XVIII

1.5K 152 72
                                    

   Liam siedział na miejscu w aucie, na jednym z przednich siedzeń i nerwowo bawił się palcami. Nie miał pojęcia, gdzie jechał, ale to nie to było najważniejsze. Zayn nie powiedział Liamowi, po co jadą, nie powiedział właściwie nic, oprócz zwykłego „Jedziemy, wsiadaj" i dlatego Liam się bał. Było wiele teorii, jednak najstraszniejsza była ta, w której Zayn dowiadywał się, że Liam był tajnym agentem i wywoził go do jakiegoś specjalnego miejsca, a następnie zabijał. Liam przełknął ślinę i zerknął na Zayna, wydawał się być w dobrym humorze. Mały uśmieszek gościł na jego twarzy, oczy były skupione na jeździe (to był dobry znak), postawa luźna, pasująca do niego. Liam odetchnął głęboko i oparł się wygodniej o oparcie.

   Przymknął oczy i chwilę zastanowił się nad swoją pracą. Kochał ją całym swoim sercem, ale czuł, że teraz zniszczy jego relację z innymi ludźmi. Liam miał plan, żeby, gdy tylko dowie się, kto jest szefem tego całego gangu, wydać go, a potem wrócić do swojego domu i pracować dalej. Problem polegał na tym, że teraz w gangu miał przyjaciół i miał rozterkę wewnętrzną, co wybrać. Liam postanowił, że zastanowi się nad tym później, bo teraz nie miał głowy na takie sprawy.

   Zaczął obserwować przyrodę za oknem. Po godzinie dwudziestej powoli zaczynało się ściemniać, ale Zayn nie zdawał się tym przejmować. Liamowi zostało cierpliwie czekać, aż dojadą na miejsce. Liam nie pytał, gdzie jechali, ponieważ uznał, że jeżeli Zayn by chciał, to sam by mu powiedział. Nie chciał nadużywać dobroci Zayna, widział go już w sytuacji, gdy był wściekły i nie chciał, by to się powtórzyło. Ani dzisiaj, ani nigdy więcej.

   Zayn zatrzymał się blisko jednego z większych drzew i odetchnął, gdy wyłączał silnik. Liam w pierwszej sekundzie był przekonany, że Zayn zaraz wyciągnie skądś łopatę i zakopie Liama, uprzednio pozbawiając go przytomności. Kolejne dwie sekundy później już odpinał pas bezpieczeństwa i otwierał drzwi, by wyjść z samochodu. Odetchnął świeżym powietrzem i zaciągnął się zapachem drzew, którego od dawien dawna nie czuł.

   Liam znowu przyłapał się na tym, że chciał zapytać, gdzie się znajdują, ale w porę zamknął usta. Pozwolił prowadzić się Zaynowi, który wyglądał, jakby znał ten las doskonale. Wiedział, gdzie są wydeptane ścieżki – a może sam je kiedyś wydeptał, przeszło Liamowi przez myśl – oraz ani razu nie zawahał się, gdy musieli wybrać kierunek. Szli razem w jednym kierunku i czuli się razem wyśmienicie.

   Po jakichś piętnastu minutach Liam dostrzegł nurt wody, a w oddali dostrzegł czerwony, mały mostek, który pozwalał na przejście z jednego brzegu rzeki na drugi. Liam zmarszczył brwi, gdy Zayn właśnie tam się skierował, ale nic nie mówił. Schował dłonie w kieszenie swojej bluzy i podążał za nim, zaintrygowany jego poczynaniami. Zayn już wczoraj go zaciekawił, teraz to tylko spotęgował.

   Zayn usiadł na mostku tak, że jego nogi swobodnie zwisały. Dłonią klepnął miejsce obok siebie, by pokazać Liamowi, że on także ma usiąść i Liam wykonał jego polecenie z tylko małą trudnością. Z jego nogą było coraz lepiej, ale wciąż musiał uważać przy jakimkolwiek większym wysiłku. Zerknął na Zayna, wpatrującego się w wodę i nie chciał mu przerywać. Widział, że Zayn nad czymś myślał i Liam momentalnie poczuł się, jakby naruszył jego prywatność.

    – Pewnie zastanawiasz się, dlaczego cię tu zabrałem? – Liam pokiwał ochoczo głową, dziękując w myślach Zaynowi, bo inaczej jego myśli podążyłyby w złym kierunku.

    – Tak – powiedział Liam, bo Zayn chyba nie zobaczył, jak kiwał głową, ponieważ zaczął wpatrywać się w drzewa, a dokładniej w korony drzew.

    – Dużo myślałem – zaczął Zayn, a Liam zerknął na niego. – Uznałem, że należą ci się wyjaśnienia. – Liam znowu pokiwał wolno głową.

Dangerous Game |ZiamWhere stories live. Discover now