Rozdział 1/II

5K 283 3
                                    

Jest sobota rano. Leżę w łóżku ze słuchawkami w uszach. Obserwuję pochmurne niebo.
Minął dokładnie tydzień od wstrząsającego wydarzenia, w które był wymieszany Jacob. Cały ten okropny czas spędzałam w domu. Zawsze po szkole odwiedzała mnie Sara i Caleb. Pogodziłyśmy się z Sarą. Wszystko się wyjaśniło między nami. Nie jest tak jak kiedyś i nie wiem czy kiedykolwiek będzie. Przez trzy dni miałam okropne koszmary ale gdy towarzystwa zaczął dotrzymywać mi Caleb wszystko minęło. Nie widziałam Noaha od tamtego wieczoru. Nie chciałam go widzieć. Podobno pytał o mnie, chciał mnie odwiedzić. Nie chcę... Nie jestem na to gotowa aby spojrzeć mu w oczy. Sama nie wiem co czuję. To trudny człowiek tak samo jak ja.

W poniedziałek wracam do szkoły. Na szczęście jestem bezpieczna. O sytuacji dowiedziała się policja. Jacob został zatrzymany. Grozi mu jak narazie poprawczak. Lili uciekła.
W poniedziałek wracam do szkoły. Cholernie się boję...Noah.
Co on wogóle sobie myślał?!
Potrząsnęłam głową aby odrzucić od siebie złe myśli.
Postanowiłam, że nie będę dłużej leżeć bezczynnie i tracić czasu.

Zerwałam się z łóżka. Mój pokój wygląda jakby przeszło tu tornado. Wczorajszy wieczór spędziłam z Calebem, pijąc piwo i wspominając najlepsze chwile z życia to znaczy, że ciągle on mówił.

Wyciągnęłam z szafy szare dresy i koszulkę z napisem " Better day". Szybko posprzątałam walające się po podłodze puszki i papierki po cukierkach.

- Dzień dobry...A co to się stało, że tak wcześnie wstałaś?- zapytała mama, gdy zjawiłam się w kuchni.

- Stwierdziłam, że nie ma sensu użalać się nad sobą!

- Dobra decyzja kochanie!- przytuliła mnie mocno.

- Może pójdę do sklepu? Nie potrzebujesz czegoś?

- Aria, mogę sama pójść. Nie jest za wcześnie?

- Mamo! Nie musisz się martwić. Jacoba już nie ma, a nie wiem czy żyje na ziemi ktoś jeszcze tak bardzo chory psychicznie jak on! Jeśli chcesz to zajdę do Caleba po drodze i razem pójdziemy, okej?

- Dobrze. Zjedz kanapki i możesz iść.

Zrobiłam tak jak powiedziała mama. Wzięłam listę i pieniądze ze stołu. Na zewnątrz było pochmurno więc pobiegłam po bluzę i kamizelkę. Założyłam ukochane vansy i ruszyłam w stronę domu Caleba.

- Witam moją księżniczkę!- przyjaciel uściskał mnie mocno.

- A ty co w takim dobrym humorze? Czy ty kogoś tej nocy...O Boże! Nie!!! Masz kogoś?!- zapytałam na jednym tchu.

- Nie no coś Ty! Kiedy miałbym się z kimś pieprzyć jak do późna siedziałem z tobą.

- Nie wiem...

- To raczej ja powinienem zapytać Ciebie co się stało? Wstałaś tak rano, wyszłaś wreszcie z domu i jeszcze masz świetny humor!- zrobił minę detektywa.

- Stwierdziłam, że życie jest zbyt krótkie.

Szliśmy rozmawiając o głupotach związanych ze szkołą i o zbliżającej sie imprezie.

- A co z Noahem? - zapytał przyjaciel a ja zamarłam.

- A co ma być? Między nami nic nie było, nie ma i nie będzie. Jest zbyt pusty.

- Ejj...Nie sądzę, że należą mu się takie słowa po tym co zrobił tydzień temu.

- Mówisz tak bo chcesz dostać się do jego majtek czy co?!- zaczęłam krzyczeć bo naprawdę mnie to denerwowało, że wszyscy go bronią.

- Co Ty gadasz?! Nie dobrałbym się w życiu do chłopaka, który Ci się podoba.

- Użyj czasu przeszłego kochanie.- stanęłam przed nim z rękami założonym na piersi.

New ClassmateWhere stories live. Discover now