Rozdział 37/II

3.7K 236 73
                                    

Przez całą drogę do mojego domu nie zamieniłam z Jacobem żadnego słowa. Niby chłopak próbował zagadywać, ale nie byłam w nastroju na pogadanki o pogodzie.

Gdy po 15 minutach samochód zatrzymał się na moim podjeździe rzuciłam mu krótkie cześć na pożegnanie i szukałam klamki, żeby wyjść z auta.

Nagle chłopak złapał mnie za ramię i pociagnął tak, żebym mogła na niego patrzeć.

- Spotkamy się jeszcze Ari? -zapytał z dziwnym uśmiechem na twarzy.

- Umm... no pewnie tak. Naprawdę muszę już iść! Jeszcze raz cześć - wyrwałam się z uścisku i wręcz wybiegłam z auta.

Cholernie się bałam Jacoba. Był to człowiek nieobliczalny. Karciłam się w duchu, że wsiadłam do tego samochodu ale robiłam już gorsze rzeczy...

Wbiegłam do domu, zdjęłam mokre buty w korytarzu i ruszyłam w stronę schodów. Usłyszałam tylko zaniepokojony głos Jamesa, który przygotowywał obiad co można było wyczuć po rozchodzących się zapachach.

W mokrych ubraniach rzuciłam się na łóżko, a łzy dobrowolnie wypłynęły z moich oczu. Nie nawidziłam siebie. Jak mogłam tak zranić Noaha?! Jak mogłam ranić człowieka, który uratował mi życie?! Jak mogłam nie szanować jego uczuć?!

Retoryczne pytania kotłowały się w mojej głowie. Usłyszałam głos Jamesa. Zbliżał się do mojego pokoju więc przetarłam oczy rozmazując przy tym tusz.

- Aria? Wszystko w porządku?- pukał do drzwi.

Chciałam odpowiedzieć ale momentalnie pękłam, bo nic nie było w porządku!

- Kochanie... Co się stało?- słysząc mój płacz wszedł do pomieszczenia.

- Nie ważne. I tak nic nie zrozumiesz- wstydziłam się wyjawić mu całą prawdę.

- Chodzi o chłopaka? Czyli dokładniej o Noaha, hm?- usiadł obok mnie i pogładził moje plecy.

Nastała niezręczna chwila ciszy. Głupio było mi spowiadać się własnemu bratu z takiej głupoty! Powinnam o tym porozmawiać z Calebem, ale on ostatnio mnie unika...

- Dokładnie. Chyba nie będę Ci zatrówać życia moimi problemami.

- Mam czas. Twoje problemy to po części moje problemy, a poza tym jestem trochę starszy więc się znam.- puścił mi oczko.

- Ale chyba nie na chłopakach.

- Sam nim jestem. O uczuciach płci męskiej najlepiej rozmawia się z płcią męską. Powinnaś to wiedzieć mając przyjaciela geja.

I po tych słowach zorientowałam się, że Caleb nie opowiadał o relacjach z Neilem. Byłam tak pochłonięta Noahem i swoimi sprawami, że nawet tego nie dostrzegłam. Typowa egoistka...

- Coś nie tak? Halo!!! Ari jesteś tu?- pytał James machając mi ręką przed oczami- Pokłóciłaś się z Calebem?

- Nie, no coś Ty! Gdybym miała problem również z Calebem już dawno bym chyba coś sobie zrobiła...

- Nawet tak nie mów Aria! Ogarnij tyłek i pogadaj z nim.
W końcu chyba Ci zależy?

- Oczywiście, że tak. Tylko czy mi wybaczy?- zadałam pytanie bardziej sobie niż bratu.

James śpiął się, nabrał powietrza i wstał. Wyglądał jak ryba potrzebująca wody. Chodził z otwartą buzią po moim pokoju.

- Ari...Ty...Ty zdradziłaś Noaha?- był chyba przerażony bardziej ode mnie.

Zaniemówiłam, bo jego szare oczy weszły w głąb mnie. Kucnął przede mną i próbował wyczytać odpowiedź z moich oczu. Westchnął głęboko i złapał mnie za ręce.

New ClassmateWhere stories live. Discover now