〷●Nieprzewidywalność Yū●〷

Start from the beginning
                                    

Kiedy skończyłam opadłam na łóżko, by następnie zerknąć na stojący na stoliku zegarek.

- Mam jeszcze chwilę, ale pójdę już. - westchnęłam i przeciągnęłam się, a następnie wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do biura kierownika.

Nie zapomniałam o manierach i przed wejściem lekko zapukałam. Po usłyszeniu ,,proszę", przekroczyłam próg.

 Noż cholera jasna - zaklęłam w myślach na widok uradowanego wręcz Tiedolla siedzącego w gabinecie.

Moja twarz pragnęła skrzywić się, ale duma utrzymała półprzymknięte powieki i niezdradzające uczuć usta w bezruchu.

- Yami, zdecydowaliśmy, że generał Froi Tiedoll będzie twoim mistrzem - rozpoczął niekoniecznie wyczekiwaną przeze mnie konwersację. - Poznałaś już jego, jak i jego uczniów... - mimowolnie drgnęła mi powieka na wspomnienie rozkapryszonego szermierza - ... więc jest on najlepszą do tego osobą. Mam nadzieję, że szkolenie pójdzie ci znakomicie i wkrótce zostaniesz świetnym Egzorcystą.

Burknęłam coś o dyskryminacji, ale to najwyraźniej im umknęło lub udali, że tego nie słyszą. (To już nie można powiedzieć Egzorcystką? Trudno.)

Westchnęłam przeciągle i spojrzałam na symbol znajdujący się na mojej lewej piersi.

- Oczywiście - mruknęłam, jeszcze bardziej mrużąc oczy. - Sprawię, że dziadek będzie szczęśliwy i z dumą pokaże mu się kiedyś w mundurze - odparłam zdeterminowana.

Jednak cieszyłam się, że to pan Froi będzie moim mistrzem. Przecież znał mojego dziadka!

- A w sprawie mojego Innocence... - zaczęłam nieco niepewnie.

- Gdy tylko je skończymy, to cię poinformujemy - odpowiedział, upijając łyk kawy, sądząc po zapachu. - Na razie wyucz się teorii. Gdy skończysz, to na pewno broń będzie gotowa. - uśmiechnął się uprzejmie.

- Doprawdy? - zapytałam z nutką niedowierzania. - A jeśli bym... - nie dokończyłam tylko pomachałam ręką na znak, że to nieistotne. - Jakieś książki?

- Hmm... Myślę, że na razie wystarczą, a kiedy już opanujesz, to co w nich zawarte, to osobiście ci wszystko wyjaśnię - wtrącił siwowłosy i przymknął ukryte za okularami oczy, gdy się uśmiechnął.

Po rozmowie od razu chciałam zabrać się za naukę. Jednak dziad Tiedoll polazł gdzieś z kredkami i zniknął mi z pola widzenia. Tym oto sposobem skierowałam swe kroki w stronę pokoju.

- O kuź*a - palnęłam, ale na szczęście niezbyt głośno.

-  ...

Trzymałam klamkę tak jak osoba, zajmująca pokój obok.

 Kanda za ścianą, ta? - pomyślałam nieco załamana, ale z drugiej strony wydawał się w obecnej sytuacji jedyną poważną osobą.

- Kanda... - wydusiłam z trudem. Takie słowa nie chciały mi przejść przez gardło, a już tym bardziej w jego obecności. - P-potrzebuję pomocy.

- Hę? Szczeniaczek prosi o pomoc? - w jego głosie usłyszałam jawną kpinę, ale przygryzłam wargę.

- Czy mógłbyś mi pokazać, gdzie znajdę książki z teorią? - oznajmiłam w miarę jeszcze spokojnie. - Wiem, że masz o wiele ciekawsze zajęcia, ale ułatwisz sobie tym życie.

- Niby jak? - prychnął.

- Jeśli   twoim   nieszczęśliwym trafem będziesz zmuszony wyruszyć na misję ze  mną,  to przynajmniej nie będę ci wadziła - wycedziłam naturalnym dla siebie tonem.

〷●Jestem Kanda Yū●〷On viuen les histories. Descobreix ara