Rozdział 16

448 47 7
                                    


Wszyscy spojrzeli na mnie jak na wariatke. No dobra czas im wyjaśnić.
Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam:
- Na początek może usiądziemy? To będzie dość długa historia.
Każdy skinął głową i wszyscy usiedliśmy tak, że każdy bardzo dobrze mnie widział.
- No, więc...

Jakieś czternaście lat temu Kakashi-san był na misji z Huji Ameyoshi, w skrócie Ame. Ta misja polegała, jeśli dobrze zapamiętałam, na wymianie joninów. Każda wioska miała wybrać dwóch shinobi. Tsunade-sama wybrała właśnie Ame i Kakashiego. Ameyoshi była w tym czasie zaręczona z szarowłosym z klanu Kionk. Podczas drogi stwierdzić można było,  że shinobi nie przepadają za sobą. Ame szła z tyłu. Tak minął im tydzień wędrówki aż do Tsukikagura, Wioski ukrytej za księżycem. To była dość mała, spokojna wioska. Pewnego dnia, Kakashi-sensei upił się tak bardzo, że zgwałcił Ameyoshi. Na drugi dzień nie pamiętał zupełnie nic, a Ame nie chciała o niczym wspominać. Za bardzo się wstydziła. Po powrocie wzięła ślub z Kionk Korem i zapomniała o tej sytuacji z misji. Na jej nieszczęście była w ciąży. Gdy była w siódmym miesiącu Kor wyruszył na misję i nie wrócił. Po dwóch miesiącach urodził się chłopiec. Ameyoshi nadała mu imię Fuji. Jej syn miał szare włosy,  więc Ame zamaskowała fakt, że jest podobny do Kakashiego, udając, że to syn Kora. I w ten o to sposób wszyscy w wiosce, oprócz najlepszego przyjaciela Ameyoshi, którym był mój tata, nie wiedzieli prawdy.
To tak w skrócie. Wiem, że może to być pomyłka, ale jednak podobieństwo między Kakashi-sensei a Fujim jest widoczne.
Każdy miał otwarte usta ze zdziwienia. Nagle Kakashi-san spuścił wzrok. Widać było,  że był zawstydzony. Spojrzałam się na niego.
- Próbujesz coś ukryć Kakashi-san?
-No e... to nie prawda, że nic z tamtego okresu nie pamiętam. Po prostu nie chciałem niszczyć życia Ameyoshi. Wiedziałem, że ma narzeczonego.
Spojrzałam na Fujiego. Płakał. Wstałam i szybko przytuliłam chłopaka. Wiedziałam,  że za chwilę mógł uciec, byle jak najdalej od prawdy. Chciałam mu jakoś pomóc, jednak nie wiedziałam jak. Chłopak odwzajemnił uścisk. Czułam na swoim ramieniu łzy. W końcu to jego życie zostało wywrócone do góry nogami.
- Fuji, przepraszam, że nie powiedziałem ci tego wcześniej. Nie chciałem abyś cierpiał.
Chłopak odsunął się ode mnie i spojrzał na Kakashi-sensei.
- Nie przyszło ci do głowy, że chciałbym wiedzieć prawdę? 
- Nie, przepraszam.
Fuji znów wtulił się we mnie. Po chwili chyba zasnął bo słyszałam jego równomierny oddech. Rzeczywiście spał. Spojrzałam na Hokage i powiedziałam.
- Sensei Fuji zasnął.
- W takim razie zostaniemy tu na noc. Jutro z rana wyruszymy z powrotem do wioski.
Hokage wziął Fujiego i położył go w namiocie,  rozstawionym przez mojego wujka. Rozpaliłam ognisko i usiadłam obok. Nagle na moich kolanach pojawiła się Kurami. Rzeczywiście nie było jej podczas, kiedy rozmawiałam z wszystkimi.
      Wieczorem wsunęłam się do namiotu Fujiego i wtuliłam się w chłopaka. Ten tylko przyciągnął mnie mocniej do siebie. Nadal widziałam na jego policzkach ślady łez. Tak mu współczułam, ale miałam też swoje problemy. Tata wspominał coś o tym, że moja mama żyje, a on ją odnajdzie.

Fuji

   Czułem jak Hina wtula się w moją klatkę. Przyciągnąłem ją mocniej do siebie. Nie chciałem jej puszczać. Powiedziała mi prawdę o miom ojcu, za co byłem jej wdzięczny,  jednak ta prawda bolała. Na szczęście miałem do kogo się przytulić. Łzy nadal cisnęły mi się do oczu,  jednak powstrzymywałem je. Nie chciałem być uważany za mazgaja. Jestem silnym shinobi. Jedyne czego chciałem to charmonia pomiędzy mną a chakrą, ale teraz chcem chronić ważne dla mnie osoby. Najważniejszą osobą jest Hina. Teraz nawet nie wyobrażam sobie życia bez niej. Dobrze, że wróciła. Próbowałem zasnąć, ale nie udawało mi się to. Zazwyczaj, kiedy tule do siebie Hine, zasypiam bez problemu. Dzisiaj jest inaczej. Coś nie daje mi spać. Nie wytrzymam. Wstałem, i wyszedłem z namiotu tak aby nie obudzić dziewczyny.
     Na dworze siedział Kakashi patrząc się w gwiazdy. Przełknąłem ślinę i podszedłem do niego.
- Ty też nie możesz spać? 
Pokręcił przecząco głową. Usiadłem obok niego i również zacząłem przyglądać się gwiazdą.
- Pewnie chcesz wiedzieć dlaczego nie walczyłem o twoją mamę? 
- Musze przyznać, że nie zastanawiałem się nad tym, ale skoro pytasz to chetnie posłucham.
Usłyszałem cichy śmiech.
- Nie walczyłem o nią,  bo wiedziałem,  że i tak kochałaby Kora. Zraniłem ją, wiesz wtedy w wiosce. Nie miałem pojęcia, że nawet mi nie zachce powiedzieć, że jestem ojcem. Pewnie naprawdę myślała o tym, że nic nie pamiętam. To nie było tak, że zrobiłem to po pijaku, ja naprawdę ją kochałem.
- Skoro ją kochałeś, to dlaczego uznałeś, że nic nie pamiętasz? 
- Tak było łatwiej. Ameyoshi wybaczyła mi wtedy moje zachowanie. Przede wszystkim chciałem, aby mi wybaczyła. Udało się, ale za jej wybaczenie zapłaciłem najwyższą cenę, pozostałem sam.
- Nie próbowałeś kontaktować się z nią po śmierci taty? Znaczy Kora, no wiesz... Kurde no, cholerne przejęzyczenia.
Słyszałem jego śmiech. No tego mi brakowało,  on bezczelnie się ze mnie śmiał.
- Po pierwsze, możesz mówić mi po imieniu, nie musisz się bawić w mówienie tato. Nie zmienię w jeden dzień twojego świata. Po drugie, tak, próbowałem się z nią skontaktować,  jednak zawsze mi uciekała zanim cokolwiek powiedziałem. Jednak mogłem jej pomagac chociaż finansowo poprzez znajomość z Itachim. Tylko jemu ufała bezgranicznie,  dlatego jemu dawałem pieniądze dla niej.
Nadal wpatrywałem się w gwiazdy.
     Nagle za sobą usłyszałem szmery. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem Hine. Zaspana przecierała oczy. Jaka ona urocza.
- Ty również nie możesz spać? 
- Jak ktoś zabiera mi misia, to nie mogę spać, proste.
Czy ona właśnie nazwała mnie misiem?  Nie no, w tym momencie zrobiła się jeszcze bardziej urocza.
- To chodź, miś cie przytuli.
Podeszła do mnie i wtuliła się w moją klatkę piersiową. Objąłem ją ramieniem i po chwili usłyszałem jak oddycha równomiernie. 
- Ona naprawdę cie kocha.
- Co!? No ten e... nie jestem do końca pewien.
- Jak to nie jesteś pewien?  To widać. Przed chwilą nazwała cie swoim misiem.
Kakashi zachichotał i ruszył do swojego namiotu. Odwrócił się i powiedział:
- Dobranoc Fuji. Pamiętaj dbaj o to co dla ciebie ważne, nie popełnij moich błędów

***
Tysiąc słów, no więc komentujcie i wgl. Jak podobało się wyjaśnienie ojcostwa Kakashiego? Dziękuję również za ponad tysiąc wyświetleń i prawie 200 gwiazdek.

Losy umarłychWhere stories live. Discover now