- Skąd Ty...
- Jestem Dangerous. - uśmiechnęła się. Wstałem z kanapy i wyszedłem z salonu. Wybrałem numer do Liam'a i poprosiłem go by przyjechał. Po dziesięciu minutach zjawił się, więc w trójkę mogliśmy ustalać, kto może być ''DW''.
- Dziwnie siedzi się w jednym pomieszczeniu z seryjnym mordercą. - powiedział Liam. Mercy się zaśmiała, a ja wywróciłem oczami. - No co? Ścigałem Cię po całej Anglii, a dopiero trzy dni temu dowiedziałem się kim tak naprawdę byłaś. - odparł, a Mercy uśmiechnęła się szeroko.
- Czy możemy przejść do obmyślania planu? - spytałem. - Jak dużą miałaś ekipę? - usiadłem obok Liam'a na kanpie.
- Z sześćdziesiąt osób, może więcej. Nigdy ich nie liczyłam, ale znałam ich imiona. - odpowiedziała.
- Podaj tych najbliższych. - powiedział Liam. Dziewczyna westchnęła i spojrzał na mnie, a ja kiwnąłem lekko głową.
- Zayn, Kira, Mike i Kylie, ta czwórka była mi najbliższa, tylko oni wiedzieli jak wyglądam, jak się nazywam. - odpowiedziała. - Oni by tego nie zrobili, ufałam im, a Zayn był ze mną i Louis'em w Barcelonie. - dodała.
- Louis pojechał z Tobą? - spytałem, a ona przytaknęła głową.
- Moja mama też, zostawiliśmy ojca i po prostu wyjechaliśmy. Oni nadal tam są, a ja i Zayn wróciliśmy, lecz mamy w planach powrót do Hiszpanii. - wytłumaczyła.
- Powiedziałaś im?
- Tak, wszystko, oprócz bycia Dangerous, oczywiście. - powiedziała, a ja byłem z niej dumny. - Zeszliśmy z tematu. - zaśmiała się i wstała. Podeszła do swojej walizki i otworzyła ją. Wyciągnęła coś z niej i po chwili odwróciła się do nas z pistoletem w ręku. Włożyła do niego magazynek, a ja zmrużyłem na nią oczy. - Spokojnie, nie użyłam go ani razu przez te sześć miesięcy. - zapewniła.
- Jak udało Ci się go tu przywieźć? - spytał Liam.
- To Dangerous. - powiedziałem, a ona uśmiechnęła się.
- Użyję go dopiero, gdy dorwę tą sukę. - syknęła.
- Nie ma mowy. - powiedziałem i wstałem z kanapy. Zabrałem jej pistolet, a ona zmrużyła na mnie oczy. - Miałaś z tym skończyć. - przypomniałem jej.
- I skończyłam ,ale nie toleruję tego, że ktoś się pode mnie podszywa, więc oddaj mi go. - wystawiła dłoń.
- Nie, spodobał mi się. - wystawiłem jej język. Wróciłem na kanapę i oglądałem dokładnie pistolet. Miał kolor srebra i mogłem się nawet w nim przejrzeć. Odwróciłem go na drugą stronę i zobaczyłem złote litry ''DW''. Uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na Mercy, która mordowała mnie wzrokiem. Usłyszałem dzwonek, więc wyciągnąłem go kieszeni, a broń odłożyłem na stolik, co wykorzystała Mercy i zabrała go. Odblokowałem urządzenie i przeczytałem wiadomość.
Od Nieznany: zacząłeś węszyć? dobrze - DW xx
Odwróciłem telefon i pokazałem wiadomość Mercy.
- Widać, że podróba. - prychnęła. Zabrała mój telefon i znów podeszła do walizki. Tym razem wyciągnęła laptopa. Otworzyła go i podłączyła pod niego mój telefon.
- Nie uda Ci się to. - powiedział Liam.
- To nie jestem ja, Liam. Ja zawsze znajdowałam sposoby na pozbycie się numeru, lecz ona nie jest tak cwana. - powiedziała i odwróciła komputer w naszą stronę. - Fabryka przy Regent, dlaczego na to nie wpadłam? - spytała.
- Jedziemy. - wyrwał się brunet.
- Nie radziłabym. - powiedziała dziewczyna, gdy mój przyjaciel wychodził już z salonu. - No co? - spytała. - Porzucił telefon, widzisz. - wskazała na ekran. - Czerwona kropka się nie przemieszcza, na pewno uciekła, nie ryzykowałaby. - wyjaśniła.
- Gdzie Ty się tego nauczyłaś? - spytał i wrócił na kanapę.
- Lata praktyki. - uśmiechnęła się.
- Z takim doświadczeniem powinnaś pracować w policji. - uśmiechnął się.
- Gardzę glinami. - syknęła. - Bez urazy, oczywiście. Was lubię. - uśmiechnęła się.
- Dobrze wiedzieć. - powiedziałem razem z Liam'em.
- Więc co robimy? - spytałem.
- Czekamy na koleją wiadomość, za każdym razem potyka się raz, teraz porzuciła telefon, następnym razem może być nawet pod Twoim blokiem i nie ucieknie, tylko zostanie. - odparła.
- Nie sądziłem, że kiedyś zaufam przestępcy. - powiedział Liam.
- Nie sądziłam, że kiedyś zaufam glinom. - powiedziała. Zaśmiałem się i oparłem o kanapę. Usłyszałem znów mój telefon, lecz tym razem nie był to numer nieznany.
Od Harry: stary, jesteś zły o tą sprawę z Shelby?
Westchnąłem i odpisałem mu na wiadomość.
Do Harry: nie, mówiłem Ci to wczoraj, masz prawo być szczęśliwy :)
Od Harry: dzięki :)
Zablokowałem telefon i rzuciłem go obok na kanapę. Przetarłem twarz dłonią i po chwili na coś wpadłem.
- To może być Shelby. - powiedziałem.
- Wątpię, za bardzo się mnie bała, gdy mnie zobaczyła. Boi się, że ją skrzywdzę. - odezwała się brunetka.
- Naprawdę powinnaś pracować w policji. - powiedział Liam.
- Podziękuję.
XXXX
Ostatni na dziś :)
Marcelina x