Minęły dwa tygodnie. Codziennie po pracy spotykałem się z Mią i co raz bardziej się do niej zbliżałem. Ona była inna, wyjątkowa. Mercy nadal u mnie mieszkała, ale nie zwracałem na niej większej uwagi. Nasze rozmowy ograniczyły się do ''cześć'' i ''dobranoc''. Siedziałem w salonie z Mią i oglądaliśmy komedię romantyczną. Mercy wyszła z mieszkania i nie było to dla mnie niespodzianką, ponieważ od dwóch tygodniu robiła dokładnie to samo. Nawet nie wiem gdzie chodziła, nie interesowało mnie to. Mia wtuliła się we mnie, a ja objąłem ją ramieniem i uśmiechnąłem się lekko.
- Niall? - podniosła głowę.
- Hm? - spojrzałem na nią.
- Czy wierzysz w to, że można zakochać się od pierwszego wejrzenia? - spytała.
- Cóż, to chyba nie możliwe. - powiedziałem zgodnie z prawdą. - Jak możesz zakochać się w osobie, której nie znasz.
- Aha. - było co powiedziała.
- Ej, co jest? - spytałem. Dziewczyna usiadła prosto i patrzyła na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.
- Kiedy zobaczyłam Cię w klubie poczułam coś...coś dziwnego, a kiedy do mnie podszedłeś, w brzuchu miałam stado motyli. - powiedziała i zaśmiała się cicho. - Jestem taka żałosna.
- Nie, to nie prawda. - powiedziałem szybko. - Znamy się od dwóch tygodni i czujemy się w swoim towarzystwie dobrze, tak? Dlaczego mielibyśmy nie spróbować?
- Mówisz poważnie? - spojrzała na mnie, a w jej oczach zobaczyłem iskierki szczęścia.
- Tak. - powiedziałem, po czym przybliżyłem się do niej i położyłem dłoń na jej policzku. Pochyliłem się nad nią i musnąłem jej usta swoimi. Pogłębiłem pocałunek, a Mia zarzuciła ręce na moją szyję i oddawała pocałunek/
- Niall, musimy... - usłyszałem i szybko odsunąłem się od dziewczyny. - Nie chciałam przeszkadzać, przepraszam. - powiedziała szybko.
- I tak już miałam iść. - powiedziała Mia. - Było miło. - zwróciła się do mnie i wstała z kanapy. Minęła Mercy, a po chwili usłyszałem jak zamyka drzwi od mieszkania.
- Niall, ja naprawdę przepraszam. - powiedziała Mercy.
- Przestań, przecież nic takiego się nie stało. - odparłem.
- Czyli jesteście razem? - spytała.
- Tak. - odpowiedziałem.
- Cieszę się.
- Ja też. - mruknąłem. Wstałem z kanapy i pozbierałem brudne szklanki. Minąłem Mercy i gdy miałem już wyjść z salonu, zatrzymałem się i odwróciłem w stronę brunetki. - Mercy, następnym razem, gdy będziesz chciała przerwać mi spotkanie, zapukaj, sam je przerwę.
Następnego dnia wracałem z pracy o godzinie dwudziestej. Zaparkowałem samochód pod blokiem i wysiadłem z niego. Zamknąłem auto i ruszyłem w stronę klatki. Wbiegłem na odpowiednie piętro i chciałem otworzyć drzwi, ale okazały się zamknięte. Zmarszczyłem brwi i spod wycieraczki wyciągnąłem zapasowy klucz. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
- Mercy? - spytałem w ciemność, która panowała w mieszkaniu. Oświeciłem światło w korytarzu, w salonie, w kuchni, ale jej tam nie było. Wszedłem do sypialni i oświeciłem światło. Zobaczyłem, że drzwi od szafy są otworzone, więc podszedłem do nich i zobaczyłem, że wszystkie rzeczy Mercy zniknęły, zostały tylko moje. Oprócz jednej. Została sukienka, w której byłą ze mną na bankiecie. Na szafce nocnej nie było jej laptopa, a w łazience jej kosmetyków. Wyszedłem z pomieszczenia i wróciłem do salonu. Wyciągnąłem swój telefon i wybrałem jej numer.
- Halo?
- Mercy, gdzie jesteś? - spytałem.
- W Horly. - odpowiedziała.
- Co? Dlaczego tam jesteś? - usiadłem na kanapie. - Mieliśmy pracować nad sprawą z Dangerous.
- Ja i Liam pracowaliśmy, Ty zajmowałeś się swoją nową dziewczyną. Nawet nie chciałeś z nami rozmawiać. - powiedziała.
- Wiecie kto to? - spytałem, ignorując jej wypowiedź o Mii.
- Nie, nadal na tym pracuje, jak wiesz albo i nie wiesz.
- Przyjadę po Ciebie i...
- Nie, zostaje w Horly. Będę się kontaktowała z Liam'em, a on przekazywał Ci informacje. Wątpię byś zwrócił na mnie uwagę.
- Nie mów tak, to nie prawda.
- Muszę kończyć, Niall. - powiedziała, ignorując moją wypowiedź.
- Nie, dlaczego tam wróciłaś? - spytałem.
- Nie chciałam być przeszkodą. - po tym zdaniu się rozłączyła. Próbowałem się do niej dodzwonić, lecz nie odebrała ani jednego telefonu ani nie odpisała na żadną wiadomość. Położyłem telefon na stoliku i podparłem głowę na rękach, które oparłem na kolanach.Może trochę przesadziłem ze słowami, ale ona nie musiała od razu się obrażać i wyjeżdżać. Powiedziałem to co myślałem i co mogłem powiedzieć, ponieważ byłem u siebie.
- Jesteś skończonym idiotą, Niall. - powiedziałem do siebie. Wstałem z kanapy i ruszyłem do sypialni. Zabrałem stamtąd moje dresy i poszedłem do łazienki. Ściągnąłem mundur i wszedłem po prysznic. Szybko się umyłem, wysuszyłem, ubrałem bokserki oraz dresy i roztrzepałem włosy. Mundur zaniosłem do pokoju i powiesiłem na wieszaku. Schowałem mundur do szafy obok sukienki Mercy. Patrzyłem przez chwilę na te dwa ubiory, po czym przejechałem dłonią po materiale sukienki. Dlaczego czułem się z tym tak źle? Zamknąłem szafę i podszedłem do łóżka. Położyłem się i przykryłem kołdrą, po czym podłożyłem rękę pod głowę i patrzyłem w sufit. Przypomniała mi się noc, kiedy spałem tu z Mercy. Kiedy ona mnie przytuliła, a ja obejmowałem ją swoim ramieniem. Stop, muszę przestać o niej myśleć. Teraz mam dziewczynę, z którą chcę stworzyć poważny związek. Odwróciłem się na bok, twarzą do okna i patrzyłem przez chwile na czarne niebo ozdobione małymi, srebrnymi gwiazdkami. I wtedy zastanawiałem się, czy Mercy robi to samo.
XXXX
Jeszcze jeden, trochę krótszy :)
Marcelina x