- Przypominam wam o dzisiejszym bankiecie, na którym ma być sam Pan inspektor. - powiedziała, a ja zamarłem. Zapomniałem o tak ważnej rzeczy. - Macie się tam pojawić z osobą towarzyszącą. - dodał. To już nie żyje. Komendant wrócił do swojego gabinetu, a ja szybko wyciągnąłem telefon. 

- Coś się stało, Niall? - spytała, gdy tylko odebrała połączenie. 

- Proszę powiedz, że pójdziesz dzisiaj ze mną na bankiet. - powiedziałem szybko. 

- Niall, ja...

- Mercy, proszę. Musisz mi pomóc. - przerwałem jej. 

- Ja nawet nie mam sukienki. - odparła. 

- Przyjedź na komendę. 

- Po co? 

- Po prostu przyjedź. - powiedziałem i rozłączyłem się. Po parunastu minutach na komendzie pojawiła się niska brunetka. Podeszła do mojego stanowiska, a ja szybko znalazłem swój portfel. Wyciągnąłem z niego kartkę kredytową i podałem go dziewczynie. 

- Niall, nie będę wydawała Twoich pieniędzy. - powiedziała szybko. 

- Masz i bez dyskusji. - odparłem, a ona niepewnie wzięła kartę, a ja napisałem cztery cyferki na wyrywku kartki. - Tu masz pin, wybierz sukienkę, która Ci się podoba, nie patrz na cenę. - powiedziałem. - Bądź gotowa na osiemnastą. - dodałem. 

- Niall, nie...

- Powiedziałem, bez dyskusji. - przerwałem jej. 

- Dobra. - westchnęła. 

- Do zobaczenia. - uśmiechnąłem się. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i wyszła, a ja opadłem na fotel. 

- Mówiłem. - przy mnie pojawił się Liam. 

- Co mówiłeś? 

- Zakochałeś się. - stwierdził. 

- Nie prawda. - zaprzeczyłem szybko. 

- Nie? Gdybyś się nie zakochał, nie zabierałbyś jej na bankiet. 

Wróciłem do domu przed osiemnastą. Musiałem szybko znaleźć mój garnitur, wziąć prysznic i wyszykować się na odpowiednią godzinę. Wszedłem do sypialni, gdzie Mercy siedziała na łóżku z ręcznikiem na głowie. 

- Jeszcze nie gotowa? 

- Zastanawiam się, czy to dobry pomysł. - mruknęła. 

- Bardzo dobry. - uśmiechnąłem się. - Ubieraj się, ja idę wziąć prysznic i za dwadzieścia minut spotykamy się w salonie. - powiedziałem i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem swój garnitur, biała koszulę i jakiś krawat, po czym wyszedłem z sypialni i wszedłem do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Szybko się umyłem, po czym wyszedłem spod prysznica, wysuszyłem się ręcznikiem, ubrałem się i ułożyłem włosy. Wyszedłem z łazienki i wróciłem do sypialni, gdzie nie było już Mercy. Znalazłem tylko swoje buty, po czym założyłem je i stanąłem przed lustrem. Stwierdziłem, że wyglądam dobrze i wyszedłem z pomieszczenia. Poprawiałem swoje rękawy i wszedłem do salonu. - Jestem już go... - przerwałem, gdy spojrzałem na Mercy. Miała na sobie czarną sukienkę do ziemi, z długimi rękawami, wyciętymi plecami oraz z wycięciem na nogę. Na stopach miała czarne szpilki, a na jej twarzy chyba po raz pierwszy widziałem makijaż. Oczy miała pomalowane na czarno, lecz na jej ustach nie widziałem żadnej szminki. 

- Jest aż tak źle? - spytała

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jest aż tak źle? - spytała. 

- N-nie, jest..wyglądasz świetnie. - wyjąkałem. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, a ja przełknąłem ślinę. 

- Idziemy? - spytała. 

- Tak, oczywiście. - powiedziałem szybko. Dziewczyna podeszła do mnie i cieszyłem się, że nawet w szpilkach jest ode mnie niższa. Chwyciła mnie za ramię, które do niej wystawiłem i razem ruszyliśmy w kierunku drzwi. Zamknąłem je na klucz, po czym ostrożnie zeszliśmy na dół. Przed klatką czekał na nas kierowca, który miał nas zawieźć na bankiet. Komendant zawsze załatwia nam kierowce, ponieważ na różnych rodzaju bankietach każdy pije i nie chcę by komuś z nas się coś stało. Wsiedliśmy do samochodu, po czym kierowca odjechał spod mojego bloku. Co chwile zerkałem na Mercy, która tego nie wyglądała niesamowicie. Nigdy nie widziałem jej w tym wydaniu i cieszę się, że mam okazje widzieć ją tak teraz. Po paru minutach byliśmy już na miejscu. Wysiadłem z samochodu i pomogłem wysiąść Mercy. Znów chwyciła moje ramie i razem weszliśmy do ogromnej restauracji, w której odbywał się bankiet. Widziałem zainteresowanie, które wzrosło przez pojawienie się mojej towarzyszki. Podszedłem do inspektora, który rozmawiał z moim szefem. Przywitałem się z nim i przestawiłem mu Mercy. Porozmawialiśmy chwilę, po czym odeszliśmy od mężczyzn i stanęliśmy przy stoisku z alkoholem. Podałem Mercy kieliszek szampana, a ona uśmiechnęła się lekko. Poczułem wibracje telefonu, więc wyciągnąłem g oz kieszeni i odczytałem wiadomość.

Od Nieznany: jestem blisko - DW xx

Po wiadomością mieściło się zdjęcie moje i Mercy, gdy stoimy w..tym miejscu. Odwróciłem się gwałtownie, ale nie zobaczyłem nikogo podejrzanego. Podałem telefon Mercy i ruszyłem w kierunku tłumu ludzi. Stanąłem przy schodach i zacząłem się rozglądać, lecz niczego nie zauważyłem. Po chwili obok mnie pojawiła się niska brunetka i podała mi telefon.

- Kolejna wiadomość. - powiedziała, a ja szybko ją odczytałem. 

Od Nieznany: jesteś zbyt wolny, skarbie - DW xx

XXXX

To jest chyba mój najdłuższy rozdział w tym opowiadaniu! 

Marcelina x

Dangerous? ||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz