Rozdział 5

644 58 2
                                    

Przez ostatni miesiąc wykonaliśmy łącznie pięć misji.
Pewnego dnia Naruto-sensei zwołał nas i powiedział:
- Zgłosiłem was do egzaminu na chunnina. Uznałem ,że dacie sobie rade. Każde z was poczyniło ogromne postępy. Jednak to od was zależy czy przystąpicie do egzaminu.
Sensei rozdał nam formularze zgłoszeniowe i zniknął. Miałam okazję udowodnić jak bardzo zbliżyłam się do poziomu taty.
-Nie wiem jak wy , ale ja zamierzam przystąpić do egzaminu.
Spojrzałam się na chłopaków. Na pewno myśleli czy sobie poradzą. Niespodziewanie Koruto powiedział:
- Ja również zamierzam przystąpić do egzaminu. Mam szansę pokazać wszystkim jak silny się stałem.
Uśmiechnęłam się do niego. Chłopak odwdzięczył mi się tym samym. Przez ten miesiąc naprawdę zżyliśmy się ze sobą. Cała nasza trójka. Spojrzałam na Fujiego. Nadal myślał.
- A co mi tam. Również zamierzam brać udział w egzaminie.
Byłam zaskoczona. Fuji był osobą, która nie podejmowała ryzyka. Na misjach zawsze miał plan awaryjny. Przesadnie dbał o bezpieczeństwo nie tylko swoje ale i całej drużyny. Los naszej trójki był dla niego najważniejszy. Wiedziałam, że kocha wioskę i jej mieszkańców. Pod tym względem był podobny do mnie i mojego taty. Dla mojej rodziny zawsze na pierwszym miejscu było bezpieczeństwo Konohy. Byłam trochę zmęczona, więc pożegnałam się z chłopakami i ruszyłam w kierunku domu.
Po drodze spotkałam Sarade. Była ode mnie młodsza o pięć lat. W tym roku skończyła siedem lat. Była moją kuzynką. Nagle ktoś stanął za nią. Przyłożył jej kunai do szyji i porwał. Nie czekałam na nic. Szybko skoczyłam za nimi. Dogoniłam ich na moście. Porywacz rzucił w moją stronę kunai. Zrobiłam unik.
-Hina, pomocy!
Kiedy usłyszałam krzyk kuzynki, coś we mnie pękło. Niestety ta sekunda liczyła się bardziej niż moje życie. Sarada znów zniknęła. Wyjęłam kunai naciełam kciuk, umazałam krwią resztę palców i wykonałam technikę przywołującą. Przed moimi oczami pojawiły się dwa kruki. Jednego wysłałam na poszukiwania Serady, a drugi został przy mnie. Miały one bowiem cechę, którą bardzo ceniłam. Mianowicie potrafiły komunikować się nawet na odległość pięciu kilometrów. Kiedy kruk na moim ramieniu zakrakał i wskazał na północ, wiedziałam, że znalazłam Sarade. Szybko popędziłam w tamtym kierunku. Nie minęła minuta, kiedy znalazłam się tuż obok porywacza. Wyciągnęłam kunai i odcięłam więzy krępujące Sarade. Mój klon w tym momencie stał przed porywaczem i starał się coś zrobić. Kiedy skoczyłam na gałęź, zawołałam:
- Niezła próba Iruka-sensei.
Porywacz odwrócił się do mnie i powiedział:
- Co?! Skąd wiedziałaś?
Czyli moje przypuszczenia były prawdziwe.
- Nie wiedziałam. Sam mi przed chwilą powiedziałeś.
Uśmiechnęłam się. Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku wioski.
Odprowadziłam Sarade pod sam dom. Chciała żebym weszła, więc zgodziłam się.
W środku zastałam ciocie Sakure i wujka Sasuke wraz z Naruto-sensei. Na mój widok wszyscy się uśmiechnęli. Nie zdążyłam nic powiedzieć, kiedy Sarada powiedziała:
- Mamo, tato, Hina mnie dziś uratowała. Bo widzicie ktoś mnie porwał, ale Hina bez problemu mnie uratowała. Później okazało się, że to Iruka-sensei.
Sarada powiedziała to wszystko na jednym oddechu. Najwyraźniej była dumna, że ma taką kuzynkę. Naruto-sensei wydawał się zaskoczony. Nagle sobie coś uświadomiłam.
- Hokage-sama było to wszystko po to by sprawdzić czy dam sobie radę na egzaminie, zgadłam?
Założyłam ręce na biodra. Spojrzałam na Naruto-sensei.
- Coś w tym jest.
Aha,wiedziałam. Sprawdzali mnie. To już był chyba szczyt wszystkiego. No cóż, na pewno chcą zredukować drużyny. Nie podoba im się zapewnie liczba zgłoszeń. Najprawdopodobniej jest zbyt wysoka. Dostałam szanse wykazania się i jej nie zmarnowałam. Teraz na pewno uda mi się jeszcze bardziej zbliżyć do poziomu taty. Uśmiechnęłam się i usiadłam naprzeciwko sensei.
Rozmawialiśmy cały wieczór o moich postępach. Okazało się, że poprawiłam się o połowę. Byłam z tego dumna. Niestety moim zdaniem i tak byłam zbyt słaba. Mój tata został ANBU w wieku czternastu lat. A ja mam zostać dopiero chunninem. Chociaż z drugiej strony zostały mi jeszcze dwa lata. Zamknęłam oczy. Byłam w domu przykryta kołdrą i rozmyślałam nad egzaminem. Po prostu świetnie. Odwróciłam głowę w stronę szafki nocnej. W ramce było zdjęcie moje i mamy. Była taka śliczna. Nie wiem dlaczego nie odziedziczyłam po niej nic. Kolor włosów i oczu mam po tacie. Nie mówię, że to źle. Po prostu miłoby było gdybym spojrzała w lustro i przypomniałabym sobie mamę ze względu na oczy czy kolor włosów. Nie mam pojęcia dlaczego tata cały czas powtarzał mi ,że jestem podobna do mamy. Może chodzilo mu o charakter? Szkoda, że teraz nie mogę go zapytać. Odwróciłam głowę i zamknęłam oczy. Jutro mieliśmy odnieść zgłoszenia i zacząć pierwszy etap egzaminu. Denerwowałam się . Co jeśli nie zdam? Co będzie kiedy powiedzą mi, że jestem do bani? Co gorzej na tych testach giną ludzie. Co jeśli będę jedną z nich? Nie! To się nie zdarzy. Koruto i Fuji będę tam razem ze mną. Na pewno będą mnie wspierać. Po za tym nigdy się nie poddam. Obiecałam sobie, że będę tak silna jak tata. Nie będę niezdarą, która wywala się o własne stopy.
Rano wyszłam z domu w dobrym chumorze. W ręku trzymałam wypełniony formularz zgłoszeniowy. Po drodze spotkałam Koruto i Fujiego. Razem szliśmy zanieść zgłoszenia. O trzeciej miał odbyć się pierwszy etap egzaminu. Ponoć są dwa etapy. Naruto-sensei opowiadał nam o swoich dwóch egzaminach. Obie wersje wydawały się być straszne.
W budynku nie spotkaliśmy nikogo. Kiedy zanieśliśmy formularze, spotkaliśmy Hokage.
- Od teraz przystąpiliście do egzaminu. Życzę wam powodzenia.
Weszliśmy do wielkiej sali, w którym siedziała ponad setka osób. Zaczął ogarniać mnie strach, jednak kiedy przypomniałam sobie uśmiech taty, strach zniknął. Chciałam zostać chunninem dla siebie i dla niego. Wyobrażałam sobie jego zadowolenie, kiedy przychodzę i oznajmiam, że zdałam. Na pewno byłby ze mnie dumny. Nie zwracając na siebie uwagi moja drużyna zajęła miejsce. Nagle w pokoju pojawił się egzaminator. Kazał nam losować miejsca. Wylosowałam pierwszy rząd. Obok mnie siedziała Deli. Z drugiej strony jakiś chłopak z Piaska. Dali nam testy i kazali je rozwiązać w przeciągu godziny. Zrobiłam ten test w pięć minut. Umiałam teorie na pamięć. Bardzo często z niej korzystałam w praktyce. Dla mnie ten test był tylko rozgrzewką. Ukradkiem spojrzałam na Dali. Męczyła się z pierwszym zadaniem. Postanowiłam poćwiczyć koncentrację. Zamknęłam oczy i podparłam brodę rękoma. Słyszałam nierówny oddech Deli. Na pewno się denerwowała. Ten z Piaska obok mnie skrobał coś ołówkiem. Nie były to obliczenia, lecz jakieś słowa. Wsłuchałam się w rytm ołówka. Po chwili zrozumiałam. Pisał wiadomość dla swoich kumpli. ,, Ten test polega na ściąganiu. Chodzi im o umiejętne zbieranie informacji w warunkach ekstremalnych" tak brzmiała cała notatka. Piaska odkrył to przede mną? Jestem zaskoczona. Chociaż z drugiej strony ja już napisałam test więc nie przejmowałam się tym. Jednakże Fuji i Koruto mogli nie załapać o co chodzi i męczą się z zadaniami. Postanowiłam w nich wierzyć. Nie zrobię nic, aby im pomóc. Nie mogę. Oni siedzą w ostatnim rzędzie, a ja w pierwszym. Nawet nie miałam co myśleć o pomocy. Zbyt ryzykowne. Przeczesałam dłonią włosy. Miałam nadzieję, że Fuji lub Koruto widział ten gest. Podczas drugiej misji uzgodniliśmy, że jak ja przeczesze włosy oznaczać to będzie, że musimy zbierać informacje. Byłam niemal pewna, że widzieli tem znak. Kiedy zostało ostatnie dziesięć minut, egzaminator przerwał test.
- Teraz zadam.wam ostatnie pytanie. Jednak najpierw wyjaśnię wam coś. Jeśli nie odpowiecie na to pytanie dobrze nie zdacie. Nie ważne ile mieliście punktów. Jeśli ktoś chce zrezygnować niech podniesie rękę.
W przeciągu pięciu minut odpadła połowa pozostałych drużyn. Łącznie zostało dwadzieścia cztery drużyny. Miałam dość. Podparłam ręką brodę i patrząc z wyższością na egzaminatora powiedziałam:
- Niech pan skończy tą farsę. Prawdziwy shinobi musi podejmować ryzyko. Po za tym na pewno nie ma ostatniego pytania. Chciał pan sprawdzić tylko determinację uczestników.
Egzaminator szeroko otworzył oczy. To było oczywiste jak w sprawie Iruka-sensei. Czy wszyscy uważają mnie za idiotkę?
- To prawda. No cóż skoro się wydało. Wszystkie drużyny, które są na sali przechodzą do etapu drugiego. Odbędzie się on jutro. Macie stawić się przed lasem śmierci o siódmej.
Wracając do domu Koruto spytał:
- Dzięki za znak Hino.
- Czyli widzieliście? Nie byłam pewna czy zauważcie.
Fuji spojrzał się na mnie.
- Ja się domyśliłem, ale twój znak pomógł Koruto.
Uśmiechnęłam się.
- Zrobiłaś wszystkie zadania prawda, Hina?
Skinęłam głową.
- Zajęło mi to pięć minut.
Chłopaki szeroko rozszerzyli oczy. Na pewno wiedzieli ,że zrobiłam cały test, ale nie przypuszczali, że tak szybko. Ha, byłam górą w tym etapie. Opłaciło się uczyć każdej teorii w akademii.

***
Trochę się zapomniałam i nie dodałam rozdziału wczoraj za co przepraszam. Zachęcam do komentowania

Losy umarłychWhere stories live. Discover now