12.

2.1K 171 28
                                    

Dzień później zrobiłem sobie wolne w pracy i od razu pojechałem do Horly. Mercy nie mogła od tak pojechać sobie do domu i pracować nad sprawą Dangerous. Miała być w Londynie u mnie w mieszkaniu, a nie czterdzieści minut stąd. Denerwowałem się, ponieważ stałem w długim korku, który spowodowany był stłuczką na światłach. Stukałem palcami rytm piosenki na kierownicy i popierałem głowę o rękę, którą oparłem o drzwi. W końcu korek ruszył, a ja lekko ucieszony ruszyłem w stronę Horly. Minąłem miejsce zdarzenia i pozostał mi tylko czterdzieści minut do celu. Po upłynięciu czterdziestu minut byłem już pod domem brunetki. Wyłączyłem silnik i spojrzałem na dziewczynę, która siedziała na schodkach z laptopem na kolanach, a na jej ogródku pracował jakiś chłopak. Wyciągnąłem kluczyki ze stacyjki i wysiadłem z samochodu. Mercy podniosła głowę i spojrzała na mnie zdziwiona, a ja n jej warzy zobaczyłem ogromnego siniaka. Odłożyła laptopa i wstała ze schodów. 

- Czego tu chcesz? - spytała, gdy podeszła do mnie. 

- Co Ci się stało? - spytałem, ignorując jej pytanie i dotknąłem jej policzka. 

- Nie powinno Cię to obchodzić. - syknęła i spojrzała ponad moje ramię. Odwróciłem się i zobaczyłem, że chłopak przerwał swoją pracę i przyglądał się nam. 

- Nie chciałem przeszkadzać, ale czy mógłbym prosić o szklankę wody? - spytał i oparł się ręką o łopatę, którą trzymał w dłoni. 

- Jasne, zaraz Ci przyniosę. - powiedziała Mercy, a ja nadal wpatrywałem się w niego morderczym wzrokiem. Odwróciłem się  i zobaczyłem, że brunetka wchodzi do domu, więc szybko pobiegłem w tamtą stronę. Wszedłem do jej domu i ruszyłem w stronę kuchni, choć nie wiedziałem, gdzie ona się znajduję, to jakoś sobie poradziłem. 

- To Twój ojciec, prawda? - spytałem i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej. 

- Nie powinno Cię to interesować. - warknęła i nalała do szklani wody.  Schowała butelkę do lodówki, a szklankę wzięła do ręki i odwróciła się w moją stronę. - Mógłbyś mnie przepuścić? 

- Nie, dopóki nie powiesz mi prawdy. - powiedziałem stanowczo. 

- Niall, nie mam czasu. - mruknęła. - Brian musi skończyć pracę o piętnastej, by zdążyć na następną. - dodała, a ja ją przepuściłem. Wyszła z kuchni, a ja ruszyłem zaraz za nią. Wyszła z domu i podała chłopakowi szklankę, którą szybko opróżnił i wrócił do pracy. Mercy odstawiła szklankę na stolik na werandzie i usiadła na schodkach. Wzięła na kolana laptopa i zobaczyłem, że nadal namierza telefon Dangerous. Usiadłem obok niej, a ona zdziwiona spojrzała na mnie.

- Nie będziesz tego robić sama. - powiedziałem. 

- Dostałeś wiadomość od Dangrous? - spytała.

- Przecież masz połączenie z moim telefonem. - przypomniałem jej.

- Nie mam, wyłączyłam je, gdy dostawałeś za dużo wiadomości od Mii. - mruknęła.  

- Nie dostałem od niej wiadomości przez te dwa tygodnie. - powiedziałem. 

- Czyli nic nie zdziałam. - powiedziała i zamknęła laptopa.

- Poddajesz się? - spytałem. 

- Razem z Liam'em przez ostatnie dwa tygodnie siedzieliśmy dzień w dzień nad tą sprawą, a Ty mnie pytasz czy się poddaje? 

- Mogliście mi...

- Nie zwracałeś na nas uwagi. - przerwała mi. - Była tylko Mia. 

- Sama wyciągnęłaś mnie do klubu i kazałaś mi do niej podejść. - przypomniałem jej. 

- Nie chodzi mi o to. - jęknęła. - Okej, możesz mieć dziewczynę, ale nie zapominaj, że masz też do złapania przestępce. 

- Doskonale o tym wiem. - broniłem.

- Przez ostatnie dwa tygodni tego nie okazywałeś. - burknęła. - Teraz możesz już iść. - powiedziała. 

- Nigdzie się stad nie ruszam. - odparłem. 

- Już zdążyłaś coś zrobić, gówniaro? - usłyszałem. Odwróciłem głowę i zobaczyłem ojca Mercy. Był trzeźwy, ale w dłoni trzymał reklamówkę, a po chwili usłyszałem uderzanie szkła o szkło. - Dlaczego pokarali mnie takimi dziećmi. - splunął i wszedł po schodkach do domu. 

- Idź stąd. - syknęła i wstała. 

- Nie, nie po tym co znów zobaczyłem i po tym co wiem. - również wstałem. 

- Jeżeli nadal tutaj będziesz, może stać się coś o wiele gorszego, uwierz. - powiedziała cicho. 

- Dlatego pojedziesz ze mną.

- Nie, nie mieszaj się w moje sprawy. Jedź do Mii, a mnie zostaw w spokoju. Teraz łączy nas tylko szukanie Dangerous. - powiedziała i wzięła laptopa, po czym weszła do domu trzaskając drzwiami. Westchnąłem ciężko i zszedłem po schodach. Minąłem Brian'a i wsiadłem do samochodu. Oparłem głowę o kierownice i przekląłem pod nosem. 

- Jestem taki głupi. - powiedziałem do siebie. Usłyszałem dzwonek telefonu, więc wyciągnąłem go z kieszeni i odczytałem wiadomość. 

Od Nieznany: jedna do ciebie lgnie, a druga cię odtrąca. zastanów się kogo kochasz - DW xx

XXXX

Miał być godzinę temu, ale musiałam zrobić obiad :) 

Marcelina x 

Dangerous? ||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz