Rozdział 77

494 42 1
                                    

Nicole:


Czas na weekend, za parę minut przyjedzie kolejny strażnik by zamienić się z Jackiem. Nie jest łatwo ich przekonać by mówili mi po imieniu, ale coś mi się udało. Nie używają słów "Wasza Wysokość" itp. dzięki czemu czuję się bardziej normalna. Stałam w kuchni, gdy na podwórko wjechał samochód.

- Jack, samochód i proszę powiedz mojemu kuzynowi, by następny strażnik przywiózł krew.- zawołałam.

Nie, żebym zaraz miała wariować, ale i tak za jakiś czas będę musiała się napić. A wolę to robić przed dniem, w którym wszystko jest na granicy.Po czym wzięłam śniadanie i zaniosłam je do salonu. I poszłam pożegnać Jacka.

- Do zobaczenia.- powiedziałam gdy schodził..

- Do widzenia i nie zapomnę.

I tyle, zawsze zgodni z zasadami. Wróciłam do pokoju i usiadłam do śniadania.

W domu wiele się zmieniło. Musiałam to zrobić by zapomnieć, by zmniejszyć ból. Poza tym dziś czeka mnie wiele pracy. Jutro przyjeżdża moja rodzina by sprawdzić czy żyję. Więc muszę ogarnąć wiele rzeczy.

Na szczęście dziś miał przyjechać Phil ze swoim talentem kulinarnym o którym nikt nie wie. Oczywiście prócz mnie. Usłyszałam jak wchodzi do pokoju. Odwróciłam się w jego stronę z uśmiechem.

- Phil- i w tej chwili mój uśmiech zgasł.

Gdyż przede mną nie stał Phil, tylko Dymitr.

- Co tu robisz?- wstałam z krzesła i podeszłam.

- Będę w ten weekend cię chronił.

- To nie jest odpowiedz, powinien być tu Phil nie ty. A poza tym jak ...?

- Caroline przyleciała a ja razem z nią jako jej strażnik.

- Więc jest tu teraz z tobą i Philem.- Nie mógł tu być tylko on. Nie mógł.

- Nie, jestem tylko ja.

Chyba sobie ze mnie żartuje, nie zostanie tu.

- Nie zostaniesz tu.

- Musimy porozmawiać.

- Porozmawiać, chyba żartujesz.- wszystkie uczucia względem niego się we mnie mieszały.- Potrzebny mi Phil nie ty.

Może jeśli będę się upierać przy jednym. Przestanę choć trochę myśleć o tym jak blisko mnie jest.

- Co ty się go tak uparłaś- jest zdenerwowany wiedziałam to.

- Bo to on mi jest potrzebny, nie ty. A my nie mamy o czym rozmawiać.

- Właśnie, że mamy- podniósł głos.

- Tak niby o czym, jeśli mogę wiedzieć?!

Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej.

- O tym- powiedział.

Po czym przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale odwzajemniłam pocałunek, ale gdy się opamiętałam. Odepchnęłam się od niego, po czym uderzyłam go w twarz.

- Nie rób tego.- warknęłam.

Dymitr:


Gdy wszedłem do środka i ją zobaczyłem. Po takim czasie, chciałem mieć ją w ramionach i pocałować ją. W jej piękne, miękkie usta. Odwzajemniła pocałunek to mi dało nadzieje- nie wiem. Ale gdy potem mnie uderzyła. Wiedziałem, że się pośpieszyłem.

- Nie rób tego- warknęła.

- Dobrze, ale musimy porozmawiać.

Cofnęła się do stołu i wzięła talerz, po czym wyszła z pokoju.

- O czym? O tym, że boli mnie jak na ciebie patrzę. O tym, że wiem co robiłeś z Emmą. A może o czymś co było?

Była zła i cierpiała, słyszałem to w jej głosie. Ale wiem, że ta rozmowa musi się odbyć. Miałem czas na przemyślenia i wiem, że nie chcę jej stracić. A ona kocha mnie a ja ją- bardzo.


Czy wy też na lekcjach nic nie robicie a w klasie siedzi po mniej niż 10 osób? Czasem nie rozumiem czemu zakończenie roku jest tak późno.

Życie potrafi zaskoczyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz