Rozdział 10

16.5K 1K 112
                                    

Zobaczyłam niebezpieczeństwo na tej drodze, ale z Tobą wszystko wydawało się być w porządku.
_____________________
*****John*****
Kiedy Erik odchodzi, jak mi się zdaję za Li, zawracam. Wychylam się z za ściany machając do siedzącej na materacach Nadii.
Dziewczyna zrywa się od razu z miejsca i zaczyna, po cichu biec w moją stronę.
Czekam chwilę, a potem razem ruszamy po schodach w górę, prosto do mojego pokoju. Li na pewno teraz tu nie zajrzy. Zresztą, nawet nie chciałbym. Czuję się zraniony do żywego.
-Miałaś rację. - Podejmuję od razu, po zamknięciu drzwi. - Pocztówka, to był dopiero początek.
-Och John! Nie chciałam mieć racji, tak mi przykro.
-Mi też.
-Ale jesteś pewny? - Zapytała, siadając ze zbolałą miną na krześle.
-Tak.
-Ona nie wie co robi. - Wzdycha, a ja patrzę na nią. - Mieć takiego wspaniałego mężczyznę, a romansować z jakimś... - Urywa.
-Uważasz mnie za wspaniałego?
-A nie jesteś taki?
Mrużę oczy.
-A co z damską solidarnością?
-Wyobraź sobie, że teraz jestem mężczyzną.
Uśmiecham się i przyglądam jej uważniej. Nosi dość odważne ubrania. Ta spódniczka jest odrobinę za krótka, ale dzięki temu jej nogi....
Och, jakie ona ma nogi!
Dopiero teraz zwróciłem na to uwagę.
-Ciężko sobie, to wyobrazić. - Stwierdzam w końcu, na co dziewczyna wywraca oczami.
-Nie chcesz jej stracić, prawda?
-Nie, nie chce.
-Więc nie reaguj. Ona zawiniła, powinna cię przeprosić.
-Myślisz, że jeszcze będzie z nim pisała?
-Jeśli jej na tobie nie zależy....
Kiwam głową.
-Postaram się czegoś dowiedzieć.- Proponuje po chwili milczenia.
-Czemu?
-Bo bardzo cię lubię. - Stwierdza, po czym wstaje. - Pamiętaj o tym John.
Rusza do wyjścia, a ja patrzę za nią, półki nie znika za drzwiami.
*****Rose*****
-Czemu musimy jechać do magazynu? Co to za zebranie?
-Do wiesz się na miejscu.
-To dobry pomysł, żebym tam była?
-Tak. Przecież i tak wiesz już za dużo, poza tym... - Chłopak otwiera mi drzwi do auta, na co oczywiście wywracam oczami. - Jesteś siostrą Erika.
Zrezygnowana wsiadłam do środka, a on zamknął za mną drzwi.
Chwilę później jechaliśmy już w stronę magazynów.
Wszystko działo się w tak szybkim tempie. Jeszcze nie ochłonęłam po naszym...
Zmarszczyłam brwi.
Intymnym doznaniu?
Intymnym doznaniu, a już jechałam na tajne spotkanie, któremu przewodził niejaki Taylor.
Życie z Willem toczyło się naprawdę szybko. W jednej chwili śpisz, w drugiej celują do ciebie z broni.
Nawet nie dostrzegłam, kiedy zaparkowaliśmy przed magazynem.
-Rose. - Will dotknął mojego ramienia. - Milczysz. Na pewno wszystko dobrze?
-Tak, tylko odrobinę się stresuję.
-Nie masz czym. Wszystkich prawie znasz.
Kiwam głową. Tak, tak... Zwłaszcza jadowitą żmiję Nadię.
Wzdycham.
-Tylko... Rose?
Spoglądam w jego ciemne oczy.
-Musisz udawać, że nic nas nie łączy. - Mówi w końcu, a ja mam ochotę się rozpłakać. Po tym wszystkim?
-Ale...
-Nie ze względu na nas. - Szybko tłumaczy, prawdopodobnie dostrzegając moje emocje. - Dla bezpieczeństwa. Im mniej osób wie, tym lepiej. Jesteś siostrą Erika, i z tego powodu tu jesteś.
-Dobrze.
-Gotowa?
-Nie jestem pewna, ale chodźmy.
***
Zebranie zorganizowano w jednym z pokoi na górze. Przybyliśmy chwilę przed wyznaczoną godziną. Na szczęście Taylora jeszcze nie było. Will kazał mi usiąść w ostatniej ławce, koło Erika i Eli. Tak też więc zrobiłam. Sam usiadł ławkę przed nami, obok swojej siostry. Li oczywiście cały czas odwracała się do nas. Buzia jej się nie zamykała i zauważyłam, że zupełnie olewa siedzącego przed nią Johna. Zresztą, on też wydawał się nie zwracać na nią uwagi. Więc stało się, Will przegrał zakład. Pokładał większą nadzieję w związek siostry, niż to miało miejsce w rzeczywistości. Oczywiście Will mało kiedy się odzywał, a jakiś czas wcześniej upewniwszy się, że jestem bezpieczna; zniknął na parę minut pogadać z Taylorem. Teraz jednak, siedział z morderczym wyrazem twarzy, wpatrując się uparcie przed siebie. Miałam ochotę zapytać go co jest, ale nie chciałam robić tego przy wszystkich.
Do sali weszło jeszcze kilka osób, a na końcu Nadia. Jej spojrzenie od razu powędrowało w stronę Willa. Sooki dosiadła się obok Li, ale ja nie spuszczałam wzroku z jej siostry. Gapiła się na mojego chłopaka, bo chyba teraz śmiało mogłam go tak nazywać, no okej; przynajmniej w myślach, a potem przejechała wzrokiem po twarzach innych, zatrzymując się dłużej na mojej. Zdziwiona zmarszczyła brwi i ruszyła w naszym kierunku.
-Kim ona jest? - Zapytała dość ostro, i teraz to ja byłam zdziwiona. Chwilę wcześniej, kiedy na mnie spojrzała mogłabym przysiąść, że stojąc tam, w wejściu rozpoznała moją twarz. Niepewna spojrzałam na swoich towarzyszy. Sooki tym razem, również przyglądała się swojej siostrze.
Nagle Eli zerwała się z miejsca.
-Pójdę po Taylora.
-Czy ktoś mi odpowie? - Zapytała, kiedy dziewczyna znikła w ciemnym korytarzu za drzwiami. - Werbujemy nowych?
Will westchnął, ale ubiegła go z odpowiedzią Sooki.
-To nikt nowy, jest z nami dłużej niż ty.
-To czemu jej nigdy wcześniej nie widziałam?
-Widziałaś u Willa.
Mierzyły się chwilę wzrokiem, po czym Nadia znów spojrzała na mnie robiąc wielkie oczy. Sama nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że zachowuje się sztucznie.
-To moja siostra. - Rzucił lekko Erik zamykając jej usta. - Jakiś problem?
Wszyscy gapili się w moją stronę. Nienawidziłam być w centrum uwagi. Impulsywnie zerwałam się na równe nogi.
-Gdzie znajdę toaletę?
-W korytarzu na lewo. Tylko zapal sobie światło. - Wytłumaczyła Li i nim dopadłam wyjścia kątem oka zobaczyłam jeszcze, że ktoś rusza za mną.
Nie zatrzymałam się. Wypadłam na korytarz i nie zapalając światła ruszyłam do przodu. Daleko jednak nie zaszłam, ponieważ chwilę później potknęłam się o coś i z piskiem poleciałam do przodu.
-Cholera. - Mogłam zapalić, to głupie światło.
-Rose? - Mogłam się domyślić, że to Will za mną wybiegł. - Nic ci nie jest? - Zapytał, jak mi się zdaje kucając.
Zaraz jednak powiedział coś, co wyprowadziło mnie całkowicie z równowagi.
-Jesteś cała zimna.
Przerażona patrzyłam w ciemność.
-Will, ale ty mnie wcale nie dotykasz.
-Co? Trzymam twoją.... - Nie skończył, ponieważ rozbłysły światła.
Później wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Ciszę przerwał mój wrzask, natomiast Will, przerażony odskoczył w tył.
-Rose? - Korytarzem rozniósł się głos Erika. Chwilę później blondyn przystanął. Był blady jak ściana.- O mój Boże!
Kiedy on gapił się w stronę ciała, ja starałam się za wszelką cenę, drugi raz tam nie spojrzeć. Wychwyciłam więc moment, gdy na korytarz wybiegła farbowana blondynka.
-Sooki. - Powiedziałam i to wystarczyło, by Will otrząsnął się i zareagował błyskawicznie.
-Nie może jej zobaczyć. - Rzucił do nas i obrócił się w tył, zasłaniając dziewczynie widok, na leżące na ziemi ciało.
-Co się stało? Will? Co tam jest? - Dopytywała, starając się coś dojrzeć. Chłopak robił co mógł, by jej to uniemożliwić, ale i tak udało jej się zobaczyć zbyt wiele. Wydarła się i dopiero teraz zaczęła naprawdę wyrywać.
-Boże nie! - Krzyczała. - Pozwólcie mi do niej dojść! Natasza!
Na korytarzu byli już chyba wszyscy. Will przytomnie kazał odciągnąć też Nadię, więc John zajął się dziewczyną.
Eli i Taylor zjawili się chwilę później. Moja koleżanka zasłoniła sobie dłonią usta i wyraźnie widziałam, że ma ochotę stąd uciec. Li stała jak wryta, zresztą jak cała reszta.
Mężczyzna, ukucnął obok bez wątpienia nie żywej dziewczyny. Gapiłam się na to wszystko, nie mogąc przestać, półki Erik nie odciągnął mnie od ciała. Podniósł mnie i dopiero wtedy, pozwoliłam sobie na płacz.
-O Boże, Erik ona....
Znaleźliśmy się w osobnym pomieszczeniu.
-Już cicho, cicho Rose. Weź się w garść.
-Ale...
-Ona nie żyje od dawna. - Rzucił bez przekonania, a do mnie coś dotarło.
-Ktoś podrzucił jej ciało?
Pokiwał głową.
-Ale przecież ona nie wyglądała, jakby nie żyła od dawna.
Zacisnął wargi patrząc na mnie z powagą. Wiedziałam, że jemu też rzuciło się to w oczy.
-Erik, czy myślisz, że oni....
-Dojdziemy do tego.
-Czemu byliście pewni, że ona nie żyje, skoro nie mieliście ciała!? - Wykrzyczałam.
-Rose, uspokój się. Widziałem na własne oczy, jak dostała trzy kulki z nie dużej odległości. Dwie w brzuch. Jak myślisz, czy można to przeżyć?
-Nie znam odpowiedzi na to pytanie.
-Ale ja znam i jestem pewny, że się nie mylę. Ona musiała zginąć na tym cholernym parkingu. Nie mieliśmy czasu zabrać ciała, musiałem odciągnąć Willa. Sprawdziliśmy jej puls. Był niewyczuwalny.
Zamknęłam oczy i starałam się uspokoić. Wzięłam głęboki oddech, ale to nie pomogło. Zobaczyłam twarz Nataszy. Zrezygnowana otworzyłam oczy. Martwa dziewczyna, od teraz miała prześladować mnie Bóg wie ile czasu. Nie mogąc dłużej tego znieść, opadłam na ziemię. Erik kucnął obok mnie. Spojrzałam na jego smutną twarz. Co oni musieli czuć? Znali ją, była długi czas jedną z nich...
-Dobrze się czujesz? -Zadałam najgłupsze pytanie na świecie, ale nie miałam pojęcia, co innego mogłabym powiedzieć. Zgadywałam, że wypytywanie w takiej chwili, o dokładne okoliczności śmierci Nataszy, to nie był dobry pomysł.
W ogóle oni wszyscy obchodzili się zawsze bardzo tajemniczo z tym tematem.
Oto jak najpiękniejszy dzień w życiu, w jednej chwili potrafi zmienić się w koszmar.
Potknęłam się o martwe ciało. Martwe ciało byłej dziewczyny mojego chłopaka. To wszystko brzmiało, tak absurdalnie, a jednak było prawdą.

_________________
Okej. Dziś mocny rozdział. Taka trochę drama. Chociaż jestem z niej zadowolona. :D
O i mam dla was.. Zadanie!
Poproszę o jakieś cytaty, które mogłabym dodawać przed rozdziałami ^^ . Będzie mi miło. Jak się podoba rozdział?
Oj kochani coś ostatnio mało komentarzy! A ja je tak uwielbiam ❤.
Pokażcie mi na co was stać!
A tak z innej beczki....
Dziękowałam wam już za to, że jesteście?
Bo jak nie, to naprawdę bardzo wam dziękuję. Nie mogę uwierzyć, w to że nadal ze mną i moimi bohaterami wytrzymujecie.
Hej! Chyba nie skomplikowałam tego jeszcze bardziej niż było to skomplikowane? W sensie fabuły xd
Kocham was i do nextu 💕❤.

Naucz Mnie Żyć (NMD III) ✔Where stories live. Discover now