— Dobra, trzymam cię za słowo — wskazuję na niego palcem.
Teraz nie mam pojęcia, czy żartujemy, czy jesteśmy poważni, przecież to brzmi jak jakaś obietnica!
— Idę się przebrać i ogólnie idę robić się piękna — mówię po chwili.
— Przecież jesteś piękna — zauważa.
Nie mów tak, serio, to mnie krępuje.
— Słodzisz — kręcę głową, aby włosy spadły mi na twarz. — Cukrzyca jest dziwną chorobą pewnie.
— Już powinnaś mieć — śmieje się.
Opadam bezwładnie na łóżko.
Czemu z dnia na dzień kocham go jeszcze bardziej?
Myślałam, że już mnie nie interesuję w ten sposób.— Miałaś się przebrać. — Chłopak kładzie się na mnie. — Chociaż nie, lepiej ci w mojej koszulce. — Lekko unosi głowę, aby pokazać mi swój uśmiech.
Następnie chowa ją w zagłębienie mojej szyi, mocno przytulając.
— To dziewczyna powinna leżeć na chłopaku — informuję.
Ten cicho wzdycha i przekręca nas tak, że leżę swobodnie na nim.
— Nie mam tu swoich rzeczy, więc mi coś pożyczysz, prawda? — pytam słodko, jak mała dziewczynka.
— Tak, jasne. — Jego oddech drażni moją skórę, ale podoba mi się to.
— Wygodnie ci? — Wplątuję dłonie w jego włosy i zaczynam się nimi bawić.
— Mogę tak leżeć, do końca życia. — Poprawia się lekko i obejmuje mnie w talii.
— Charlie... — Do pokoju wpada Leondre.
Gdy nas spogląda, zaczyna piszczeć.
— O Jezu, nareszcie. — Wskakuje na nas, co trochę boli.— Spieprzaj dziadu. — Próbuję go zepchnąć, ale się mocno trzyma frajer.
— Wiedziałem, że wam się uda — szczerzy się, a potem turla się na podłogę, co wywołuje głośny huk.
Łapię się za głowę, ponieważ ją właśnie rozsadza.
Skąd u szatyna tyle energii?
Siadam normalnie na łóżku i się przeciągam. Zaraz zbiegnie się tu cała grupa.
— Ale my nie jesteśmy razem, skąd ten pomysł? — Charlie przewraca oczami i powtarza moje ruchy. Zabolało.
Po chwili do pokoju wpada więcej osób, co przewidziałam.
— Co tu się stało? — pyta zdyszany Jason.
— Leondre spadł z łóżka — wyjaśniam.
Wszyscy na nas spoglądają i zaczynają składać gratulacje, i tym podobne. Jestem tylko u niego w pokoju w jego koszulce, czy to coś znaczy?
— Ludzie, my nie jesteśmy razem, ogarnijcie to — wkurza się Lenehan.
— To powinniście być. — Katherine wzrusza ramionami.
— Tak samo ty powinnaś być z Leondre, a znalazłaś innego trzy dni później, whoops.
— To już przegięcie! — unosi się brunetka.
— Ah, jasne. — Kłaniam się lekko. — Ty możesz mówić takie rzeczy, ale ja nie? No spoko. — Przeczesuje lekko włosy.
— Wiesz, że nie o to chodzi! — zaczyna na mnie krzyczeć. — Wam jest potrzebna pomoc, a między nami nic nie będzie!
![](https://img.wattpad.com/cover/77597409-288-k590324.jpg)
YOU ARE READING
Live Your Life |BaM|
FanfictionCzy w trzy lata da się zapomnieć o osobie, która znaczyła dla ciebie wiele? Ewidentnie tak, oni zapomnieli. Spotykają się po tym czasie i co? Nie poznają się. Zachowują się jak normalni znajomi, nie osoby, które tak mocno się kochały. Ciekawe, jak t...
Rozdział 31
Start from the beginning