31. ← Twój czas już się skończył.→

427 22 0
                                    

20 wrzesień 2018 rok

-Chodź tu głuptasie.

-Nienawidzę siebie, jestem chodzącym nieszczęściem. -mruknęłam przytulając się do mężczyzny.

Blondyn pocałował mnie w czoło, gładząc moje plecy. Jego obecność w tym momencie wiele dla mnie znaczyła.

-Przestań, nie możesz tak mówić. Dla mnie jesteś kimś wyjątkowym.

-Bredzisz Tomasz. -burknęłam spoglądając na niego.

-Ada, nie ważne czy będziesz miała dziecko z innym, będziesz żonata, czy nawet będziesz siedzieć w więzieniu, zawsze będziesz w moim serduszku i zawsze ci pomogę.

Źle to brzmi, zranisz go, gdy nadarzy się pierwsza lepsza okazja, a przecież tego nie chcesz.

-Nie zasługuje na ciebie. -wyszeptałam.

-Spokojnie mała, nie oczekuje od ciebie miłości. Po prostu chciałem abyś wiedziała, że zawsze ci pomogę.

Tomek potrafił zaskakiwać jak mało kto. Był nieprzewidywalny i bardzo kochany. Byłam szczęściarą, że pomimo tego wszystkiego nie zostawił mnie, a nawet oferował pomoc.

-Poradzimy sobie, dziecko to nie koniec świata. -oznajmił spoglądając na mnie pogodnie.

-Naprawdę nie przeszkadza ci to, że urodzę dziecko Łukasza?

-To nie ma znaczenia, ważne abyś była szczęśliwa. -powiedział całując mnie w czoło.

Zupełnie nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Tomek był tylko moim przyjacielem, ale dziś w jego ramionach poczułam się bezpiecznie. Wszystko co powiedział było prawdą, on nie potrafi kłamać. Nie zasługiwałam na takiego przyjaciela...

15 listopad 2018 rok 

Mój brzuszek z dnia na dzień powiększał się. Moje maleństwo rozwijało się prawidłowo z czego bardzo się cieszyłam. Choroba najprawdopodobniej odpuściła walkę i nie dawała żadnych objaw.

-Tylko uważaj tam na siebie, proszę.

-Spokojnie Kendi. Poradzimy sobie. -oznajmiłam całując go w policzek.

Postanowiłam dać nam szanse. Tomek bardzo się starał, każdego dnia pokazywał jak mu na nas zależy. Od samego początku ostrzegałam go, że nawet jeśli byli byśmy razem nigdy nie pokocham go tak, jak Piszczka.

-Kocham cie mała. -powiedział złączając masze usta.

-Ja ciebie też.

←★→

Czechy pokonały nas 1:0 na szczęście był to mecz towarzyski i nie straciliśmy żadnych punktów.

-No już, uśmiechamy się. Nie możesz się smucić, bo ta twoja aura udziela się mi i dziecku. -tłumaczyłam, siedząc na kolanach Kędziory przytulona do jego nagiego torsu.

-Przepraszam.

-Tomek no...

-Szybko się pocieszyłaś. Z nim też jesteś dla sławy? -syknął Piszczek.

Tomek widząc wkurzonego mężczyznę od razu zerwał się na równe nogi, osłaniając mnie swoim ciałem. Łukasz złowrogo mierzył mnie wzrokiem obok niego stał Kuba wpatrujący się w podłogę.

-Twój czas już się skończył Łukasz, widocznie nie byłeś dostatecznie dobry. -warknął Kędziora. Kompletnie nie rozumiałam jego zachowania, ewidentnie chciał rozpętać wojnę.

-Tomek przestań. -stanęłam pomiędzy nimi, aby nagle nie zaczęli się bić. -A ty wcale nie jesteś lepszy. Fajnie było wrócić na stare śmieci do żonki, co?

-Widzę, że nie próżnowałaś przez te parę miesięcy, no gratuluje. Osiemnastolatka w ciąży, wiesz chociaż kto jest ojcem? - zadrwił.

Jego słowa były sztyletem w moje serce. Dobrze zdecydowałam, aby nic mu nie mówić, nie potrzebował tej informacji. Miałam dość, czułam na sobie wyczekujący wzrok wszystkich będących w szatni. Ledwo powstrzymywałam się od płaczu, dlatego uciekłam.

Ada jesteś nikim, zapamiętaj to sobie. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Happy←Łukasz Piszczek→( W Trakcie Poprawek ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz