Rozdział 9

1.1K 66 0
                                    

Wsiedliśmy na tylne siedzenia czarnego samochodu, za kierownicą usiadł jeden ze strażników, a drugi na miejscu pasażera.

- Powiesz mi dokąd jedziemy.

- Zobaczysz sama, ale na pewno będziesz zadowolona.

Jechaliśmy, sama nie wiem ile czasu. W pewnym momencie zauważyłam miasto przed nami. Wyglądało znajomo, Damon kazał mi spojrzeć przez okno w pewny kierunku. To co zobaczyłam to było nie możliwe, że jadę do Nowego Jorku, moment ja jestem w Nowym Jorku.

- I co ty na to ?

- To niesamowite, ale czemu tu przyjechaliśmy ?- Uśmiechałam się wjeżdżając do miasta.

- Po pierwsze masz wakacje i za pewne nie chciałabyś ich spędzić będąc tylko na dworze. A po drugie pokaże ci życie będąc taką jaką jesteś.

- Dziękuję ci. - I pocałowałam go w policzek.

Nowy Jork jest wspaniały, tylko szkoda, że jest wieczór i nie mogę sobie pochodzić po sklepach lub pozwiedzać.

- O czym myślisz ?

- Żałuję, że nie mogę zrobić zakupów i pozwiedzać go bardziej, ale to nie możliwe jest wieczór.

- To nie jest problem.

- Jak to ?- Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.Chwycił mnie za rękę.

- Choć ze mną.

Po kawałku drogi doszliśmy do galerii, która została zamknięta godzinę temu.

- I co teraz, budynek jest przecież zamknięty.

- Ale nie dla nas.

Damon zapukał w szybę i po chwili po jawiła się kobieta i otworzyła drzwi.

- Witam państwa.- uprzejmie nas powitała.

- Dla wszystkich ta galeria zawsze jest zamykana szybciej, lecz po godzinie zamknięcia jest otwierana dla nas.

- Nie rozumiem.

- Nie musisz. Chciałaś coś kupić, proszę bardzo cała galeria jest do twojej dyspozycji.

- Fajnie, ale jest jeszcze jeden problem nie mam przy sobie pieniędzy.

- Ja mam. - wyciągnął z kieszeni portfel i wyciągnął jedną z kart i podał mi ją.- Proszę należy do ciebie, Michael chciał byś miała pieniądze i otworzył ci konto bankowe i masz tam sporo pieniędzy.

- Czyli ile? - Oby nie majątek, bo co ja zrobię z tymi pieniędzmi.

- To jest nie ważne. A i dziś nocujemy w Nowym Jorku nie będziemy wracać do dworu.

Chodziłam po sklepach postanowiłam coś kupić na zmianę skoro mam tu zostać na noc, a i jeszcze obiecałam sobie przed tym co się wydarzyło, że kupię coś moim kochanym kuzynką. I wtedy dotarło do mnie, że rodzinę, którą miałam nie jest już moja choć dla mnie zawsze będzie. Po zakupach po jechaliśmy do jakiegoś hotelu. Było strasznie późno więc w pokoju hotelowym szybko się umyłam i poszłam spać. Następnego ranka, gdy się ubrałam poszłam do restauracji hotelowej gdzie zjadłam śniadanie z Damonem, który do mnie dołączył. Po śniadaniu mieliśmy trochę czasu do wyjazdu na dwór, więc pozwiedzałam muzea i inne ciekawe miejsce tego cudownego miasta.

Gdy wróciliśmy na dwór szybko poszłam do swojego pokoju. Na biurku miałam kartkę otworzyłam ją była tam informacja od Michaela o kolacji dziś wieczorem. Spojrzałam na zegarek na ręce,

- O nie. - I szybko pobiegłam do pokoju Caroline, byłam odrobinę spóźniona.

Zapukałam w drzwi po chwili mi je otworzyła.

- Bardzo cię przepraszam, że się spóźniłam.

- Nic się, nie stało. Wejdziesz.

- Chętnie.

Rozmawiałam z nią o wielu sprawach i sądzę,że się z nią zaprzyjaźnię. Wiem,że ma chłopaka i że straciła rodziców, i nie chcę obejmować tronu. Dowiedziałam się skąd pochodzi Dymitr i to może dlatego coś wgłębi mnie chciało, żeby to on mnie trenował.

Robiło się późno i musiałam iść się przygotować na kolację. Bo chcę dobrze się prezentować i żeby mnie zaakceptowali. Ubrana czekałam na Michaela, bo napisał, że po mnie przyjdzie. Gdy ktoś zapukał do drzwi otworzyłam je.

- Pięknie wyglądasz.

- Dziękuję. Idziemy ?

- Tak.

Po drodze dowiedziałam się, że od jutro w południe zaczynam treningi z Dymitrem. Przed drzwiami na chwilę się zatrzymałam.

- Co się stało ? - Zapytał z troską Michael.

- A co jeśli im się nie spodobam lub mnie nie zaakceptują ?

- Nie martw będzie dobrze i z pewnością wszyscy cię pokochają tak jak ja czy Damon.

Uśmiechnęłam się i weszliśmy do środka.


Życie potrafi zaskoczyćWhere stories live. Discover now