Rozdział 17

478 47 3
                                    

- Dobranoc Fuji. Pamiętaj dbaj o to co dla ciebie ważne, nie popełnij moich błędów
Spojrzałem na śpiącą Hine. Musze ją zanieść do namiotu. Delikatnie ją podniosłem i poszedłem ją zanieść w namiocie było dość ciepło. Kiedy odłożyłem ją do śpiwora, ona obudziła się i szepnęła;
- Nie zostawiaj mnie, proszę.
Położyłem się obok, przytuliłem ją i powiedziałem:
- Nie zamierzam cie zostawiać.
Rano, kiedy się obudziłem, poczułem jak coś dużego spycha mnie pod ścianę, na Hine. Odwróciłem głowę i zobaczyłem Kakashiego. Co ten idiota wyprawia? Wczoraj wydawał się być spokojny, inteligentny i bardzo troskliwy, a dzisiaj natomiast jest po prostu idiotą. Walnąłem go z łokcia pod żebra. Od razu się obudził. Kiedy rozejrzał się po namiocie, ja omało co nie wybuchnąłem śmiechem. Wydawał się zdezorientowany.
- To ja nie jestem u sobie w namiocie? - No najwyraźniej.
Mężczyzna jak oparzony wyskoczył z namiotu i ruszył w kierunku swojego. Dopiero jak zniknął za materiałem, zacząłem się śmiać. Nie było to dobrym pomysłem, bo obudziłem Hine.
- Czemu mnie budzisz?
Pocałowałem ją w czoło i przeprosiłem. Skoro i tak już nie śpię, tak samo jak Hina i Kakashi, to sensei i wielki pan Uchiha też nie powinni.
- Chcesz zrobić żart swojemu wujkowi i senseiowi?
Hina spojrzała na mnie zdziwiona i uśmiechnęła się. Wiedziałem, że chce to zrobić. Wyszliśmy z namiotu. Ja skierowałem się do Hokage, a Hina do swojego wujka. Nie lubię go, tak po prostu go nie lubię. Kiedy doszedłem do Naruto-sensei, spotkałem też tam Kakashiego. Najwyraźniej miał ten sam pomysł co ja. Dziecinne. No i po co ja się odzywam? Wszedłem do namiotu sensei i polałem go zimną wodą. Ten obudził się jak oparzony i wybiegł na zewnątrz prosto w pułapkę. Hokage zawisł do góry nogami. Widok był genialny. Usatysfakcjonowany poszedłem do Hiny. Dziewczyna właśnie śmiała się z wujka. Wielki Uchiha był cały w błocie. Spojrzałem w jego oczy. Wyrażały chęć mordu. Złapałem Hine za rękę i schowałem nas za Kakashim. W końcu był ich nauczycielem. Powinien widzieć jak ich uspokoić. Miałem rację. Kiedy tylko nasze ofiary przybliżyły się z zamiarem ukarania nas, Kakashi powstrzymał ich ruchem ręki i kazał robić pompki za karę. Jak się okazało później to był jego żart. Przy każdej pompce dodawał im nie postrzerzenie kamieni. Po pięciu minutach leżeli przyspani kamieniami.
Kiedy już każdy się uspokił, zebraliśmy nasze rzeczy i ruszyliśmy w kierunku wioski. Hina trzymała swojego liska, Naruto-sensei kłócił się z wielkim Uchihą o kierunek, a Kakashi czytał książkę. Westchnąłem. Istny chaos z nas. Wybrałem kierunek na oślep i zacząłem iść. Oczywiście coś mnie powstrzymało. Była to ręką Hiny.
- W tym kierunku znajduje się wioska Księżyca. Tam jest nasza.
Wskazała na zupełnie przeciwną stronę. Co prawda Hina miała genialną orientację w terenie, ale wątpię aby przekonała senseia i swojego wujka co do kierunku. Zanim zdążyłem jej to powiedzieć, ona zabrała mapę Hokage i zwróciła ich w stronę naszej wioski.
- Tam jest nasza wioska.
Kiedy to powiedziała, ruszyła właśnie w tamtą stronę. Nikt się nie sprzeciwiał i ruszyliśmy za nią.
W bramie przed wioską zauważyłem złego Koruto. No tak zapomnieliśmy o nim. Pewnie jest mega zły. Mówi się trudno.
- Sensei, zostawiłeś mnie!
Hokage podrapał się po karku i spojrzał w bok.
- Ja nie chciałem cie zostawić.
Rany jak to brzmi. Jakby Koruto był żona Naruto-san. Zaraz padne ze śmiechu. Wcześniej ta akcja z psem, a teraz to. Nie to, że wtedy byłem nie czuły. Lubiłem nawet Sar, ale Hyuga przesadził, tak po prostu.
- Jestem zły na was. Ja też chciałem iść szukać Hiny. - wtedy chłopak zobaczył swoją przyjaciółkę- Hina!!! Jak dobrze nic ci nie jest.
Hyuga rzucił się na nią. Mimowolnie odwróciłem wzrok. Kakashi podszedł do mnie i położył mi rękę na ramię. Znów spojrzałem na moich przyjaciół. Wtedy byłem tak zdziwiony. W jedenj chwili Koruto tyli Hine, a w drugiej dziewczyna zaczyna dusić nieznośnego kolegę. Czyli jednak nie mam się o co martwić. Odetchnąłem z ulgą. Podszedłem do Hiny i złapałem ją za rękę. Od razu się zarumieniłem. Chciałem zabrać rękę bojąc się, że mnie odrzuci. Jednak powstrzymała mnie. Złapał mocniej moją rękę i ruszyła do wioski. Hokage na odchodnym mówił tylko, abyśmy przyszli jutro rano do jego biura.
W domu Hiny zdjąłem maske. Jak zwykle. Nie lubiłem chować się przed nią. Chciałem, aby wiedziała, że jej ufam. Podszedłem do lodówki i sprawdziłem czy przypadkiem nie ma tam jakiegoś jedzenia. Była kompletnie pusta.
- Musimy iść na zakupy, mała.
Ta zaczęła chichotać. Przytaknęła i podeszła do mnie. Zanim zdążyłem zareagować, pocałowała mnie. Chciałem ją złapać za talie, jednak ona już ubierała buty. No tak mamy iść na zakupy.

***
Rany, rany. Mam cztery wolne godziny w szole. Co za szczęście! Pozdrawiam wszystkich

Losy umarłychWhere stories live. Discover now