziła ona z klanu Tora, dlatego łancuszek, który otrzymałam od wujka Paina z tygrysią łapą zgadzałby się, ale łańcuszek z kwiatem lotosu był dla mnie zagadką. Też należał do mamy, tylko co oznaczał? Tata jak i wujek nie okłamaliby mnie, więc dlaczego mama nosiła dwa łancuszki? Co oznaczał ten z kwiatem lotosu? Jutro musze poszukać go na zdjęciu. Dzisiaj jest już za późno. Z tą myślą wtuliłam się w Fujiego i pozwoliłam porwać się w objęcia Morfeusza.

***
Witam! I od razu mówię, że w końcu uporządkowałam dalsze losy Hiny, więc rozdziały będą regularnie co tydzień w niedziele. Miłego dnia życzę i uwaga mam już ponad 3 tysiące wyświetleń i multum gwiazdek za co serdecznie dziękuję.

Losy umarłychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz