Następnego dnia obudził mnie dzwoniący telefon. Nawet, gdy mam urlop ludzie muszą mnie budzić. Z pół zamkniętymi oczami nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha.
- Kimkolwiek jesteś wiedz, że już nie żyjesz. - mruknąłem.
- Ciebie też miło słyszeć, przyjacielu. - zaśmiał się Harry.
- Czego chcesz? - spytałem.
- Jaki miły. - powiedział sarkastycznie. - Od dobrych dziesięciu minut stoję pod Twoimi drzwiami, więc mógłbyś mi łaskawie otworzyć. - odparł.
- Za minutkę. - powiedziałem i rozłączyłem się. Rzuciłem telefon na poduszkę i zamiast wstać to nadal moje ciało spoczywało na łóżku. W końcu otworzyłem oczy i usiadłem na łóżku. Potrząsnąłem głową i wstałem an równe nogi. Przeciągnąłem się i ziewnąłem. Założyłem szare dresy i wyszedłem z sypialni. Podrapałem się po karku i podszedłem do lustra. Moje oczy były jeszcze nie do końca otwarte, a włosy roztrzepane we wszystkie strony. Wzruszyłem ramionami i otworzyłem drzwi. Harry opierał się o framugę ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej.
- Dziękuję, że jednak postanowiłeś wstać. - powiedział z uśmiechem. Wpuściłem go do środka i zamknąłem drzwi.
- Dobra, czego tutaj szukasz o... - spojrzałem na zegar, który wisiał w korytarzu. - dziewiątej rano?
- Mam do Ciebie pytanie. - uśmiechnął się głupio.
- Nie dało się przyjść później? - podniosłem brew do góry.
- Nie. - wyszczerzył. - Idziemy dzisiaj na imprezę i nie znoszę sprzeciwu. -
- To stwierdzenie nie pytanie. - burknąłem.
- Nazywaj to jak chcesz. Będę po Ciebie o osiemnastej. - powiedział i podszedł do drzwi.
- Kiedyś Cię zabiję, Styles. - syknąłem.
- Też Cię kocham, Horan! - krzyknął i zniknął za drzwiami. Wywróciłem oczami i podrapałem się po głowie. Wiedziałem, że już nie zasnę, więc wszedłem do kuchni i postanowiłem zrobić sobie śniadanie. Usłyszałem mój telefon ,wiec zaprzestałem robienie kanapek i wróciłem do sypialni. Wziąłem go do ręki i odblokowałem.
Od Liam: mieliśmy zabójstwo
Włączyłem zdjęcie, które było razem z wiadomością. Przedstawiało ono mężczyznę koło pięćdziesiątki z dziurą między oczami. Po chwili przyszło drugie zdjęcie. Była to dłoń z wyrytym znakiem ''DW''.
Do Liam: to nie może być Mercy
Od Liam: skąd ta pewność?
Do Liam: Mercy zostawiała znak na lewej dłoni, ten jest na prawej
Liam już nic nie odpisał, więc zablokowałem telefon i schowałem go do kieszeni. Wyszedłem z sypialni i wróciłem do kuchni. Zrobiłem sobie śniadanie, po czym je zjadłem.
O osiemnastej przyszedł po mnie Harry. Ubrałem się w szarą bluzę, czarne spodnie i czarne buty, za to Harry ubrany był cały na czarno z wyjątkiem bandany, która podtrzymywała jego włosy.
- Harry, jesteś jakiś zdenerwowany. - zauważyłem, gdy wchodziliśmy do klubu.
- Wydaję Ci się. - machnął ręką. Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy najmocniejsze drinki. Zostały mi ostatnie dni urlopu, więc muszę je wykorzystać.
- Harry widzę, że jest coś nie tak. - powiedziałem. Brunet przygryzł wargę i chciał coś powiedzieć, lecz ktoś go uprzedził.
- Cześć Niall. - spojrzałem w lewo i zobaczyłem moją byłą narzeczoną.
- Shelby, co Ty tu robisz? - spytałem. Brunetka podeszłą do Harry'ego, a on objął ją ramieniem.
- Niall, to jest powód, dla którego wyciągnąłem Cie do klubu. - powiedział. - Jesteśmy razem. - odparł, a ja zacząłem mu współczuć. Ta dziewczyna ma mnóstwo sekretów i wiem, że będzie go oszukiwać, tak jak mnie. - Chciałem sprawdzić, czy nie masz nic przeciwko.
- Nie, oczywiście, że nie. - powiedziałem szybko i zgodnie z prawdą. Nie miałem nic przeciwko ich związkowi. Jedynie boję się o mojego przyjaciela. Widziałem jak kamień spadł mu z serca. Przeniosłem wzrok na Shelby, która uśmiechnęła się lekko do mnie. Oddałem uśmiech, po czym wziąłem do ręki szklankę i napiłem się łyk alkoholu.
Godzinę później byłem już po trzech drinkach i siedziałem przy barze. Shelby i Harry szaleli na parkiecie, a ja nie miałem na to najmniejszej ochoty. Co chwilę podchodziły do mnie dziewczyny, ale je odganiałem. Odstawiłem szklankę i zacząłem rozglądać się po klubie. Widziałem mnóstwo tańczących osób i jak zawsze małolaty, które weszły tutaj za pomocą fałszywego dowodu. Nie wiem co jest z tą ochroną, fałszywy dowód można zobaczyć z odległości kilometra. Przestałem patrzeć na małolaty i przeniosłem wzrok na wejście do klubu, przez które po chwili weszła bardzo dobrze znana mi osoba. Zeskoczyłem z krzesła i ruszyłem w jej stronę. Dotknąłem jego ramienia, a on się odwrócił.
- Niall? - zdziwił się.
- Cześć Zayn. - powiedziałem.
- Co tu robisz? - spytał.
- Ostatnie dni urlopu, a Ty? Wróciłeś do Horly? - spytałem.
- Tak, już na stałe. - uśmiechnął się.
- Jest z Tobą Mercy? - spytałem, a on wyraźnie się spiął.
- Nie, została. - odpowiedział.
- Gdzie ona jest? - zadałem kolejne pytanie. Chłopak przygryzł wargę i zaczął rozglądać się po klubie.
- Chodź. - powiedział. Zmarszczyłem brwi i ruszyłem za nim. Wyszliśmy z klubu i chłopak skręcił w ciemną uliczkę. - Po co szukasz Mercy? Po to by zamknąć ją w więzieniu?
- Nie, ktoś wysłał mi wiadomość, podpisując się ''DW'', ktoś dokonał zabójstwa i...
- Myślisz, że to Mercy? - przerwał mi.
- Nie, oczywiście, że nie. To nie mogła być ona. Ktoś się pod nią podszywa. Zamordowany mężczyzna miał ''DW'' wyryte na prawej ręce, a Mercy zawsze zostawiała je na lewej. - wytłumaczyłem. - Ona musi mi pomóc. Powiedz mi gdzie jest, a znajd ją i sprowadzę do Horly. - powiedziałem.
- Niby jak może Ci pomóc? - spytał.
- Była Dangerous. - odpowiedziałem. - Była wszędzie, choć siedziała w jednym miejscu. - dodałem, a Zayn zaśmiał się. - Powiesz mi gdzie jest?
- Naprawdę nie mogę. - odparł i przygryzł wargę.
- Zayn, obiecuję, że nic jej się nie stanie. Nie wsadzę jej do więzienia, poznałem jej historię, wiem co przeszła. - powiedziałem. - Obiecuję Ci to.
- Barcelona.
XXXX
Dodaje jeszcze jeden :)
Marcelina x