XXXII

1.2K 128 48
                                    

   Do Zayna:

Przyjedź proszę na opuszczony parking niedaleko centrum handlowego przy ulicy Lingham. 

   Liam schował telefon i odetchnął głęboko, pocierając przy tym swój kark. Stał przy swoim samochodzie jakieś dziesięć minut, zanim odważył się w ogóle napisać do Zayna, a teraz jeszcze musiał na niego czekać (o ile ten w ogóle zamierzał przyjść). Liam powtarzał w głowie swoją przemowę, wiedział dokładnie, co chciał powiedzieć Zaynowi, potrzebował tylko jego uwagi i zrozumienia. Miał nadzieję, że przez stres niczego nie pomyli i nie będzie mówił zbyt chaotycznie, bo to tylko by utrudniło sytuację. Liam chciał wytłumaczyć się przed Zaynem i udowodnić mu, że był dla niego najważniejszym człowiekiem na ziemi. Liam nie potrzebował niczego innego.

   Po piętnastu minutach Liam sprawdził godzinę i zagryzł wargę. Myślał, że Zayn powinien dojechać na miejsce spotkania w jakieś dziesięć minut swoim samochodem. Liama wciąż nie opuszczała nadzieja, że Zayn przyjedzie, by się z nim zobaczyć i go nie zignoruje. Liam uważał, że zasługiwał na chwilę na wytłumaczenie swoich czynów. Poza tym nie można było ukryć, że po prostu tęsknił za Zaynem i chciał się z nim zobaczyć po prawie trzech tygodniach rozłąki.

   Kiedy nadzieja powoli go opuszczała, dostrzegł samochód Zayna wjeżdżający na parking. Stłamsił w sobie uśmiech i szczęście, zastępując je spokojem i opanowaniem. Zayn zatrzymał się blisko niego, a kiedy Liam już myślał, że zobaczy Zayna, z auta wysiadł Harry. Biegł z zawrotną prędkością w stronę Liama i dosłownie rzucił się w jego ramiona, a Liam zaśmiał się, kiedy go przytulał.

    – Wróciłeś! – krzyknął Harry, a to roztopiło serce Liama.

   Liam ścisnął go mocniej i chciał nawet go obrócić, ale usłyszawszy śmiech Harry'ego, zaprzestał na przytuleniu. Nie widział się z Harrym od dłuższego czasu i zdążył zatęsknić także za nim – choć wciąż tęsknił bardziej za Zaynem – i pozwolił sobie na chwilę radości. Potem puścił Harry'ego i zobaczył Louisa, stojącego przy samochodzie. Liam zmrużył oczy i dokładnie w tym momencie, w którym pomyślał o Zaynie, on wyszedł z pojazdu i spojrzał na niego.

   Liam wpatrywał się w jego oczy i nie mógł sobie odpuścić malutkiego uśmieszku, który wpłynął na jego twarz. Sekundę później zastąpił go poważny wyraz twarzy, ale w środku dusza Liama skakała jak mała dziewczynka. Przyjrzał się twarzy Zayna bardzo uważnie, przede wszystkim dostrzegł dłuższy zarost oraz delikatne cienie pod powiekami. Zayn nie uśmiechał się, ale nie wyglądał na wkurzonego. Liam poklepał Harry'ego po plecach, jakby chcąc dać mu znak, by już go puścił. Louis westchnął cicho i złapał Harry'ego za ramię i odciągnął go od Liama.

    – Zostawmy ich samych – powiedział do niego, a Harry wolno pokiwał głową.

  Harry szedł ze spuszczoną głową obok Louisa, który tylko raz obrócił się w kierunku Zayna. Zayn oparł się o samochód i obserwował Liama dość uważnie, skanował jego strój i postawę. Liam przełknął ślinę i jeszcze raz potarł swój kark, zanim odchrząknął. Przybliżył się o krok do Zayna i spojrzał mu w oczy.

    – Chciałem ci wszystko wyjaśnić. Zasługujesz na wyjaśnienia – zaczął, a Zayn po prostu pokiwał głową. – Wiem, że myślisz, że to wszystko, co robiliśmy, było udawane. Że udawałem, że cię kocham, żeby pracować. – Liam zagryzł wargę, a Zayn spojrzał na niego niewzruszony. – Ale to nieprawda, Zayn. – Właśnie w tym momencie Zayn chciał się odezwać, ale Liam od razu go uciszył. – Nie, teraz ja mówię. Ty mówiłeś przez ten cały czas, więc daj mi się teraz wygadać. – Zwilżył swoje wargi. – Zacznę od samego początku, żebyś mnie zrozumiał. Miałem kiedyś... przyjaciela. Najlepszego. Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu, był dla mnie po prostu jak brat. Poszliśmy do tej samej pracy, to było nasze wspólne marzenie... ale na pierwszej misji zdarzył się wypadek. Mój przyjaciel zwisał z budynku, tylko ja trzymałem go przy życiu. Kiedy już miałem go uratować, ktoś... postrzelił go. – Liam zamknął oczy na przykre wspomnienie. Otworzył je po chwili i zobaczył, jak Zayn uważnie przygląda się jego twarzy z wyrazem nikłego współczucia. – Starałem się go wciągnąć, ale byłem za słaby. Po prostu za słaby, a on... i tak już umierał. – Liam wzruszył ramionami, jakby próbując zatuszować swoją słabość. – Myślałem, że to była zwykła osoba, ale usłyszałem, jak ktoś zwrócił się do niej „szefie". – Zayn spuścił głowę. – Od tamtej pory obiecałem sobie, że rozpracuję tę grupę i dowiem się, kto zabił mojego najlepszego przyjaciela, kto jest szefem... Znienawidziłem go. Nie musiałem nawet poznawać tego szefa, żeby wiedzieć, że był okropnym, strasznym, złym człowiekiem. Ale... – Przybliżył się o krok do Zayna. – To ty okazałeś się nim być. Tym samym człowiekiem, który zabił mojego najlepszego przyjaciela. – Liam podszedł do niego jeszcze bliżej. Dzieliło ich kilkanaście centymetrów, Liam mógł obserwować jego reakcję bardzo dokładnie. – Powinienem cię nienawidzić, ale... nie potrafię, wiesz? Kiedy się w tobie zakochiwałem, nie wiedziałem, że ty to zrobiłeś. Czułem straszne wyrzuty wobec mojego przyjaciela – prawie że wyszeptał – ale on zawsze chciał tylko mojego szczęścia. A z nikim nie byłem tak szczęśliwy jak z tobą. – Przełknął ślinę. Zayn spojrzał na niego pod innym kątem, a Liam mógł przysiąc, że kącik jego ust ledwo się uniósł. – Nieważna była dla mnie moja praca. Od kiedy cię poznałem, nie interesowała mnie ona. A kiedy dowiedziałem się, że jesteś szefem... zabolało mnie to tylko ze względu na mojego przyjaciela. – Liam zrobił krótką przerwę. – Nie chciałem cię wydać dla mojej pracy. Zresztą, teraz i tak ją rzuciłem, więc... chcę tylko twojego przebaczenia.

Dangerous Game |ZiamWhere stories live. Discover now