Rozdział 28

30 5 0
                                    


Na początku myślałam, że Caitlyn jest poprostu zmęczona podróżą i przez to nażeka na wszystko i wszystkich tak jak ja kiedyś. Niestety wprowadziła mnie z błędu po tym co odwaliła na śniadaniu.

Wszyscy zaczęli jeść kiedy tylko podano do stołu. Wszyscy z wyjątkiem wcielenia Sian, która nie zjawiła się na porannym posiłku. Było spokojnie dopóki Caitlyn nie postanowiła z hukiem wpaść do jadalni. Jak na zawołanie spojrzałam, razem z resztą wcieleleń siedzących przy stole, na królową, która aż gotowała się w środku. Gotowała się dopóki wcielenie błyskawic nie uklękło przed nią i nie zaczęło jej się podlizywać. Na nasze nieszczęście Amara bardzo lubiła komplementy i w krótkim czasie Caitlyn stała się ulubienicą władczyni.

Zaczęła więcej czasu spędzać u boku królowej i coraz częściej zbywała nas kiedy chciałyśmy się z nią zaprzyjaźnić. Na próżno próbowałyśmy wyciągać ją w rozmowę, bo ta albo nas nie słuchała, albo wychodziła mówiąc, że ma jakąś ważną sprawę do załatwienia.

Na szczęście od jutra zacznie się nasz wspólny trening i nie będzie mogła się z tego wykręcić.

~ * ~

Rano miałyśmy się stawić w głównej sali. Tak jak nam wytłumaczył jedna ze służących Amary ( bo sama była zbyt leniwa, żeby to zrobić) było to ogromne pomieszczenie w kształcie koła, z wysokim dachem, trybunami i okrągłą areną na samym środku. Trybuny tam były podzielone na sześć sektorów, każdy przypisany innemu żywiołowi : Natura, Ogień, Ziemia, Błyskawice, Woda, Powietrze. Podobno często odbywały się tam Evora Vidali czyli walki żywiołów. W ten sposób Amara wymigała się od rozwiązywania problemów między swoimi poddanymi. Niestety często były to walki na śmierć i życie.

~ * ~


- Witam was na waszym pierwszym oficjalnym treningu wspólnym. Nazywam się Madame Macabre i to ja będę was uczyć. Oczekuje pełnego zaangażowania, nie będzie taryfy ulgowej, tylko dlatego, że jesteście wcieleniami. Będziecie traktowane tak samo jak wszystkie moje uczennice.

Stałyśmy na arenie w półkolu słuchając naszej instruktorki. Na początku nie bardzo wiedziałyśmy co robić, ale wyjątkowo szybko zaczęłyśmy się uczyć. Madame była surowa, ale jak na kogoś, kto jest związany z innym żywiołem potrafiła nas wszystkie czegoś nauczyć.

~ * ~

Po treningu postanowiłyśmy pójść na miasto, na jakieś drobne zakupy. Co prawda w zamku miałyśmy dostęp do różnych ubrań, ale nie były one tak świetne jak te które znajdowałyśmy w tutejszych sklepach.

Na początku nie bardzo miałam ochotę na zakupy, ale Evie i jej siła przekonywania zrobiły swoje. Szłam właśnie korytarzem wiodącym do głównych wrót zamku, kiedy ją zobaczyłam. Caitlyn stała przed jednym z portretów i wpatrywała się w niego z jakimś dziwnym i zupełnie niepodobnym do niej spokojem. Z początku chciałam pójść inną drogą, żeby nie przeszkadzać dziewczynie dopóki sama się nie odezwała :

- Co Wróbelku, nie lecisz do swoich koleżanek?

- Właśnie lecę... znaczy idę, zresztą ty chyba nie za bardzo się tym interesujesz.

- Zdziwiła byś się. Ty nie wiesz jak to jest być mną.

- Więc mnie oświeć...

Przez całą rozmowę wcielenie błyskawic wpatrywała się w obraz i dopiero na moje ostatnie słowa odwróciła głowę w moją stronę.

- Nie zrozumiesz mnie Wróbelku. Nikt nie zrozumiał... A teraz wybacz ale Amara chciała się ze mną widzieć - Po czym minęła mnie i podbiegła przed siebie.

Patrzyłam na coraz sybciej oddalającą się Caitlyn, która na pewno nie biegła do naszej królowej, bo jej komnata była po drugiej stronie zamku.


Pobało się? Doceń to. Zostaw gwiazdkę i komentarz!
Pozdro!

☆Dark Foxi☆

Mroczne wcielenieWhere stories live. Discover now