2 ← Cudowny uśmiech.→

953 39 5
                                    

31 maja 2018 rok

Wiele nowych twarzy i talentów przybyło wczoraj do Arłamowa. Podziwiałam ich z daleka, w twarze piłkarzy wpisana była determinacja w walce o mundial. Wychowankowie Lecha wzbudzili we mnie pozytywne emocje. Miło było patrzeć na progres jaki wykonali w swojej grze. Jednak największą uwagę przyciągał Piszczek. Wydawał się smutny, lecz swój nastrój maskował cudowny uśmiech, nad którym zawsze się rozczylałam.

-Wołałeś mnie?-zapytałm wchodząc do gabinetu ojca.

-Tak. Jak się czujesz kochanie?

-I tak wiem, że cię to nie obchodzi, więc nie rozumiem po co pytasz. Chciałeś coś ode mnie?

-Mogłabyś zanieść te papiery panu Adamowi?-zapytał.

-Jasne, gdzie mam go szukać?

-Na boisku, mają trening.

Super. Po poprostu nie mogło być lepiej. Wzięłam od taty teczkę z papierami i ruszyłam w stronę boiska. Dzień mojej zagłady właśnie nastał.

Szłam analizując wszystkie możliwe sytułacje jakie mogłyby mieć miejsce. Kiedyś ten dzień musiał nastać, musimy spojrzeć sobie w oczy. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam na drugi koniec boiska gdzie znajdował się Nawałka.

-Dzień dobry, przepraszam, że przeszkadzam, ale...

-Ty nigdy nie przeszkadzasz dziecko. Opowiadaj, co cię do mnie sprowadza?-powiedział pan Adam.

-Tata przysłał mnie z papierami.
-powiedziałam wręczając mu teczkę.

-Czekałem na nie, dziękuję. Skoro już tu jesteś to idź do chłopaków, naładuj ich dobrą energią takaby było jeszcze lepiej niż na Euro. Piszczek! Zajmiesz się swoją dawną przyjaciółką?!- spojrzałam na blondyna, który już zmierzał w naszym kierunku.

-Nie... Panie Adamie dam sobie rade sama...-próbowałam jakoś się ratować, ale na nic się to zdało.

-Spokojnie Adrianna. Łukasz cię nie po gryzie. Co się takiego stało, że nie chcesz z nim spędzać czasu? Przecież kiedyś było was trzeba siłą rozdzielać, bo byliście nierozłączni.

Nawet sobie pan nie zdaje sprawy, jak bardzo chciałabym wrócić do tamtych czasów...

-Łukasz, muszę przejrzeć ważne papiery, zająłbyś się Adrianną?-zapytał nawałka.

-Emm.. Jasne, nie ma sprawy. Chodź.

Podążałam za nim jak cień w róg boiska, gdzie mężczyznaprzed chwilą ćwiczył.

-Nie sądziłem, że po tym wszystkim cię tu zobacze.-zaczął rozmowe wracając do rozciągania.

-Nie przyjechałam tu dla ciebie, jeśli o to ci chodzi.

-Okey, rozumiem. Opowiadaj, co u ciebie?- dopytywał blondyn.-Dlaczego ty w ogóle nie jesteś w szkole?

-Dużo się zmieniło od tych dwóch lat, wiesz. Wiele się o sobie dowiedziałam, w szczególności to, że jestem bezgranicznie głupia ufając pewnemu mężczyźnie. A szkoła nie jest mi już do niczego potrzebna.

-Aria.. Ja przepraszam...-tylko on tak do mnie mówił, uwielbiałam to.

Siedzieliśmy na trawie patrząc sobie w oczy z bólem. Oboje się raniliśmy. Może lepiej by było, gdybym została w Poznaniu u mamy?

Nawet nie wiem, w którym momencie piłka zetknęła się z moją twarzą. Uderzenie nie było mocne, jednak ja wiedziałam, że wieczorem moje oko będie zdobić niezwykła paleta barw.

-Przepraszam, nie chiałem. To było przypadkowo, przepraszam. -zaczął mnie przepraszać podbiegając do mnie.

-Kendi, czy ty jesteś niepoważny?!- wydarł się na niego Łukasz.

-Przestańcie nic mi nie jest. Żyje jeszcze, nie umarłam jak widać.

 Żyje jeszcze, nie umarłam jak widać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Happy←Łukasz Piszczek→( W Trakcie Poprawek ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz