Rozdział 37

619 69 2
                                    

*Luke*

Dziś, jak co dnia miałem iść do firmy popracować. Właśnie, miałem. Razem z Jean jedziemy odebrać jej chłopaka, Zacka z lotniska. Mamy zarezerwowany stolik w fajnej restauracji z włoskim jedzeniem. Wracając. Mamy się poznać i jak Zack 'przypadnie mi do gustu' Jean wraca z nim. Ale jak będzie jakiś podejrzany zostaję ze mną. Nie chcę zabierać dziecku ojca, więc mam nadzieję, że Zack jest porządnym człowiekiem.

Niektóre spotkania kazałem Michaelowi przekazać Ashtonowi, a resztę przełożyć na za tydzień. Kochałem Michaela, ale dalej jest moim pracownikiem i musi się mnie słuchać, choć nie zawsze tak robi.

Zaraz. COO?

Eeee. Kocham go? Jest taki opiekuńczy, samodzielny, silny, kochany, uroczy. Tak, definitywnie go kocham. Ale czy on mnie kocha? Ja mam nadzieję.

Otrząsnąłem się ze swoich myśli i skupiłem się na drodze, która przez moje rozmyślenia była dość krótka. Zaparkowałem parę metrów przed wejściem na lotnisko i razem z siostrą weszliśmy do budynku. Usiedliśmy na krzesłach przed odprawą, aż wreszcie wywołają lot Zacka. Parę minut później usłyszeliśmy komunikat o lądowaniu samolotu z San Francisco. Chwilę czekaliśmy aż ludzi zaczęli wychodzić z pokładu. Jean w którymś momencie odbiegła ode mnie i poleciała do przodu, wprost w ramiona jakiegoś chłopaka. Czyli czas poznać Zacka.

Podszedłem do nich powoli, aby dać im chwilę dla siebie, i gdy już byłem przy nich odchrząknąłem, a oni odsunęli się od sobie. Moja siostra i jej chłopak mieli ślady na policzkach po łzach uśmiechnąłem się smutno i przywitałem.

-Luke, brat Jean.- Podałem mu rękę.

-Zack.- Uśmiechnął się lekko obejmując blondynkę.

-Chodźmy, mamy zarezerwowany stolik w restauracji.- Powiedziałem, a oni pokiwali głowami i ruszyliśmy do auta.

Pół godziny później zamawialiśmy jedzenie w restauracji 'The Quifte'*. Przez ten krótki czas zauważyłem, że oni nie mogę się od siebie odkleić. Cały czas trzymają się za ręce i nie puszczają. Jakby któreś z nich miało zaraz uciec.

-Kochasz ją?- Spytałem po zjedzeniu spaghetti.

-Tak, bardzo.-Odpowiedział niemal od razu.

-To dobrze.- Potarłem ręce.- Opiekuj się tam nią w USA, bo ja się dowiem jeśli tego nie zrobisz i znajdę cię i nie będzie tak miło.

-Nie strasz mi chłopaka, dupku.- Walnęła mnie w ramię Jean.

-Kochany braciszku dupku, młoda.- Uśmiechnąłem się szeroko.

-Jeden pies.- Wywróciła oczami.


*wymyślona nazwa na potrzebę opowiadania 

----------------------------------------------------------------

heeej
czy tylko ja mam dość szkoły, już
nie wiem kiedy dodam rozdział do 'you look like princess', bo mam zapiernicz w szkole i egzaminy w tym roku i nie wiem jak i kiedy dodam go, ale dodam XD
nieważne
kckc
klaudia xx

different · muke ✔Where stories live. Discover now