18.

1.9K 179 54
                                    

Razem z Louis'em pracowaliśmy całą noc na sprawą z Dangerous. Widziałem po nim, że nadal nie może uwierzyć w to, że jego siostra jest przestępcą. Tego dnia znów nie poszedłem do pracy, tak samo Liam. W trójkę siedzieliśmy nad tą sprawą i byliśmy w punkcie wyjścia. Poczułem wibracje telefonu, więc odłożyłem kartkę z wyciągnąłem go z kieszeni. Odblokowałem go i to co zobaczyłem totalnie mnie zmroziło. 

Od Nieznany: ostatnie dni jej życia, chcesz się pożegnać? - DW xx

Pod wiadomością był filmik. Odtworzyłem go i momentalnie zachciało mi się płakać. Na starym materacu leżało bezwładne ciało Mercy i jedyne co świadczyło o tym, że żyję , to lekko unosząca się klatka piersiowa. Nagle filmik się skończył, a ja odłożyłem telefon na stolik i wstałem z kanapy. Podszedłem do okna i schowałem dłonie w kieszeniach dresów. Po moich policzkach spłynęły łzy i nie mogłem ich kontrolować. Nagle usłyszałem przychodzące połączenie ze skype. Podszedłem do laptopa i odebrałem je. 

- Widzisz? To wszystko to Twoja wina. - usłyszałem. Liam i Louis siedzieli za mną i wszystko dokładnie oglądali. - Jesteś taki głupiutki, Horan. Zostało jej tylko parę godzin. - zaśmiała się. - Wystawiłeś niewłaściwą osobę, co? - znów usłyszałem jej śmiech. - Albo jednak właściwą. - dodała i skierowała kamerkę na siebie i na kolejną osobę za sobą. Jednak ona nie odsłoniła twarzy, ale druga to zrobiła. - Poznajesz? - spytała, a ja momentalnie zbladłem. Nie mogłem w to uwierzyć. - Jestem od Ciebie sprytniejsza, oficerze. - powiedziała, a po chwili połączenie zostało zerwane. Odwróciłem się w stronę chłopaków i zobaczyłem, że Louis się nad czymś zastanawia. 

- Wymyśliłeś coś? - spytałem, a brunet spojrzał na mnie.

- Znam jej głos. - powiedział i wstał z kanapy. 

- Jak to znasz? 

- Normalnie, znam. - odparł.

- Kto to jest? - spytałem, a on odwrócił się w moją stronę ze łzami w oczach.

*Mercy pov*

Nie wiem ile już tu siedziałam. Nie miałam siły, byłam bezbronna. Nawet już mnie nie związywali. Nie miałam siły wydobyć z siebie głosu. Nie miałam siły nawet oddychać. Wszystko mnie bolało i nie mogłam nic z tym zrobić. Otworzyłam delikatnie oczy i przez chwilę mój obraz był zamazany, ale mrugnęłam kilka razy oczami i zobaczyłam, że w pomieszczeniu są dwie postacie. Dangerous i ktoś inny. To nie był Brian. To nawet nie był chłopak. Na stoliku stał laptop i mogłam się domyślić, że dzwonią do Niall'a. Słyszałam wszystko co mówiła. Po chwili wzięła laptopa do rąk i skierowała na siebie i dziewczynę za sobą. Ta druga ściągnęła kaptur i chustę z twarzy, a ja nie mogłam w to uwierzyć. Przecież to było do cholery nie możliwe. 

- Jestem od Ciebie sprytniejsza, oficerze. - powiedziała, a po chwili zamknęła laptopa. Odstawiła go na stolik i podeszła do mnie. - I co ja mam z Tobą zrobić, hm?

- Zabić. - szepnęłam.

- Tak sądziłam. - zaśmiała się. - Mia, broń. - powiedziała, a blondynka podała jej broń. - Chcesz powiedzieć ostatnie słowo? 

- Tak, zabieraj łapy od mojej siostry. - usłyszałam. Po chwili obok Dangerous pojawił się mój brat, a ja myślałam, że śnię. Poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce i poczułam ten piękny zapach perfum. 

- Niall. - szepnęłam.

- Już wszystko dobrze, Mers. - powiedział. - Przepraszam. - odparł. Blondyn wsadził mnie do samochodu i sam zasiadł na miejscu kierowcy. 

- Nie mogę zostawić tam brata. - powiedziałam, gdy Niall odpalał silnik. 

- Jest z Liam'em. - powiedział i odjechał, jak się okazało, spod jej domu. 

- Jak się domyśliłeś? - spytałam. 

- Louis mi pomógł. - powiedział. Do teraz nie mogłam uwierzyć, że fałszywą Dangerous była była dziewczyna mojego brata, Hanna Drake, a Mia była jej wspólniczka. Tak samo Brian. Po paru minutach byliśmy jak sądzę, pod szpitalem. Blondyn wyciągnął mnie z samochodu i szybkim krokiem ruszył w stronę wejścia. Spojrzałam na niego, a potem film mi się urwał. 

Zaczęłam odzyskiwać przytomność jak sądzę, parę godzin później. Otworzył oczy, ale po chwili je zamknęłam, ponieważ światło, które było nade mną mnie oślepiło. Spróbowałam jeszcze raz i tym razem zobaczyłam nad sobą lekarza. 

- Witamy w świecie żywych, Mercy. - uśmiechnął się do mnie. Rozejrzałam się po sali i po mojej prawej zobaczyłam Louis'a, a za nim Niall'a, a przed moim łóżkiem Zayn'a, a obok Liam'a. - Jak się czujesz? 

- Bywało lepiej. - wychrypiałam. - Jak długo spałam? 

- Trzy dni. - odpowiedział. Spałam trzy dni?! - Zostawię Cię przez chwilę z Twoimi przyjaciółmi. Wpadnę do Ciebie później. - powiedział i wyszedł. 

- Boże, jak ja się o Ciebie bałem. - powiedział Louis i chciał mnie przytulić, ale gdy tylko mnie dotknął odsunęłam się, gdyż poczułam okropny ból w żebrach. - Nie tak ostro, siostro. Masz złamane dwa żebra, przez jakiś czas musisz chodzić w bandażu uciskowym. - odparł z uśmiechem. 

- Wyglądam bardzo źle? - spytałam.

- Wiesz, bywało lepiej. - powiedział Zayn z uśmiechem. 

- Na Tobie zawsze można polegać. - prychnęłam. - Co z Hanną i Mią? - spytałam. 

- Siedzą w areszcie. - odpowiedział Liam. - Wiecie co, powinniśmy zostawić ich na chwilę samych. - dodał spoglądając na mnie i Niall'a. 

- Potrzebujesz czegoś? - spytał Louis.

- Nie. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Zayn, Liam i Louis wyszli z pokoju, a ja zostałam sama z Niall'em. Chciałam się podnieść, ale ból w żebrach mi to uniemożliwił.

- Czekaj, pomogę Ci. - powiedział i pomógł mi usiąść, lecz nie dużo. Blondyn usiał na krześle obok mojego łóżka i patrzył przed siebie, a ja na niego. - Przepraszam.

- Nie masz za co. - powiedziałam. 

- Właśnie, że mam. Wystawiłem Cię dla Dangerous. - spojrzał na mnie.

- Ja jestem Dangerous, Niall. - zaśmiałam się. - Co za wcześnie? - spytałam, a blondyn uśmiechnął się lekko. 

- Przepraszam, za wszystko, Mers. - odparł. 

- Nie musisz...

- Właśnie, że muszę. - przerwał mi. - To ja wystawiłem Cię Dangerous, to ja wybrałem Mię. 

- Skąd mogłeś wiedzieć, że pracuję dla Hanny? - spytałam. - Ja zaufałam Brian'owi i tak samo jak Mia pracował dla niej. Obydwoje jesteśmy głupi. 

- Zdałem sobie sprawę z tego, że jej nie kocham. - wzruszył ramionami. - Kocham Ciebie. - spojrzał w moje oczy. - Tylko i wyłącznie Ciebie. - dodał i nachylił się nade mną. Musnął ustami moje, a ja położyłam dłoń na jego karku i pogłębiłam pocałunek. Kiedy zabrakło nam powietrza odsunęliśmy się od siebie i oparliśmy o siebie swoje czoła.

- Kiedy tam byłam, marzyłam byś był obok mnie. - odparłam, a on uśmiechnął się lekko. 

- Kocham Cię, Mercy Tomlinson. 

XXXX

Kolejny! :) 

Marcelina x 

Dangerous? ||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz