Nicole:
Mam przed sobą talerz naleśników, na które głupio się patrzę.
- Moja droga wszystko w porządku?- spytała babcia.
- Tak- uśmiechnęłam się słabo.
Przyzwyczaiłam się do takiego życia, ale dwie ostatnie noce nie były łatwe i nie tylko noce. To był koszmar, który nie ma końca. W nocy męczą mnie sny z Angeliką gdyż tylko tak znajdę księgę. A w dzień coraz częściej przenoszę się w przeszłość. Tu trwa to nie długo, ale tam to dla mnie minuty, godziny. A ten ostatni to cały dzień. Męczy mnie to. Czuję się niewyspana a na dodatek dziś jeszcze test.
Nie lubię kawy, ale przez ostatnie wydarzenia muszę pić by przeżyć.
Wgryzłam się w moje danie. Gdy do pomieszczenia w parował dziadek.
- Już czas- oznajmił i wyszedł.
Na początku mojego przyjazdu dziwnie się zachowywał, ale po rozmowie zrozumiałam go.
Dokończyłam posiłek i poszłam do samochodu.
Dojechaliśmy do pewnego domu. Nie wyglądał na niezwykły. Wyszliśmy z samochodu. Następnie dziadek odwrócił się do moich strażników.
- Dalej nie pójdziecie. Musicie tu zaczekać na nas.
- Słucham ? Naszym zadaniem jest ją chronić, więc pójdziemy z nią. - odezwał się Powell.
- Nie tym razem - odezwała się Elizabeth.
- Co?- spytał zszokowany strażnik.
- Powell - spojrzał na mnie. - Zostańcie nic mi się nie stanie. Obiecuję. - uśmiechnęłam się słabo.
Spojrzał na mnie, zawsze wiedział kiedy mi zaufać. Znał mnie spędził ze mną tyle czasu i wiedział kiedy kłamie, mówię prawdę czy też potrzebuje czasu. Tym razem jest tak samo.
- Dobrze Wasza Wysokość.
Dziadek nie czekając na nic kazał nam iść za nim. Czy się bałam jasne, że tak w końcu nie wiedziałam na co się pisze. Dom w środku był prawie pusty. Żadnych obrazów, roślin po prostu puste ściany. Po mojej prawie było kolejne pomieszczenie lecz puste. Za to po lewej w kolejnym pomieszczeniu stali ludzie, których się bałam. Człowiek, któremu jako jedynemu ufam i inni którzy są dla mnie obcy.
- Zaczynajmy - oznajmili chórem wszyscy zebrani.
Elizabeth ścisnęła mnie za rękę. Weszliśmy do pokoju po lewej. W głębi były z całą pewnością mocne drzwi. Szepty zaczęłam słyszeć gdy podeszłam do drzwi. Weszłam do środka. Przy fotelu podobnym do tego u dentysty stała kobieta po trzydziestce. Ciemne włosy, które związane są w kitka, ubrana w czarne ciuchy.
- Usiądź.
Przy fotelu był jakiś panel. Usiadłam na przeciw mnie była lustrzana ściana.
- Wypij to do dna.
- Co to?- spytałam biorąc od niej kieliszek z płynem.
- To nam pomoże, a teraz do dna.
Przyłożyłam kieliszek do ust. Płyn nie był dobry, wprost przeciwnie był gorzki. Zamknęłam oczy przy wypiciu do końca jakby to miało mi pomóc.
- Co teraz? - spytałam otwierając oczy, ale kobiety nie było.
Wstałam z krzesła by się rozejrzeć, ale zorientowałam się że szkło, które było w mojej dłoni zniknęło. Rozejrzałam się pomieszczenie było puste.
Moją uwagę przykuła lustrzana ściana. Podeszłam do niej, uniosłam rękę na wysokości głowy. I palcami zaczęłam przesuwać w dół po lustrze. Na wysokości brzucha poczułam opór spojrzałam na to miejsce, zobaczyłam klamkę. Nie byłam pewna co robię, ale pchnęłam. Zalało mnie światło, zasłoniłam oczy, a następnie przekroczyłam próg.
Początek roku. Kto się cieszy? Bo ja nie! Miałam dziś pięć lekcji, godzinę czekania na odjazd i kolejną nie całą godzinę jechałam do domu. Koszmar a w szkole strasznie spać się chciało. A jak wam minął pierwszy dzień ?
A i wiem, że może zajeżdżać "Zbuntowaną", ale nic na to nie poradzę
CZYTASZ
Życie potrafi zaskoczyć
VampireZwykła dziewczyna, kończąca szkołę. A w jej życie wchodzą wampiry i nie tylko. A rodzina powiększa się o nową. A dokładnie nazywam się Paulina choć już nie. Teraz Nicole. Został mi rok i koniec szkoły. A tu zjawia się moja nowa rodzina- królewska. M...