- Czy Ty mnie wogóle słuchasz?!- krzyknął Caleb.
Szliśmy już jakieś pięć minut, a jemu nie zamykała się buzia. Mówił coś o wycieczce do Francji. Oczywiście oboje się zapisaliśmy. Nie słuchałam go uważnie bo miałam teraz ważniejsze sprawy na głowie.
Po pierwsze w moim domu siedzi mój brat. Mój przyrodni brat. Łączy nas ten sam ojciec. I mamy podobno wspólny problem...Po drugie - Neil. Dlaczego się ze mną nie przywitał tak jak robił to zazwyczaj? Dlaczego on tam został? Może bym w to uwierzyła, że chciał dokończyć grać ale telewizor był wyłączony. Zauroczyłam się w tym chłopaku po uszy i teraz jeszcze on będzie robił jakieś zagadki?! Czemu oni wszyscy są tak cholernie trudni?
- Przepraszam...Myślę o tym chłopaku. To znaczy... o moim 'bracie'- zrobiłam nawias z palców.
- Może okaże się być spoko gościem. A poza tym domyślasz się o co chodzi?
- Nie mam pojęcia. Nie znamy się, a już mamy wspólny problem- przechodziliśmy właśnie przez park co oznaczało coraz bliżej mojego domu.
- Ari nie rób tylko nic głupiego...- Caleb złapał się za głowę.
Weszliśmy do mojego domu. Było słychać telewizję w tle. Skierowaliśmy się w stronę kuchni po wodę. Lodówka była otwarta, a w niej dosłownie ktoś siedział.
- Umm, wróciłam?- powiedziałam niepewnie.
- A jednak! Mam się już bać? Co wzięłaś tym razem? Nóż, paralizator, może siekierę!- brunet opierał się o lodówkę z kabanosem w ręku.
- Nie! Teraz mam ze sobą prywatnego ochroniarza.- przyciągnęłam Caleba za koszulke.
- Siema, Caleb jestem.
Tak. To właśnie cały Caleb. Teraz zamiast mnie bronić będzie pilnować jego.
- Cameron. Twój przyrodni brat księżniczko.- puścił mi oczko.
- Dobra dobra. Siadaj i mów. Co to za nasz wspólny problem?
- Ale tak przy nim? Nie mogę... Musimy na osobności.
- Caleb to mój przyjaciel, wie o mnie wszystko- nie chciałam zostać z nim sama.
- O mnie wszystkiego nie wie.
- Niestety.- burknął blondyn z cwanym uśmieszkiem na ustach.
- Inaczej nic nie powiem i zostaje do przyszłego tygodnia dopóki nie porozmawiamy w cztery oczy- mówił Cameron - A jeszcze jedno... będę spał w twoim pokoju. A strasznie chrapie.- ostatnie zdanie wypowiedział szeptem.
Był denerwujący ale jednocześnie komiczny. Ciekawe jak bardzo przypomina mojego ojca...
- Caleb wyjdź. Zobaczymy się potem słońce...- dałam mu buziaka w czoło, a on zawiedziony wyszedł.
- On jest gejem?- padło pierwsze pytanie, gdy tylko przyjaciel opuścił dom.
- Jak to wnioskujesz?- usiadłam naprzeciwko niego i ugryzłam jabłko.
- Myślałem, że zje mnie wzrokiem! Wiem, jestem ciacho ale żeby aż tak! No nie...- odchylił się na krześle wybuchając śmiechem.
- Ta skromność mnie przeraża... Ale do rzeczy. W jakim celu tu jesteś?- czułam się dziwnie i nadal nie dochodziło do mnie, że to mój brat.
- Serio? Nie jestem twoim przyrodnim bratem... Pracuje w jednej firmie. Mam w planie dać Ci tabletki nasenne, potem spakować w samochód i wywieść
do klubu, gdzie będziesz grzecznie pracować dla mnie - poruszył brwiami.Moje serce stanęło.
- Uff...- wypuścił powietrze i wstał z wysokiego stołka- Żart.
Cholera. Manipulant jeden. Już go nie lubię...
- Ciota!- kopnęłam go w piszczel przez co jęknął - A teraz na serio.
Momentalnie stał się poważny. Dobrze wiedzieć, że tak też potrafi.
- Chodzi o naszego ojca- spuścił wzrok i zaczął bawić się kubkiem.
- Naszego ojca...- powtórzyłam pod nosem zdając sobie sprawę, że może nas jest więcej. W sensie rodzeństwa- Czy Ty masz jeszcze jakieś rodzeństwo?
- Nie. Jestem jedynakiem.
- Nie do końca...- powiedziałam cicho.
- Nasz ojciec... Ty go nigdy nie poznałaś, prawda?- pokręciłam głową, a on kontynuował- nasz ojciec jest chory.
- Co?!
- Jest poważnie chory. I niestety być może śmiertelnie. Ma raka nerek. Potrzebny jest przeszczep- mówił.
- Czy James wie?- zapytałam drżącym głosem chociaż to nie jest jego ojciec.
- Nie.
- Ale jak to? Rak nerek? Kto może dać mu nerkę?- chciałam pomóc, byłam na to gotowa.
- Musisz mieć tą samą grupę krwi, musisz być w pełni zdrowa, dużo jest takich warunków ale ojciec by nie...
- Jaką grupę krwi potrzebujecie?- przerwałam mu.
- Zero.
Opadłam na stół. Czyli ja nie pomogę. Mam inną grupę krwi niż tata.
- Ja mam A.
- Ja też... Szukamy dawcy, ale ojciec nie chciałby abyś to Ty oddała mu nerke.
- Muszę go zobaczyć. Chcę go poznać...- do moich oczu samowolnie napłynęły łzy.
__________________________________
Dobry wieczór! A raczej dobra noc już 😂
Zamiast spania jest spontaniczny rozdział 💪
Co myślicie o Cameronie? Ktoś pomoże ojcu Ari?Kolejny raz wielkie dzięki za wyświetlenia i gwiazdki 😃
Kochamy Was 💕
DOBRANOC 😚
~Mar 💘
YOU ARE READING
New Classmate
Teen Fiction22-07-2016 : #4 w kategorii dla nastolatków Aria to nieśmiała, cicha nastolatka. Ma przyjaciół, kochającą mamę, dobre oceny. Wiedzie spokojne życie w małym amerykańskim miasteczku. Wszystko się zmienia gdy dziewczyna zakochuje się w nowym chłopaku...