Rozdział 15

55 11 2
                                    

Obudziłam się, wieczorem. Tak na moje oko było już po 19, ale Natan jeszcze spał. Wyglądał tak słodko, że nie miałam serca go budzić, więc chwyciłam leżące na krześle piżamy ( rozczaruję was , nie te z jednorożcem ) i poszłam wziąść szybki prysznic.

Kiedy skończyłam kąpiel, usłyszałam jakieś dziwne hałasy dochodzące z mojego pokoju. Po wyjściu z łazienki, zobaczyłam niepokojący widok. Nate, wcześniej śpiący spokojnie jak aniołek, rzucał się niemiłosiernie po łóżku i mamrotał coś niewyraźnie. Jedne ze słów, które zdążyłam wychwycić to : nie... zostaw ją... Talia... nie możesz... przestań. Nie mogłam dłużej na to patrzeć. Podeszłam do niego i zaczęłam nim potrząsać. Ale to nic nie dawało. Mówiłam do niego, a właściwie wręcz krzyczałam:
- Nate, prosze obudź się, to tylko zły sen. NATAN !!!
Nie wiedziałam co zrobić byłam bezradna, skończyły mi się wszelkie pomysły, więc poprostu go pocałowałam, licząc, że cokolwiek to da. I dało. Po chwili mój chłopak przestał się żucać i oddał pocałunek, powoli siadając i wracając do rzeczywistości. A kto mówił, że oglądanie bajek Disneya nie przyda się w życiu.

Oderwałam się od Nata i spojrzałam na niego ze strachem, a ten desperacko mnie przytulił, rozwiewając mój niepokój.
- Boże, jak dobrze, że nic ci nie jest. Tak się bałem! - wyszeptał, jeszcze mocniej mnie przytulając, tak jakbym za chwilę miała wypracować.
- Ja też się bałam, ale już po wszystkim, to był tylko zły sen, już wszystko dobrze, jestem tu.
- Tak się bałem, że Cię straciłem! - I poczułam jak po jego policzku spływa jedna samotna łza. - Kocham Cię.

W tym momencie puściła mi tama. Łzy zaczęły spływać mi strumieniami po policzkach, mocząc Natanowi koszulkę. Nie, wiedziałam co zrobić... co mu odpowiedzieć... on dopiero co wyznał mi, że mnie kocha, a ja jestem bezradna... Jeszcze nikt mi tego nie powiedział, nawet rodzice, więc nie mam pojęcia co miałam począć, poprostu wtuliłam się tylko mocniej (wiecie, tak jakby teraz było jeszcze zasłabo ~ Autorka ) w Natana i poprostu zaczęłam szlochać.

- Powiedziałem coś nie tak? - zapytał odrywając się ode mnie i patrząc się na mnie smutnym wzrokiem.
- Nie, absolutnie - zaczęłam się gwałtownie tłumaczyć - tylko że... nikt mi tego jeszcze nie mówił.
- Czego? Tego, że cię kocha? - pokiwałam głową nie patrząc na niego. Wiedziałam, że jeśli choć zerknę na niego to rozpłaczę się jeszcze bardziej.
- Ja... nie wiem jak to jest być kochaną, więc jak, do cholery jasnej ,mogę kogoś kochać. Zawsze traktowano mnie jak powietrze, przychodzili dopiero kiedy coś chcieli, a ja coraz bardziej pękałam od środka... proszę, obiecaj mi coś...
- Co mam ci obiecać, Emily?
- Poprostu... nie zostawiaj mnie...
- Nigdy, obiecuję - po czym wytarł łzy, płynące po moich policzkach i delikatnie pocałował, przekazując mi tym samym całą swój miłość, po czym ostrożnie położył się i mnie przytulił.
- Natan?
- Tak?
- Ja chyba... chyba też coś do ciebie czuję... nie wiem dokładnie co to za uczucie... ale nie potrafiła bym normalnie żyć gdybyś teraz odszedł i ... - nie dał mi dokończyć.
- Ćśśśś... tyle mi wystarczy, a teraz już śpij księżniczko.
Kiedy poczułam, że już zasnął dokończyłam szeptem bardziej się w niego wtulając i wycierając resztki łez :
- ... i chyba też cię kocham... - po czym zasnęłam nie mając bladego pojęcia o tym, że mój chłopak wcale nie spał.


⭐Dark Foxi⭐

Mroczne wcielenieUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum