Rozdział 31

794 57 0
                                    

Wyjęłam z koperty list, który był zgięty na pół i otworzyłam kartkę. Zaczęłam czytać.


Nicole,

chciałem z tobą o tym porozmawiać o tym co się wydarzyło w sali, ale nie mogłem cię znaleźć, a poza tym podobno już wyjechałaś więc zostawiłem list komuś kto tobie go przekaże.

Chciałem byś wiedziała, że to co się wydarzyło na sali z całą pewnością był to jednorazowy incydent i mogę cię zapewnić, że więcej się nie powtórzy. Chciałbym osobiście lecz nie mogę, przeprosić za to, że się nie pohamowałem choć powinienem to zrobić.

Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy i będę mógł to zrobić osobiście.

Przykro mi za moje zachowanie (i pocałunek oczywiście).

Dymitr


Czytając to nie mogłam w to uwierzyć, on przepraszał mnie za swoje niepohamowanie wywołane pocałunkiem, ale to ja go pocałowałam i nie chciałam przeprosin. Włożyłam kartkę do koperty wyszłam z gabinetu. W salonie siedziała Lissa z Damonem, podeszłam do nich. Spojrzałam na Lissę.

- Wyrzuć to- podałam jej kopertę.

Wybiegłam z salonu ze łzami, które leciały mi po policzkach. Wbiegłam do ogrodu na tyłach domu i usiadłam na trawie, podkuliłam kolana do brody i zaczęłam płakać. Po pewnym czasie podeszła do mnie Lissa i przytuliła. Płakałam na jej ramię, gdy przestałam podniosła mi głowę i kazała na siebie spojrzeć.

- Co się stało?- pytała z troska.

Nagle zauważyłam, że w ręce wciąż trzyma list, który kazałam jej wyrzucić.

- Przeczytaj.

Otworzyła niepewnie kopertę, wyjęła kartkę i przeczytała. Gdy spojrzała znów na mnie.

- On mnie przeprasza, za to co ja zrobiłam za to czego pragnęłam.- znów zebrały mi się łzy.

- Będzie dobrze zobaczysz, choć zrobimy coś byś nie myślała o tym, byś poczuła się lepiej niż teraz.

- Dobrze, ale zniszcz to proszę.

- Dobrze- uśmiechnęła się smutno.- Chodź.- wyciągnęła do mnie rękę i pomogła wstać.

Lissa pomogła mi zapomnieć o tym liście zaczynając od dziś moją dalszą naukę.To pomogło, ale tylko do czasu aż musiałam iść spać.

Damon chciał wiedzieć co się stało, ale cały czas mówiłam mu, że to nie jego sprawa i że to nic takiego by było trzeba się martwić. Lissa obiecała, że nie powie nic nikomu i że to jest moja sprawa komu o tym powie. Była wspaniała, ale chciałabym się zwierzyć bardziej Caroline, ale nie mogłam. Był także Jack, ale teraz był daleko. Wiedziałam, że mogę do niego napisać, ale i tak nie zrozumie tego co teraz czuję to mogła zrozumieć tylko dziewczyna (najlepsza przyjaciółka).

Gdy zasnęłam śnił mi się Dymitr i pocałunek, który z nim przeżyłam na sali treningów i o którym nie chcę zapominać czy też otrzymywać przeprosin.

Rano wzięłam długą kąpiel i zjadłam śniadanie. Potem poszłam trochę pobiegać, wysiłek fizyczny dobrze mi zrobił. W domu było trochę osób- kilka strażników i kilka osób które dbały o dom. Budynek nie wyglądał na duży, ale w środku było dość dużo pomieszczeń.

Lissa pomagała mi w zasadach królewskich, a Damon zaczął uczyć mnie francuskiego, ale tylko teraz bo później miała to robić Lissa bo była podobno lepsza, do innych języków mam mieć nauczycieli lub Lissa iDamon mi pomogą, ale dla mnie to nie miało znaczenia.

Fakt był taki, że Damon nie nadaję się na nauczyciela francuskiego. Sam mieszał się w swoich zdaniach, ale Liss była zawsze blisko i go poprawiała.

Wieczorem Powell zawiózł mnie do domu.

Już jutro rozpocznę ostatni rok nauki, z którym wiąże się matura. Gdy się umyłam przygotowałam sobie strój na jutrzejsze rozpoczęcie roku szkolnego, w którego skład wchodziła czarna koronkowa sukienka bez rękawów, opalane rajstopy, (bielizna, którą mam z dworu) i czarne baleriny.

W tym roku nie martwię się o dojazd do szkoły, bo zawsze będzie po mnie przyjeżdżał strażnik więc nie muszę się martwić.

Koło północy poszłam spać, bo posiedziałam trochę przy laptopie i popisałam z koleżankami i napisałam e-maila do Caroline.Czas tak szybko miną, że nie zauważyłam. kiedy zasnęłam.


Życie potrafi zaskoczyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz