11 ←Na tym polega życie. →

584 34 1
                                    

13 czerwca 2018 rok

Na rano wcale nie czułam się lepiej. Kręciło mi się strasznie w głowie i ledwo trzymałam się na nogach. Białaczka nauczyła mnie dużo przez ten krótki okres, a w szczególności aktorstwa.

Gdy już pożegnałam kadrę wróciłam do pokoju po swoje rzeczy i przeszłam się na peron, co było dość trudne w moim stanie. Wsiadłam do pociągu do Sochi i pojechałam. Przez jakieś awarie na torach w Rosji byłam dopiero po siedemnastej.

-Jestem wykończona.

-Wiem, widać to po tobie. Ale ogólnie to dobrze się czujesz? -zaśmiał się doktor odbierając mnie z peronu. Nawałka uparł się, że mam nie wydawać pieniędzy na dojazd, dlatego też przysłał kogoś. Padło na Jaroszewskiego.

-Bywało lepiej, ale przyzwyczaiłam się już do tego. -powiedziałam idąc za mężczyzną do samochodu.

-Nie wyobrażasz sobie nawet, jak chłopaki wariują bez ciebie. Nie wiem co z nimi zrobiłaś, ale działasz na nich jak narkotyk. -stwierdził zaczynając rozmowę, gdy byliśmy już w drodze do hotelu.

-To znaczy co zrobili?- zapytałam.

-No na przykład wyrzucili Piszcza do basenu z lodem. Stwierdzili, że potrenują strzelanie karnych w związanych oczach, co o mało nie skończyło się jakimś złamaniem.

-To nieźle im odwaliło.

Gdy dojechaliśmy do hotelu próbowałam jak najbardziej niezauważalnie przedostać się do swojego pokoju. Jako, że 'złodziej' ze mnie żaden zostałam zauważona.

-Mama nie uczyła, że nie ładnie tak kłamać? - zapytał Kuba pojawiając się znikąd.

-Emm.. Przepraszam. -powiedziałam speszona niczym małe dziecko przyłapane na podjadaniu ciastek.

-Nic się nie stało. Więc jednak postanowiłaś nam towarzyszyć? -zapytał pogodnie się uśmiechając.

-Tak, jakoś nie miałam ochoty wracać do domu. -stwierdziłam.

-Strasznie blada jesteś, dobrze się czujesz?

- Wszystko w porządku Kuba. Nie przejmuje się, to już u mnie normalne. -mężczyzna popatrzył na mnie podejrzliwie.

-Co to znaczy, że to u ciebie normalne?

Brawo Adrianna tylko ty potrafisz się tak pogrążyć nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Po prostu brawo.

-Emm... Chodziło mi o to, że moja babcia miała strasznie jasną karnację i czasami moja też przybiera taki kolor. -palnęłam pierwsze co przyszło mi do głowy.

-Ari naucz się kłamać, bo w taką bajeczkę, jaką przed chwilą mi powiedziałaś nikt by raczej nie uwierzył.

-Przepraszam. Po prostu nie chciałam, aby ktoś znał prawdę, w szczególności Łukasz. -przyznałam. -Masz czas? -zapytałam idąc do swojego pokoju.

-Powiedzmy, że tak.

-Siadaj, to długa historia. -rzekłam gdy byliśmy już w pokoju.

Kuba rozsiadł się na wielkim hotelowym łóżku uważnie mnie słuchając. Widać było, że mężczyzna przejął się tym, co mu powiedziałam.

-Ada bardzo mi przykro. -powiedział gdy skończyłam opowiadać.

-Niepotrzebnie, jedni umierają, a drudzy się rodzą na tym polega życie. Ja już pogodziłam się z tym, że umrę i inni też powinni.

-Rozumiem, jednak gdyby były potrzebne pieniądze na leczenie to nie zapomnij, że ludzki gest zawsze ci pomoże. -zakomunikował Błaszczykowski.

-Dziękuje, będą pamiętać. Za parę miesięcy góra rok nie będzie mnie na tym świecie, więc żadne leczenie tu nic nie pomoże. -stwierdziłam.

-Łukasz o tym wie?

-Nie i się nie dowie, dlatego proszę nie mów mu nic o naszej dzisiejszej rozmowie. Po mundialu zapomni o mnie i tyle.

-Nie będzie zadowolony z faktu, że nic mu nie powiedziałaś. -powiedział Kuba.

-Patryk go potrzebuje, a nie jakaś chora wariatka. Wytrzymał tyle czasu beze mnie to wytrzyma resztę życia. Kuba jestem nikim na tym świecie i niech już tak zostanie...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Happy←Łukasz Piszczek→( W Trakcie Poprawek ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz